Trwa ładowanie...

Pył znad Sahary dotarł nad Polskę. Wyjaśniamy, jak doszło do zjawiska

Błotnisty, żółtawy osad na maskach samochodów wprawił w osłupienie mieszkańców południa Polski. To pustynny pył, który silny wiatr zagnał nad Europę znad Sahary. Tłumaczymy, jakim cudem drobinki z północy Afryki dotarły do naszego kraju.

Pył znad Sahary dotarł nad Polskę. Wyjaśniamy, jak doszło do zjawiskaŹródło: Shutterstock/Facebook
dwk35bf
dwk35bf

"Myślałem że ktoś mi worek z odkurzacza wytrzepywał koło samochodu", "Przyjechałam z nocki, po czym mąż przejął samochód, potem dzwoni do mnie i pyta, gdzie ja tak auto umazałam", "Wczoraj myłem i dziś brudne, rano, jak wycieraczki włączyłem, to normalnie żółć", "Widząc samochód, podejrzewałem sąsiadów – że z pieca". W ten sposób internauci zareagowali na widok błotnistego nalotu, który w środę pojawił się w południowej części Polski i osiadł na chodnikach, autach, szybach. Choć osad wzbudził zdziwienie i mógł wywołać zaniepokojenie, nie ma powodów do obaw. Jego przyczyną nie są żadne toksyczne substancje, a drobinki pyłu, które przebyły tysiące kilometrów, by znad Afryki Północnej dotrzeć do Polski. Jak do tego doszło?

– W sobotę, 6 stycznia nad Hiszpanią w średniej atmosferze wytworzył się ośrodek niżowy, a cyrkulacja była południowa i południowozachodnia. Masy powietrza z północnej części Afryki kierowane były aż po Europę południową, środkową i wschodnią – wyjaśnia Adam Dziedzic z krakowskiego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. – Taka sytuacja utrzymywała się do wtorku, 9 stycznia. W nocy z 9 na 10 stycznia wystąpiły opady deszczu nad Polską południową i w wraz z deszczem na ziemię spadł pył. Można go było zauważyć na szybach, ubraniach w postaci błotnego nalotu – tłumaczy ekspert.

– Cyrkulacja już uległa zmianie, przejściowo w atmosferze była zachodnia, wkrótce zmieni się na wschodnią, która spowoduje napływ kontynentalnej masy powietrza. Możemy więc powiedzieć, że zjawisko się skończyło, ale oczywiście może w każdej chwili się powtórzyć – dodaje Dziedzic, zaznaczając, że pojawienie się nad Polską pustynnego pyłu to nic bardzo wyjątkowego.

To nietypowe zjawisko zdarza się co jakiś czas. Warunkiem jest silny wiatr, który najpierw musi drobinki pyłu na Saharze unieść w górne warstwy atmosfery, a potem utrzymywać się przez kilka dni, by przenieść je nad Europę. We Francji, na przykład, jest to zjawisko często obserwowane, a w Polsce ostatni raz takiego "powiewu egzotyki" mogliśmy doświadczyć w październiku minionego roku.

Błotnego osadu na chodnikach czy samochodach nie trzeba się obawiać, nie wpływa na nasze zdrowie czy samopoczucie. – Drobinki pyłu tworzą jądra kondensacji wodnej i razem z kroplami spadają na ziemię. My tego pyłu więc nie wdychamy – mówi Dziedzic. Choć większe nasilenie zjawiska sprawia, że powietrze robi się mętne, a chmury przybierają żółtawe zabarwienie.

Zobacz też: Ciekawe zjawiska na nocnym niebie w 2018 roku

Być może gdzieś przeczytaliście, że w związku z nadciągającą znad Sahary pyłową chmurą powinniśmy się spodziewać nieba w głębokim, pomarańczowym kolorze oraz widoku tzw. "krwawego słońca" (intensywnie czerwonego w czasie zachodzenia). Jednak w związku z dużym zachmurzeniem nie mieliśmy okazji podziwiać tego barwnego spektaklu na niebie. – U nas ograniczyło się to do "błotka" na samochodach – opowiada specjalista z Krakowa. Dodaje również, że co roku wiosną możemy obserwować podobny żółty nalot – najczęściej po deszczu na kałużach, jednak nie należy go mylić z pyłem pustynnym ani utożsamiać z siarką, jak się to zdarzało. To po prostu opadające pyłki sosen.

Jak pisaliśmy, w niedzielę 7 stycznia na Saharze spadł śnieg. Algierskie media podały, że biały puch pojawił się tam po raz czwarty w ciągu ostatnich 37 lat. Adam Dziedzic wyjaśnia jednak, że obecność saharyjskiego pyłu w Polsce nie ma związku z tą pogodową anomalią.

dwk35bf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwk35bf