Polka wkręciła się w Halloween. "Sąsiedzi serwują pieczony mózg i jelita zombie"
Beata DeSantis w Kalifornii mieszka od 16 lat. Najpierw dużo podróżowała po Stanach, przez rok mieszkała w Filadelfii, ale wróciła do Polski, żeby skończyć studia. W Europie poznała obecnego męża, z którym wróciła do USA. W lokalną kulturę wsiąkła na dobre. Na Halloween ma już gotowe stroje dla całej rodziny. - Traktujemy to poważnie - mówi w rozmowie z WP.
Magda Żelazowska: Jak w Kalifornii świętuje się Halloween? Pod palmami wygląda to pewnie inaczej niż w innych stanach.
Beata DeSantis: Kalifornijczycy są bardzo zaangażowani w dekorowanie swoich domów. Do ogródków wprowadzają się strachy, duchy, szkieletory, zombie, gumowe, zakrwawione części ciała, dmuchane zabawki, często olbrzymich rozmiarów, na przykład potężne kościotrupy, które mają trzy metry wysokości. Wydają upiorne dźwięki, mają świecące oczy. Popularnością cieszą się też wszelkiego rodzaju dynie - plastikowe, szklane, nadmuchiwane. Kalifornijczycy dekorują też nimi samochody.
Inny pomysł to przyczepianie do aut diabelskich uszu i ogonów. Nie dziwi mnie już wystająca z samochodu zakrwawiona ręka czy siedzący na miejscu pasażera szkieletor.
Dekoracje w całej Ameryce są podobne, w Kalifornii ze względu na ciepły klimat halloweenowe stroje są bardziej kuse, a sąsiedzi z okazji Halloween organizują grilla, smażą kiełbaski albo hamburgery, wystawiają na trawnik coolery z napojami. To wspaniała okazja do integracji osiedlowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Największa Polonia na świecie. "Są tam polscy bohaterzy narodowi"
Jak dekorują domy twoi sąsiedzi?
Prześcigają się w pomysłach. Przed domami puszczana jest mroczna muzyka, w jej rytm migają światełka, stroboskopy, latają nietoperze. Sąsiedzi często sami się przebierają i czasem aż strach wejść po cukierki, bo drzwi otwiera kat, zakrwawiony wampir albo szkielet z kosą.
Moi sąsiedzi co roku organizują imprezę dla znajomych, gdzie serwują potrawy jak z horroru: paluszki w kształcie poobcinanych palców, pieczony mózg z ciasta i mielonego mięsa, jelita zombie, czyli cynamonowe zrolowane bułeczki, a do picia podają krew, czyli poncz z sangrii (czasem zapakowany w szpitalne woreczki na krew). Popularne są również jello shots, czyli wódka w galaretce - trzeba uważać, bo potrafi dać niezłego kopa. Stoły są przyozdobione pająkami i innymi stworami. Sztućce, talerze i nakrycia też są utrzymane w halloweenowym klimacie.
Czy przed zamieszkaniem w USA obchodziłaś Halloween?
Tak, byłam jedną z pierwszych. Jako studentka przywiozłam modę na Halloween do Polski. Otwierając swoje szkoły językowe, na moim osiedlu wprowadzałam tę tradycję i wraz z uczniami chodziłam po domach w poszukiwaniu cukierków. Wcześniej uprzedzałam sąsiadów, mówiąc, że byłoby miło, gdyby mieli przygotowane słodycze. Większość z nich chętnie brała udział w tej zabawie.
Jak będziesz obchodzić Halloween w tym roku?
Zawsze dekorujemy nasz dom w środku i na zewnątrz. Mamy lampki ledowe, które podświetlają cały dom na fioletowo–pomarańczowo. Na drzewkach wiszą duszki wydające straszne dźwięki, kiedy ktoś obok nich przejdzie. Wzdłuż chodnika ustawione są dynie-latarenki, a na drzwiach zawieszony jest wieniec z halloweenowych bombek w kolorach pomarańczowym, fioletowym i czarnym.
Co roku wszyscy domownicy się przebierają. Córka będzie Sally - postacią z bajki Tima Burtona "Miasteczko Halloween", ja będę dopasowana strojem do niej, tata będzie Jackiem Skellingtonem, głównym bohaterem tego filmu. Bierzemy te przebrania na poważnie, malujemy twarze, wkładamy peruki i robimy sobie zawsze wspólną sesję fotograficzną na pamiątkę. To zabawa dla nas wszystkich.
Imprezy z okazji Halloween organizowane są w restauracjach, hotelach dyskotekach. My w tym roku mamy małe przyjęcie dla gości, więc będzie się trzeba postarać o odpowiednie dekoracje stołu.
Dla Amerykanów Halloween to rodzinna impreza czy raczej aspekt metafizyczny?
Halloween dla Amerykanów to zabawa, nie jest kojarzona z demonizowaniem.
Kiedyś dzień ten obchodzono jako wigilię Wszystkich Świętych - święto religijne, mające na celu upamiętnienie i oddanie czci zmarłym. Z biegiem lat Halloween ewoluowało do tradycji chodzenia po domach i zbierania słodyczy. Jeśli ktoś nie da słodyczy, musi się liczyć z tym, że jego dom zostanie obrzucony jajkami albo papierem toaletowym, choć dziś zdarza się to rzadko.
Z okazji Halloween na przyjęciach opowiadane są upiorne historie, niektóre oparte na faktach. Jedna z nich zapadła mi w pamięć.
Opowiesz?
W parku narodowym Joshua, który znajduje się niedaleko Palm Springs, pewien morderca wyrzucał w nocy swoje ofiary, które do rana nie miały szansy przeżycia ze względu na grasujące w parku dzikie kojoty i pumy. Nikt nie był w stanie stwierdzić, gdzie podziewają się ciała ludzi zaginionych, a one prawdopodobnie "znikały" bez śladu w tym parku, aż do dnia, gdy ktoś znalazł mały kawałek ludzkiej kości. Wtedy zaczęto poszukiwania i okazało się, że takich przypadków było więcej, ale nikomu dotąd nie udało się znaleźć ciał ani w pełni udokumentować tych zbrodni.
Tyle mi wystarczy. Dzięki za rozmowę i życzę świetnej, a raczej upiornej zabawy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Magda Żelazowska - dziennikarka, autorka książek "Nowy Jork. Miasto marzycieli", "Americana. To co najlepsze w USA", "Nowy Jork. Opowieści o mieście", "Rzuć to i jedź, czyli Polki na krańcach świata", "Zachłanni", "Hotel Bankrut". Entuzjastka świata i ludzi. Prowadzi blog zelazowska.pl.