Samolot wbił się w dach budynku lotniska. Pilot cudem przeżył
Cessna wbiła się w dach hangaru na lotnisku w Kalifornii i zaklinowała się dziobem w dół. Pilot, który był jedyną osobą na pokładzie, może mówić o dużym szczęściu. Trafił do szpitala z niewielkimi obrażeniami.
Do nietypowego zdarzenia doszło na amerykańskim cywilnym lotnisku w Long Beach w Kalifornii ok. godz. 14.20 10 lipca. Jak donoszą lokalne media, lekki samolot nagle wbił się dach hangaru i zawisł.
Pilot miał wiele szczęścia
Pilot cudem przeżył. W trakcie akcji ratunkowej na dach dostało się kilku strażaków, którzy wydobyli mężczyznę z wraku i zawieźli do szpitala. Na miejscu okazało się, że doznał tylko niewielkich obrażeń.
Federalna Administracja Lotnictwa poinformowała, że na razie wiadomo tylko, że na pokładzie na pewno nie było innych pasażerów, pilot ćwiczył starty i lądowania, gdy nagle doszło do wypadku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Polka o tym, co najlepsze w USA. "Tą opowieścią zachwycił się cały świat"
Strażacy potwierdzili, że po wypadku wyciekło z maszyny ok. 170 litrów paliwa.
Trwają ustalenia przyczyn wypadku
Na nagraniu udostępnionym w sieci widać, dziób samolotu wbity w dach oraz poważnie rozdarte jedno ze skrzydeł maszyny.
Kate Kuykendall, rzeczniczka lotniska w Long Beach, powiedziała w rozmowie z mediami, że katastrofa nie miała wpływu na żadne loty komercyjne na lotnisko ani z niego.
Federalna Administracja Lotnictwa i Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu szukają przyczyny wypadku.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Źródło: ABC News