To nie zdjęcia z Włoch czy Chorwacji. "Mieliśmy tu najazd, jakiego nie było od dawna"
Na Mierzei Wiślanej w weekend w największych kurortach pojawiły się tłumy turystów. Dojazd do Stegny czy Krynicy Morskiej wiązał się z jazdą w kolumnach samochodów od strony Gdańska i Warszawy. Na głównych plażach nie było miejsca, trzeba było szukać przy mniej popularnych wejściach albo odejść kilkaset metrów w bok.
Miejsc brakowało także w barach i restauracjach, a w wielu z nich kończyły się najczęściej zamawiane dania. Przy samych plażach często trzeba było stać w kolejkach, żeby dostać jakiekolwiek miejsce przy stoliku.
Wieczorem w sobotę na ulicach w Jantarze były prawdziwe tłumy. Podobnie było w niedzielę.
- Mieliśmy tu najazd jakiego nie było od dawna. To po pierwsze początek szczytu sezonu, a po drugie zjawisko, które od pewnego czasu widać coraz wyraźniej - jednodniowi albo weekendowi turyści - komentuje Adam Widomski z lokalnego serwisu NaMierzeje.pl. - To grupy, które przyjeżdżają na plażę na krótko i czekają często do ostatniej chwili, sprawdzając prognozy pogody.