Polka w Finlandii. Sisu, gaciopicie i wszechobecne szczęście
Finlandia zdecydowała się na utrzymanie reguły 2 m dystansu społecznego do końca roku. Dla zamkniętych w sobie Finów to sytuacja idealna - komentują złośliwi. Tylko, czy oni tacy są naprawdę? - Małomówny, zamknięty w sobie Fin bez poczucia humoru to mit. Jeszcze takiego nie spotkałam - mówi Aleksandra Michta-Juntunen, autorka książki "Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki".
02.06.2021 12:52
Magda Owczarek: Jak trafiłaś do Finlandii?
Aleksandra Michta-Juntunen: W Finlandii mieszkam od czternastu lat, przeprowadziłam się tu z powodu mojego męża Fina, którego poznałam w czasie studiów na Litwie. Przez kilka lat podróżowaliśmy między Polską, Finlandią i Norwegią, aż w końcu zdecydowaliśmy się zamieszkać w Helsinkach. Długo przekonywałam się do tego miasta, choć dziś bardzo przyjemnie nam się tutaj żyje.
Twoja książka o Finlandii zaczyna się opisem pierwszego wrażenia, jakie wywarły na tobie Helsinki spowite w listopadowym mroku. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia?
Odradzam każdemu przyjazd do Finlandii o tej porze roku, jesień jest tu ciemna i ponura. W dodatku w czasie tamtej pierwszej wizyty przez kilka dni nie mogłam opuścić Helsinek z powodu sztormu, przez który nie pływały promy. Później, już po przeprowadzce, tak jak wielu obcokrajowców musiałam się tu zmierzyć z licznymi wyzwaniami. Do najtrudniejszych należy nieznajomość języka fińskiego na poziomie umożliwiającym samodzielne funkcjonowanie oraz dostęp do miejscowego rynku pracy.
Po przyjeździe do Finlandii zapisałam się na intensywny kurs językowy. Po roku było mi już znacznie łatwiej się porozumieć, a dzięki temu otwierało się przede mną więcej drzwi. Najpierw pracowałam jako tłumacz, teraz zajmuję się doradztwem w ramach tutejszego systemu kształcenia.
A oprócz tego prowadzisz blog “Fińskie smaki”.
Mój blog powstał z lenistwa. Dostawałam dużo pytań i próśb o przepisy na fińskie potrawy, dlatego postanowiłam zebrać je w jednym miejscu dostępnym dla wszystkich.
Tradycyjna kuchnia fińska jest prosta, mamy tu pięć podstawowych przypraw i lokalne składniki. Znaczną część Finlandii zajmują lasy, dlatego na tutejszych stołach często pojawiają się jagody, borówki i malina moroszka. Charakterystyczne dania to dziczyzna i ryby. Podstawą kuchni fińskiej jest prosty żytni chleb oraz brukiew, która jest pamiątką z czasów, zanim sprowadzono do Finlandii ziemniaki. Tutejsze wypieki często pachną kardamonem i cynamonem, jak popularne w Skandynawii cynamonowe bułeczki, idealne na ciemne i zimne dni.
Poza tym Finlandia to kraj mlekiem i kawą płynący. Finowie są w czołówce narodów pod względem spożycia mleka na osobę, mleko piją właściwie do każdego posiłku. Podobnie wypadają statystyki spożycia kawy. W wielu miejscach pracy nadal obowiązuje tradycyjna przerwa na kawę ok. godz. 14. W Helsinkach działają palarnie kawy, a ich aromat unosi się nad miastem.
Kuchnia fińska nie należy do najpopularniejszych, ma też swoich krytyków. Do najsławniejszych należą Gordon Ramsay oraz Silvio Berlusconi, którzy publicznie narzekali na tutejsze specjały.
Nie tylko kuchnia jest w Finlandii specyficzna. Sami Finowie też mają taką opinię. W twojej książce obalasz jednak stereotypy na ich temat.
Rzeczywiście, o Finach często mówi się, że są chłodni, gburowaci. Ale ja odnoszę inne wrażenie. To prawda, są powściągliwi i podchodzą do wielu rzeczy z rezerwą, ale to mit, że są mało towarzyscy i siedzą zamknięci w czterech ścianach. Takim samym mitem jest fińska małomówność, której się spodziewałam i trochę obawiałam. Tymczasem nie poznałam w Finlandii ani jednej wycofanej, milczącej osoby. Przeciwnie, czasem w pracy brakuje mi ciszy, bo w moim biurze wszyscy gadają od rana do popołudnia.
Finowie są w życiu przywiązani do zasad, ustalonego schematu. Dłużej podejmują decyzje. Uwielbiają planować, mówią, że dobrze zaplanowane to prawie zrobione.
W książce piszesz jednak, że nie brakuje im poczucia humoru.
Humor to chyba ostatnia rzecz, z jaką kojarzy się Finlandia. Ale to pozory - Finowie lubią się śmiać, zwłaszcza z samych siebie. Mieszkańcy miejscowości Puolanka zrobili swój znak rozpoznawczy z pesymizmu. Obchodzą dni pesymizmu, które trwają od 1 stycznia do 31 grudnia, a przed miasteczkiem ustawili tablicę z napisem: “jeszcze zdążysz zawrócić”.
Inny przykład fińskiego humoru to uprawianie dziwacznych sportów, jak zawody w noszeniu żon, rzut kaloszem, bagienna piłka nożna czy zabijanie komarów na czas. Tej zimy słyszałam o jodze z reniferami, chciałabym jej spróbować.
Jesteś współautorką książki “Codziennie jest piątek. Szczęście po nordycku”. Co twoim zdaniem warto przejąć z fińskiego podejścia do życia?
Spokój i opanowanie. Racjonalne reagowanie na różne sytuacje, nastawienie na rozwiązywanie problemów i unikanie konfliktów. Takie nastawienie pomaga osiągnąć zadowolenie z życia. W ostatnich latach Finlandia cztery razy z rzędu zdobyła pierwsze miejsce w World Happiness Report - raporcie badającym poziom szczęścia mieszkańców różnych krajów, z uwzględnieniem czynników takich jak poziom PKB, dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji czy poziom postrzeganej korupcji. Zaraz za Finlandią w czołówce raportu znalazły się inne kraje nordyckie.
Finowie są dumni z sisu, czyli zespołu cech charakteru uważanych za istotę fińskości. Należą do nich wewnętrzna siła, hart ducha, wytrzymałość, odwaga, niepoddawanie się.
Finom przypisuje się też ironiczne kalsarikännit, czyli w wolnym tłumaczeniu gaciopicie (kalsarit oznacza kalesony). To sposób na domowy relaks w bieliźnie i umilanie sobie czasu alkoholem, nie należy jednak rozumieć tego zwyczaju zbyt dosłownie. Osobiście z fińskiej filozofii życiowej przejęłam wizyty w saunie. Nie wyobrażam sobie zimy bez sauny.