Polak potrafi! Audi wjechało na plażę, ale wyjechać już nie dało rady
Tłum gapiów przyglądał się całej akcji z zapartym tchem. W końcu to dość niecodzienny widok, a do tego… nielegalny! " Nie ma znaku, to wolno" – słyszałam nie raz od podobnych śmiałków, którzy pragnęli się popisać swoimi terenowymi autami. Kierowca audi widać miał podobne przekonanie, a że jeszcze ciągnął motorówkę na lawecie… Cóż, wydaje się, że zaparkował przy samym brzegu, żeby w jego przekonaniu, ułatwić sobie zadanie.
"Zapomniał, że audi to nie ursus, a plaża to nie pole. Audi to stan umysłu" – głosi tytuł filmu, który można obejrzeć na Youtubie. "Jak można być takim idiotą?!" "Brawa za inteligencję" – komentują internauci. Ostatecznie kierowca musiał skorzystać z pomocy ciągnika, a publiczność w Międzyzdrojach niemal oklaskiwała całe zajście.
Okazuje się, że to nie jest jednostkowy przypadek, a podobnych jemu, kreatywnych, zdarza się na polskich plażach całkiem sporo. Jeden z internautów na portalu pclab.pl opisuje: "Jakieś 2-3 lata temu byłem w Międzywodziu. Codziennie jakiś nowobogacki debil robił rundkę po plaży. Ok. 11 jechał w prawo, a ok. 12 wracał, jadąc po mokrym piasku tuż koło wody. Strasznie dumny był z tego, prężył się jak paw (…)Któregoś dnia "biedna hołota na kocykach" była przygotowana. Kilka osób przyniosło większe łopatki i czekało na pierwszy przejazd. Wykopali małą "fosę" siedli na kocykach, przygotowali aparaty foto i czekali. Po godzinie panisko wracając zaryło w piasku (…) połowa plaży kulała się ze śmiechu, zdjęcia, oklaski itp." – opisał ze szczegółami.
Tacy mistrzowie kierownicy za nic mają zakazy lub w ogóle nie mają pojęcia o ich istnieniu. Przypomnijmy zatem, pojazd poruszający się po plaży musi mieć na to zezwolenie z lokalnego urzędu. Jednak są obszary, takie jak rezerwaty, wydmy, tereny wojskowe, na których zezwolenia na wjazd żaden przysłowiowy "Kowalski" nie dostanie.
Zobacz też: Plaże nudystów w Polsce