Od lat sprzątają ulice Hurghady. Jednym z nich jest Polak
Miotła i szufla w dłoń, pojemnik na śmieci gotowy, a więc... do roboty. Tak wygląda początek każdego dnia dwóch obcokrajowców, którzy związali swoje życie z Hurghadą. Jeden jest turystą ze Szwajcarii, drugi to Polak.
Każdy, kto choć raz był w Hurghadzie na własne oczy przekonał się, że poza kurortami turystycznymi i hotelami, z czystością i porządkiem w mieście jest bardzo różnie. Miejscami dramatycznie źle, jak choćby na najstarszym w mieście bazarze owocowo-warzywnym w dzielnicy Dahar.
Nawet najsłynniejsza turystyczna ulica w Hurgadzie - Sheraton Road - miejscami nie zachęca do spacerów.
Hurghada nie grzeszy czystością
Hurghada, przyjmując europejskie standardy czystości miast turystycznych, niestety tonie w śmieciach. Władze miasta robią co mogą, by rozwiązać ten problem, ale niewiele mogą wskórać. Nie pomagają obowiązkowe kosze na śmieci przed każdym sklepem czy pojemniki na odpadki, ustawione co kilkanaście metrów na reprezentacyjnych deptakach, takich jak np. Sherry Street, w samym sercu miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". W Tajlandii żyje jak król. W Polsce o takich luksusach mógłby tylko pomarzyć
To wstydliwy problem Hurghady, ale śmiecą przede wszystkim nie turyści, a sami Egipcjanie.
Temu, co się dzieje na ulicach, niektórzy powiedzieli dość. Nie zaczęli pouczać i ganić tych, co śmiecą, wysyłać skarg czy petycji do władz miasta o porządek. Po prostu sami zaczęli sprzątać.
Czytaj także: Egipt otwiera gigantyczną atrakcję. Znamy ceny biletów
Nikt im za to nie płaci, ani nie zmusza do tej niewdzięcznej i brudnej pracy.
Dwaj ochotnicy sprzątają ulice Hurghady
Po raz pierwszy z miotłą i kubłem w ręku pojawił się pięć lat temu Christian Simon, obywatel Szwajcarii. To niezwykłe, ale Simon nie mieszka na stałe w Hurghadzie, a jedynie przyjeżdża tu na wakacje. Za własne pieniądze kupuje szczotkę, szuflę, pojemnik na śmieci, środki czystości i... codziennie rano wychodzi z hotelu i sprząta pobliski deptak spacerowy w dzielnicy Kawthar.
- Zaczynam sprzątanie o świcie. Czyszczę chodniki z brudu, śmieci, resztek jedzenia, butelek i puszek po napojach. Ponadto podlewam kwiaty i drzewa. Pracę kończę ok. godz. 8 rano. Po wszystkim, w pobliskim barze jem śniadanie i idę na plażę. I tak codziennie od pięciu lat - mówi Szwajcar który nie ukrywa, że dba o to, by wokół niego było przede wszystkim "czysto i pięknie".
Czytaj także: Nowa atrakcja w Egipcie. Szykuje się hit
Po drugiej stronie miasta, także w luksusowej części Hurghady "z miotłą i szuflą" działa pan Mirosław. To 61-letni Polak mieszkający w dzielnicy Arabia. Przez okolicznych mieszkańców nazywany jest "Aniołem". Oczywiście pseudonim nie ma nic wspólnego z serialem "Alternatywy 4" i rolą Romana Wilhelmiego w roli dozorcy. Pan Mirosław nie jest "gospodarzem domu", tylko zwykłym mieszkańcem.
Polak wyposażony jest w miotłę, szuflę i kubeł. Swoją ulicę Al-Thalathini sprząta dwie godziny dziennie, a w pracach porządkowych często pomagają mu polscy krewni i przyjaciele, którzy właśnie przyjechali na wypoczynek. Pan Mirosław sprząta ulice Hurghady... od 15 lat. Jak sam twierdzi sprząta Hurghadę, gdyż po prostu lubi czystość i porządek.