Przez awarię w tanich liniach musieli sporo dopłacić. "To skandal"
Jak donosi brytyjski "The Guardian", coraz więcej osób traci spore sumy ze względu na błąd aplikacji Wizz Air. Awaria nie pozwala na odprawę online, co zmusza pasażerów do odprawienia się na lotnisku, a to jest z kolei płatne. Tani przewoźnik nie czuje się odpowiedzialny, ale po artykule brytyjskiej gazety zwrócił części pasażerów pieniądze.
06.04.2023 06:17
Jak czytamy w "The Guardian", coraz więcej pasażerów zgłasza problem z aplikacją Wizz Air, której błąd techniczny wymusza na podróżnych dokonanie płatnej odprawy na lotnisku.
Pasażerowie Wizz Air zmuszeni do odprawy na lotnisku
Gazeta podaje przykład Grace Connolly, która w grudniu ub.r. musiała wydać 170 funtów, czyli 910 zł, w porcie lotniczym w Pradze. Brytyjka wracała do domu lotem do Londynu Luton, gdy aplikacja odmówiła współpracy i kobieta musiała zapłacić za odprawę czteroosobowej rodziny.
"The Guardian" przyznaje, że podobnych zgłoszeń przyszło do redakcji bardzo dużo.
Z problemem spotkał się także Andrej Lenkov, który wraz z co najmniej 20 innymi osobami nie mógł odprawić się online na lot z Warszawy do Paryża w październiku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W drodze powrotnej z Polski, gdzie odwiedziliśmy naszą rodzinę, która uciekła z Ukrainy, próbowaliśmy odprawić się online - opowiada. - Niestety ciągle otrzymywałem wiadomość, że typ samolotu się zmienił i nasze miejsca nie są już dostępne.
Lenkov kupił nowe miejsca na lot dla siebie i swojej żony Darii, ale wciąż nie mógł ich odprawić. Musiał uiścić opłatę w wysokości 76 funtów (407 zł), inaczej "nie zostaliby wpuszczeni do samolotu".
- Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy zapłacić. Było jeszcze co najmniej 20 osób z tym samym problemem - przyznaje.
Wizz Air odrzuca wnioski
Co gorsza, gdy pasażer złożył wniosek o zwrot pieniędzy, Wizz Air go odrzucił. Przewoźnik twierdził, że po "dokładnym zbadaniu" jego sprawy odszkodowanie nie było należne, ponieważ lot był "opóźniony/odwołany z powodu nieoczekiwanych okoliczności", co nie miało przecież miejsca.
Odpowiedź odmowną otrzymała też para Brytyjczyków - Ryan Shoesmith i Lily Wilkinson, którzy zostali obciążeni opłatą w wysokości 85 funtów (455 zł) za wejście na pokład samolotu lecącego z Tromsø do Luton.
Ich wniosek o zwrot pieniędzy został odrzucony, a przewoźnik stwierdził, że dział IT "nie zauważył anomalii na stronie internetowej ani w aplikacji mobilnej w czasie lotu ani przed nim". - Cała sprawa wygląda jak totalny skandal - podsumował Shoesmith.
Przewoźnik sugeruje, że jeśli pasażer ma trudności z odprawą online, powinien spróbować użyć innej przeglądarki, wyczyścić pamięć podręczną i usunąć pliki cookie z telefonu lub tabletu lub przełączyć się na inne urządzenie.
Po artykule w "The Guardian" wszystkim osobom, których historie opisano, zostały zwrócone pieniądze.
Źródło: "The Guardian"