Pożar w aquaparku przy granicy z Chorwacją. Dramatyczna relacja Polki
Wiola Wołoszyn, znana w sieci jako Matka Wariatka, jest w trakcie podróży kamperem m.in. przez Słowenię i Chorwację. Podczas pobytu w aquaparku przy granicy między tymi dwoma krajami, była świadkiem bardzo niebezpiecznej sytuacji. Na jej oczach wybuchł ogromny pożar.
10.07.2023 | aktual.: 10.07.2023 15:18
Wiola Wołoszyn podróżuje obecnie przez Europę kamperem, odwiedzając różne kempingi. Podczas pobytu w jednym z nich, położonym na granicy Słowenii i Chorwacji, spotkała ją wyjątkowo nieprzyjemna sytuacja.
Pożar w aquaparku
Gdy w sobotę 8 lipca turyści wypoczywali w aquaparku Aqualuna, na terenie Olimia Terme w miejscowości Podčetrtek w Słowenii, nagle wybuchł pożar. Sytuacja na zamieszczonych przez Wołoszyn zdjęciach wygląda bardzo poważnie. "Trochę się wszystko skomplikowało" - napisała. - "Jesteśmy bezpieczni. Cali i zdrowi. Odezwę się później" - zapewniła.
Na fotografiach widać tłum stojący nad basem, który patrzy na ogień trawiący budynek graniczący ze strefą wodną. W powietrzu unoszą się kłęby dymu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Spłonął budynek recepcji" - poinformowała później Wiola. - "Prawdopodobnie zapalił się olej w kuchni. Na szczęście nikomu nic się nie stało". Influencerka zapewniła też, że jej obserwatorzy nie muszą się martwić, bo wraz z rodziną byli pierwszymi, którzy uciekli w bezpieczne miejsce.
Jak podają słoweńskie media, miejscowa policja ustaliła, że pożar był najprawdopodobniej spowodowany awarią instalacji elektrycznej. Wybuchł na terenie magazynu w budynku recepcji.
Ogień pojawił się po godzinie 17:00, a w akcji uczestniczyło 95 strażaków z 23 pojazdami. Podczas niebezpiecznego incydentu na terenie Terme Olimia przebywało ok. 1500 osób, które pracownicy szybko przeprowadzili w bezpieczne miejsce.
W niedzielę 9 lipca aquapark działał już normalnie. Zamknięty był jedynie sklep, którego magazyn spłonął.
Co ciekawe, recepcja, gdzie można kupić bilety wstępu do aquaparku, także działała w tym samym miejscu. "Od wczesnych godzin porannych dźwig wszystkich budził. Zabierał jakieś spalone części. Myślałam, że będzie rozbierać całą zwęgloną górę budynku, ale nie. Ludzie przyszli na basen i koniec roboty" - relacjonowała Wołoszyn na Instagramie. - "Ludzie stroją w kolejce do kasy na baseny, w powietrzu czuć spaleniznę, dach zwęglony. Nie wiadomo, czy dach nie zleci" - napisała.
Choć otrzymała informację, że obiekt będzie działał normalnie, sama z rodziną zdecydowała spędzić dzień "w terenie" i pojechała na wycieczkę.