Ryga. Olśniewająca stolica secesji i odwracania kota ogonem
Oddalona od Polski o ok. 650 km stolica Łotwy potrafi przyjemnie zaskoczyć. I nie chodzi tylko o to, co można zwiedzić, zobaczyć. Ważniejsze są kolory, smaki i opowieści, które budują to nadbałtyckie miasto. To one sprawiają, że gdy odwiedzisz Rygę raz, będziesz chcieć do niej nieustannie wracać.
20.08.2021 11:03
Przed przylotem do Rygi (lot z Warszawy trwa tylko godzinę), wiedziałam o niej mało (choć to i tak za dużo powiedziane). Jako zupełna abnegatka w temacie nie spodziewałam się, że to tak kosmopolityczne, kreatywne i tętniące życiem miasto! Pełno tu modnych barów, wyszukanych restauracji, świetnie pomyślanych galerii i centrów sztuki.
A przekonałam się o tym wszystkim dzięki twórcom projektu finansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego pod nazwą "Promotion of Tourism International Competitiveness". Dzięki nim mogłam zobaczyć kawałek Łotwy – i z czystym sumieniem będę was zachęcać, byście także to zrobili.
Odwracanie kota ogonem
Moją ryską przygodę zaczęłam od starówki, będącej wizytówką tego miasta i okrzykniętej najpiękniejszą w nadbałtyckich krajach. Nie bez powodu. Najlepszym tego potwierdzeniem niech będzie fakt, że w 1998 r. została umieszczona na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Choć znaczna część starej Rygi spłonęła w pożarach lub została zniszczona podczas II wojny światowej (odcisnęło się na niej ponad 800 lat trudnej historii miasta), w kolejnych dekadach udało jej się przywrócić dawny blask. Dziś ryska starówka aż prosi się o to, by godzinami szwendać się po jej uliczkach, dziedzińcach, placach, przysiadać w licznych kawiarniach. Smakować ulubione trunki i zachwycać się nienachalną urodą tego, co widać wkoło.
Jednym z najważniejszych zabytków ryskiego Starego Miasta jest kościół św. Piotra, o którym wzmianki pochodzą już z 1209 r. Na charakterystycznej, strzelistej wieży znajduje się punkt widokowy - warto się pofatygować, bo widok z góry jest bardzo ładny.
Z ryskich perełek zdobiących starówkę trzeba zobaczyć jeszcze m.in.:
- Dom Bractwa Czarnogłowych – niezwykle fotogeniczny, utrzymany w gotyckim stylu budynek na Placu Ratuszowym;
- budynki Małej i Wielkiej Gildii;
- Trzech Braci - przytulone do siebie trzy najstarsze kamienice mieszkalne w Rydze.
Wisienką na tym architektonicznym torcie jest Dom Kotów - secesyjny budynek stylizowany na architekturę średniowieczną, na wieżyczkach którego prężą się dwa czarne dachowce. Anegdotyczna opowieść głosi, że właściciel w pewnym momencie kamienicy ustawił figury kotów ogonami w stronę Wielkiej Gildii. W ten sposób chciał okazać swe niezadowolenie z faktu, że nie został przyjęty w poczet bogatych przedsiębiorców. Przekaz "pocałuj mnie pod ogon" był bardziej niż jasny. Zrobiła się afera na całe miasto, kupcowi nakazano odwrócenie kotów mordkami do budynków wkoło. Do dzisiaj dachowce tak właśnie stoją i są jednym z ryskich symboli.
Dochód z odchodów
Ale to niejedyna ciekawa historia, jaką usłyszałam w stolicy Łotwy. Ryżanie umieją zrobić coś z niczego, a najlepszym dowodem na to jest fakt, że potrafią zarobić nawet na gołębich odchodach. Historia ta dotyczy Baszty Prochowej, jednej z pamiątek po okazałym systemie obronnym miasta.
Dzisiejsza, potężna budowla (o ścianach grubości 2,5 m), została wzniesiona w 1650 r. na fundamencie poprzedniej, która została zniszczona przez Szwedów w 1621 r. Po zlikwidowaniu murów obronnych Rygi baszta przestała spełniać swe funkcje i pod koniec XIX w. niszczała. Zagnieździły się w niej gołębie i miały używanie - do 1892 r., kiedy to korporacja studentów "Rubonia" zwróciła się z prośbą do miasta o przekazanie obiektu na cele naukowe. Rada miejska zgodziła się wynająć budynek na rok za cenę 1 rubla - pod warunkiem wykonania niezbędnych prac remontowych. Odchody gołębi, które zebrano podczas czyszczenia baszty, studenci sprzedali na nawóz. A za 612 zł rubli (na ówczesne czasy była to niezły majątek), wykonali renowację budowli. Można? A jakże.
Secesja po łotewsku
Napomknęłam wcześniej o secesji, nie mogę więc nie wspomnieć, że zdaniem wielu Ryga to rozległe muzeum Art Nouveau na świeżym powietrzu. I chyba nie ma tu przesady. Ponad 800 budynków w centrum zaprojektowanych zostało w stylu "nowej sztuki" (działo się to w fazie intensywnego rozkwitu miasta – na przełomie XIX i XX w.), co czyni ze stolicy Łotwy ewenement na skalę światową.
Architektoniczna secesja w wydaniu ryskim jest eklektyczna, ale nie brak jej płynnych linii, wybujałej ornamentyki, charakterystycznej "kontrolowanej nadmiarowości". Bogato zdobione fasady, kute bramy, stylowe witraże - najłatwiej to wszystko zaobserwować, wędrując ulicami Alberta i Elizabetes (Alberta iela, Elizabetas iela), wokół których znaleźć można najwięcej secesyjnych perełek. Warto dodać, że niejedną z tych kamienic zaprojektował Michaił Eisenstein, ojciec słynnego reżysera Siergieja Eisensteina, twórcy "Pancernika Potiomkina".
Zobacz także
Ryskie rarytasy
Po uczcie dla oczu najwyższy czas na rozpustę dla kubków smakowych. Jako weganka, która za granicą nieraz doświadczyła różnych jedzeniowych porażek, w Rydze czułam się pod tym kątem zaopiekowana bardziej niż zawsze. Obłędny tatar z awokado i mango w restauracji Kolonāde, przepyszne curry z cieciorką w Ogrodzie Anny (Annas Dārzs - klimatyczna knajpka w stylu boho) – to dostałam na "dzień dobry". Myślicie, że mało łotewskie te dania? Może i racja, ale prawda jest taka, że łotewskiej kuchni jako takiej nie ma. Od zawsze bowiem był to miks wpływów ze wschodu, zachodu i północy.
Oczywiście od zawsze królowały tu ryby – morskie i rzeczne. Łotysze do dziś przez wszystkie przypadki odmieniają szprotki, szczupaki, dorsze, węgorze, okonie… Najchętniej wędzone. No i marynowane śledzie – bezwzględnie z twarogiem. A jeśli nie masz problemu z jedzeniem owoców morza, musisz posmakować minoga – pieczonego w całości lub zalanego galaretką (tylko nie patrz mu w paszczę, bo możesz stracić apetyt i nie dasz rady spróbować).
Zobacz także
Po te i inne lokalne przysmaki najlepiej wybrać się na Targowisko Centralne (Centrāltirgus). Do budowy kompleksu słynnych hal targowych wykorzystano hangary niemieckich zeppelinów, przetransportowane spod Lipawy. Pod imponującymi kopułami znajdziecie łotewskie produkty prosto od wytwórców. Sprzedawcy chętnie częstują rarytasami, a pomiędzy rybami i kawiorem, mięsem, nabiałem, owocami i warzywami nie brak stoisk z… samogonem. Za dnia lepiej postawić jednak na piwo – znajdziecie tu mnóstwo pysznych kraftowych (kto jednak woli łotewskie piwa koncernowe, np. Aldaris czy Uzavas, też będzie zadowolony).
Na zakończenie kulinarnej wyprawy - jeśli tak jak ja kochacie rooftop bary - koniecznie udajcie się do restauracji Herbaris, zlokalizowanej na ostatnim piętrze centrum handlowego Galleria Riga. Wnętrze jest zaprojektowane zjawiskowo, a widok, który się roztacza z tarasu – na piękną panoramę i ryskie dachy – jest dosłownie niebiański.