LudzieSamotnie podróżuje po świecie. Jest niewidoma

Samotnie podróżuje po świecie. Jest niewidoma

Susan Mellsopp od 10 lat oddaje się swojej wielkiej pasji – podróżowaniu. Jej determinacja budzi podziw wśród ludzi, których napotyka na swojej drodze. Kobieta jeździ bowiem samotnie po świecie, mimo że jest niemal niewidoma. Gdy lekarze powiedzieli jej, że traci wzrok, nie pozwoliła, by choroba w jakikolwiek sposób zniweczyła jej plany dotyczące wielkiego podróżowania. Dziś chętnie opowiada o swojej przygodzie.

Samotnie podróżuje po świecie. Jest niewidoma
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Susan Mellsopp
Rafał Celle

30.04.2017 14:33

Brak oszczędności, czasu czy choroba – to kilka z najpopularniejszych usprawiedliwień podawanych przez osoby, które marzą o podróżowaniu, ale nieustannie odwlekają swoje plany na przyszłość. Co jakiś czas poznajemy jednak historie ludzi, którzy udowadniają, że jeśli bardzo się chce, to można tak naprawdę pokonać każde ograniczenie. Podobnie jest w przypadku opowieści Susan Mellsopp, która w przededniu rozpoczęcia swojej przygody dowiedziała się, że cierpi z powodu poważnej wady wzroku. Nie pozwoliła jednak, by los pokrzyżował jej plany.

Swoje wielkie pragnienie Brytyjka zaczęła realizować w 2007 r. To było krótko po tym, jak usłyszała, że cierpi na rzadką postać odwarstwienia siatkówki – choroby, która powoduje stopniowe pogarszanie się wzroku i prowadzi do ślepoty. Informacja o chorobie nie tylko nie odwiodła jej od realizacji wcześniejszych planów, ale spowodowała, że zdecydowała się je jeszcze szybciej wdrożyć. Po informacji, jaką usłyszała od lekarzy, błyskawicznie się otrząsnęła. Przyświecał jej tylko jeden cel – zobaczyć jak najwięcej, zanim całkowicie straci wzrok. Po świecie jeździ samotnie, bo jak mówi z uśmiechem na twarzy, nie ma takiej osoby, która wytrzymałaby z nią dłużej niż chwilę.

Jak podróżuje się z takim obciążeniem? Susan jest urodzoną optymistką i będąc w dramatycznej sytuacji, stara się odnajdywać zawsze jasne strony swojego położenia. Żartobliwie opowiada, że paradoksalnie w wielu sytuacjach ma nawet łatwiej niż inni podróżnicy.
– Jest wiele pozytywów tego wszystkiego. Wchodzę na pokład samolotu jako pierwsza. W wielu przypadkach dostaję też asystę, która pomaga mi pokonywać lotniska – przyznaje Brytyjka w rozmowie z serwisem „Travel at 60”.
– Ten przecudowny personel znajduje dla mnie posiłki; dba o to, bym dotarła do odpowiedniej bramki na czas; odbiera za mnie walizki i doprowadza mnie do punktu celnego. Niejednokrotnie zdarzało się też, że korzystałam z przejść przeznaczonych dla załogi albo dyplomatów.

Po dotarciu na lotnisko docelowe, kobieta wyrusza taksówką do hostelu. Potem zawsze czeka na nią najtrudniejsze zadanie - musi zapoznać się bowiem z infrastrukturą dostępną w miejscu, w którym się zatrzymuje. Po miastach, które odwiedza, porusza się głównie pociągami. Jak tłumaczy, pozwalają one jej dotrzeć zazwyczaj do największych atrakcji w danym ośrodku, ale są też zazwyczaj najlepiej dostosowane do potrzeb osób słabowidzących albo niewidomych. Ale to nie oznacza, że wszystko zawsze idzie gładko. Ze względu na chorobę, często zdarza się, że Susan długo krąży naokoło, zamiast dotrzeć bezpośrednio do celu. Bez względu na to, do jakiego miasta trafi, zawsze przynajmniej raz się gubi. Ale w ten sposób dociera też do miejsc, gdzie zwykli turyści nie trafiają.

Największym problemem, z jakim musi się borykać jako niepełnosprawna podróżniczka, jest dostęp do toalet. Jak podkreśla, to bolączka niemal wszystkich miast - niezależnie, czy są to duże metropolie, czy małe miasta, odnalezienie toalety przypomina czasami prawdziwy koszmar. W tym kontekście rozpamiętuje swoje wyprawy do Paryża czy Pragi. Gdy problemy infrastrukturalne łączą się z trudnościami komunikacyjnymi, sytuacja czasami robi się naprawdę poważna. Zdarzają się też przypadki, gdy ludzie nie są skłonni do okazywania pomocy i traktują ją jak zwyczajną turystkę. Zaznacza, że wiele osób nie wie, czym jest biała laska, którą nosi zawsze ze sobą. Czasami zatem bywa i tak, że musi odstać swoje w kolejce do muzeum albo do restauracji. Ale dzięki temu – jak podkreśla – stała się bardzo niezależna. Takie samotne podróżowanie w jej sytuacji wiąże się też z pewnym ryzykiem. Wspomina, że podczas wycieczki do Kopenhagi została obrabowana.

Kobieta nie ukrywa, że turyści, którzy w drodze zmagają się z podobnymi problemami co ona, mają dziś znacznie łatwiejsze zadanie niż kiedyś. W dużej mierze za sprawą coraz większej liczby dostępnych aplikacji mobilnych, które dedykowane są właśnie niewidomym albo słabowidzącym globtroterom. Zaznacza jednak, że podróżowanie w wykonaniu takich osób zawsze naznaczone jest dodatkowymi trudnościami, a czasami barierami, których nie da się pokonać. Choć bardzo by chciała, często ma np. problem z odwiedzeniem miasteczek i atrakcyjnych wiejskich regionów, które znajdują się w krajach, do których podróżuje. Nie może przecież wypożyczyć samochodu i pojechać na prowincję. Jeśli są takie możliwości, korzysta natomiast z możliwości oferowanych przez lokalnych przewoźników autobusowych. Jak dodaje, odwiedzanie miejsc położonych trochę na uboczu stanowi dla niej bardzo ważny element podróżowania. Pozwala jej bowiem bliżej poznać lokalną społeczność oraz kulturę.

Oczywiście wojaże osoby niewidomej wyglądają nieco inaczej niż osoby sprawnej. Susan czasami spotyka się zresztą z pytaniami, po co jej to wszystko.
- Oczywiście, że nie widzę atrakcji turystycznych w taki sam sposób jak doskonale widzący turyści. Czasami widzę np. tylko fragmenty budynków, a wiele czasu zajmuje mi znalezienie odpowiedniego widoku. Ale to wszystko wynagradzają mi smaki, zapachy i atmosfera tych miejsc – powiedziała Brytyjka.

niewidomachorobaludzie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)