6 lat temu wyprowadziłam się do Hiszpanii. Oto, dlaczego nigdy nie wrócę do Polski

Mija sześć lat od kiedy mieszkam w Hiszpanii. Rozstałam się z mężem, czułam się zagubiona i przytłoczona pracą, potrzebowałam wakacji. Kupiłam bilet do Barcelony. Dlaczego akurat tutaj? Bo był najtańszy. Teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym wrócić do Polski. To tutaj jest teraz mój dom. Dojście do momentu, w którym obecnie jestem, kosztowało mnie jednak sporo wyzwań i rozczarowań.

Karolina już 6 lat mieszka w Hiszpanii
Karolina już 6 lat mieszka w Hiszpanii
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Nie planowałam przeprowadzki. To też nie tak, że zakochałam się w Barcelonie. To piękne miasto, fakt, ale nie z tego powodu zdecydowałam, że tu zamieszkam. Z czasem zaczęłam czuć, że w Hiszpanii łatwiej mi być sobą i jestem tu po prostu szczęśliwsza.

Na początku było trudno. Mimo entuzjazmu, musiałam zacząć wszystko od nowa – od zera. Nie miałam pracy, znajomych, a o języku nie wspomnę. Początkowo traktowałam ten wyjazd jak coś tymczasowego, jak wakacje, które miały mi pomóc odzyskać równowagę.

Początki w Hiszpanii

Osiedliłam się na wsi i znalazłam pracę jako nauczycielka angielskiego w lokalnej szkole. Zarabiałam bardzo marnie, ale miałam oszczędności. Mieszkałam w wynajmowanym pokoju w domu na wzgórzu. Widok był cudowny, ale najbliższy sklep był oddalony o jakieś 15 minut piechotą. Mimo wszystko, ta mała wioska zaczęła mnie wciągać. Spokój, zieleń wszędzie, ciepło słońca, które towarzyszyło mi przez cały rok – to wszystko miało swój urok. Mój plan jednak był inny – przeprowadzka do centrum Barcelony i znalezienie lepszej pracy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Uciekli z Warszawy do Hiszpanii. Żyją tam za polską wypłatę

Pierwsze dwa miesiące były takim "być albo nie być" w Hiszpanii, ale postanowiłam się nie poddawać. Teraz wiem, że to była dobra decyzja. Aplikowałam do korporacji, dostałam świetne stanowisko i umowę. W końcu mogłam wynająć mieszkanie w Barcelonie, co stało się moją nową rzeczywistością.

Barcelona to jednak nie tylko praca, ale również przepiękne miejsca, jak: parki (chociażby Park Guell czy Ciutadella), bunkry (widok na panoramę całego miasta) i wiele zapierających dech w piersiach perełek architektonicznych. To pozycje, które zachwycają zarówno turystów, jak i osoby, które mieszkają w Barcelonie. Nie ważne, jak długo.

I gdy tak rozkręcałam się w tym życiu i zwiedzaniu Barcelony i wszystko zaczynało się układać, nastała pandemia.

Nie było łatwo przetrwać z dala od rodziny

Pandemia była tym punktem zwrotnym, który zmusił mnie do zrewidowania moich planów. Zamiast wracać do Polski, postanowiłam zostać i skoncentrować się na pracy. Pamiętam, że w tamtym czasie wiele osób straciło zatrudnienie, więc byłam wdzięczna, że wciąż miałam swoją posadę. Niestety, wielu pracodawców wykorzystywało sytuację i wymagało od nas znacznie więcej wysiłku. Starałam się negocjować warunki umowy i prosiłam o podwyżkę, ale bezskutecznie. W międzyczasie - o ironio, sama zachorowałam na COVID-19. W Hiszpanii zwolnienie chorobowe trwało ok. dwóch tygodni, więc gdy po dwóch dniach poczułam się lepiej, od razu zaczęłam szukać nowej pracy. Udało mi się – pod koniec pandemii dostałam ofertę pracy w Amazonie. Przygotowanie do kolejnych etapów rekrutacji było jak powrót na studia, ale gra naprawdę była warta świeczki.

Mogę powiedzieć, że pandemia – mimo że była ciężkim doświadczeniem na całym świecie – pomogła mi w pełni zaaklimatyzować się w Hiszpanii. Dzięki niej miałam czas na to, by znaleźć dobrą pracę, a po zniesieniu obostrzeń poznać miasto, kulturę i ludzi, których obecnie uznaję za przyjaciół.

Decyzja o zakupie mieszkania na kredyt

Po kilku latach postanowiłam zrobić krok, który moi znajomi określili mianem brawurowego – kupiłam mieszkanie. Na kredyt. "Przecież ty nie mówisz po hiszpańsku, jak chcesz w banku wszystko pozałatwiać?" - pytali. Mimo wątpliwości wiedziałam jednak, że to słuszna decyzja. Czułam, że to krok w stronę stabilizacji i tego, by naprawdę poczuć się tu jak w domu. Kiedy dziś patrzę na to mieszkanie, widzę, jak wiele przeszłam. To miejsce jest moim azylem, gdzie czuję się bezpiecznie i szczęśliwie. U siebie.

W międzyczasie kilku moich znajomych z Polski również wyjechało do Hiszpanii, co jeszcze bardziej ułatwiło mi adaptację w tym miejscu. Mimo że jestem Polką, to teraz Hiszpania jest moim domem. Tutaj jest ciepło – zarówno w dosłownym sensie, bo pogoda w Hiszpanii potrafi rozpieścić, jak i w przenośni, bo ludzie są otwarci i przyjaźni.

Dlaczego nie wrócę do Polski?

Nie zliczę, ile razy słyszałam pytania, czy zamierzam wrócić do Polski i jak żyje mi się za granicą. Zawsze odpowiadam tak samo. Nie zamierzam wrócić, bo tutaj jestem szczęśliwsza. Oczywiście, w Hiszpanii nie wszystko jest idealnie. Czasami tęsknię też za rodziną i przyjaciółmi, za polskim jedzeniem i tradycjami. Ale Barcelona stała się moim domem. Nauczyłam się tutaj żyć w zgodzie ze sobą i z innymi, cieszyć się drobnymi przyjemnościami, jak ciepło słońca, czytanie książek na plaży czy wspólne lunche ze znajomymi z osiedla. Te chwile są warte każdej trudnej decyzji, jaką musiałam podjąć na początku.

Karolina uwielbia życie w Hiszpanii
Karolina uwielbia życie w Hiszpanii© Archiwum prywatne

Co więcej, każdy Polak wie, jak przygnębiająca jest jesienna czy zimowa szaruga. Pogoda tutaj to ogromny atut. Sprawia, że codziennie czuję się weselsza, bardziej zrelaksowana. Mam tu wszystko, czego potrzebuję – pracę, przyjaciół, swoje miejsce. Wrócić do Polski? Nie sądzę, ale - jak widać na moim przykładzie - nigdy nic nie wiadomo.

Źródło artykułu:Karolina Wachowicz
hiszpaniawakacjezwpbarcelona

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)