"Rodzina 500 plus". Dobra zmiana zawitała na polskich stokach?

Na zimowe ferie w Polsce w tym roku wyjechały tłumy. Czy program 500+ najbardziej opłacił się góralom? Sprawdzamy.

"Rodzina 500 plus". Dobra zmiana zawitała na polskich stokach?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | Oksana Trautwein
Anna Jastrzębska

24.02.2017 | aktual.: 24.02.2017 14:45

– Mamy olbrzymie obłożenie. Już miesiąc przed feriami warszawskimi nie było miejsc u instruktorów. W poprzednich latach jeszcze na dwa tygodnie przed były wolne miejsca. A w tym roku grafiki mamy wypełnione od godziny 9 rano do 21! – mówi WP pracownica szkoły narciarskiej Stok z Białki Tatrzańskiej. – Dostaliśmy sporo zapytań od rodziców dzieci, które na narty miały wybrać się po raz pierwszy, jednak musieliśmy odprawić ich z kwitkiem – dodaje.

Te głosy się powtarzają. Kończy się ostatnia tura ferii zimowych (do 26 lutego odpoczywają dzieciaki z województw mazowieckiego, dolnośląskiego, opolskiego oraz zachodniopomorskiego) i choć oczywiście nikt w polskich górach nie prowadzi statystyk, jak program 500+ wpłynął na zwiększony ruch w trakcie ferii, nie ma wątpliwości, że w tym roku na zimowiska udały się tłumy.

Według oficjalnych danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, na zorganizowane wyjazdy wybrało się 16 tys. dzieci więcej niż w roku ubiegłym (resort prowadzi rejestr wszystkich wyjazdów grupowych, organizatorzy mają obowiązek zgłoszenia takich inicjatyw na 21 dni przed rozpoczęciem wypoczynku). Z badań GUS wynika, że tegoroczny luty jest rekordowym miesiącem od 2007 r. Wygląda więc na to, że sprawdziły się zapowiedzi minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej. Jakiś czas temu, powołując się na sondaż IBRiS, ogłosiła ona, że dzięki rządowym świadczeniom więcej dzieci wyjedzie w tym roku na ferie. Niestety do momentu publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy bardziej aktualnego komentarza Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Obraz
© Shutterstock.com | slava296

Wydawałoby się, że resort może odtrąbić swój sukces. Głosy z „miejsca zdarzenia” są jednak podzielone. Osoby, które w branży turystycznej pracują od lat, twierdzą, że masowe zimowe wyjazdy Polaków to efekt zdecydowanie większej ilości czynników.

– Rzeczywiście mamy w tym roku bardzo duży ruch, ale nie zauważyliśmy zwiększonej liczby rodzin z dziećmi – mówi WP Agata Serwicka z Punktu Informacji Turystycznej Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Oczywiście trudno nam powiedzieć, na ile tłumy, które nas odwiedzają, to zasługa programu rządowego, a na ile wynik tego, że rodacy chętniej wybierają Polskę ze względu na skomplikowaną sytuacje geopolityczną na świecie – dopowiada pracownica TPN.

– W tym roku mamy zatrzęsienie odwiedzających, ale czy można wiązać ten fakt ze świadczeniami 500+? Trudno powiedzieć – to już Danuta Błachut z zakopiańskiego Centrum Edukacji Przyrodniczej. – Jesteśmy dosyć popularną instytucją, zawsze mamy duże zainteresowanie, a dodatkowo w tym roku w ferie Centrum można zwiedzać bezpłatnie. Myślę, że to jest główna przyczyna tak licznych odwiedzin.

– 500+? No nie wiem. U nas zima to zima, co roku w sezonie i w okresie ferii ściągają do nas tłumy – mówi z kolei Sebastian Nikiel ze szkoły narciarskiej w Szczyrku. I podobne opinie również nie należą do rzadkości.

Jak jest więc naprawdę? Na ile rządowy program zwiększył możliwości zimowego wypoczynku wśród polskich dzieci i nakręcił ruch turystyczny w górach? Jednoznacznej odpowiedzi trudno udzielić. Z pewnością jednak można zauważyć, że od kiedy świadczenia są wypłacane, polskie rodziny znacznie częściej i chętniej wyjeżdżają na wypoczynek. I to nie tylko w kraju, ale również za granicę. – Według naszych danych wyjazdy zagraniczne na ferie kupiło o 74 proc. więcej rodzin z dziećmi niż w roku ubiegłym i płaciły średnio o 875 zł więcej – mówi nam Kaludyna Mortka z portalu Wakacje.pl. – Wśród kierunków przodowała Hiszpania, tuż za nią Włochy, czyli słońce i plaża ponad śnieg i stok. Trzeci w zestawieniu jest Egipt, do którego Polacy wracają.

Zobacz także
Komentarze (44)