Schronisko w Tatrach zamknięte na dwa lata. Rodzina prowadziła je 75 lat
Ważne informacje dla turystów jeżdżących regularnie w Tatry. Najmniejsze schronisko na terenie TPN wkrótce nie będzie dostępne, a rodzina Skupniów, która od 75 lat prowadzi obiekt na Hali Kondratowej, ma go opuścić do 4 września.
Schronisko PTTK na Hali Kondratowej to najmniejsze schronisko w Tatrach, które oferuje 20 miejsc noclegowych, w pokojach sześcio- i ośmioosobowych. Znajduje się u stóp masywu Giewontu, więc wielu turystów wpada tam po prostu na herbatę.
Najmniejsze schronisko w Tatrach będzie zamknięte
Od września nie będą mogli tam jednak odpocząć. Jak informuje "Gazeta Krakowska" schronisko będzie zamknięte przez najbliższe dwa lata.
- Planujemy modernizację obiektu wraz z jego rozbudową. Chodzi przede wszystkim o poprawę zaplecza gastronomicznego i sanitarnego. Przy okazji będzie przebudowa tego, co uległo tam zniszczeniu – mówi Jerzy Kalarus, prezes PTTK "Karpaty", cytowany przez "Gazetę Krakowską". - Schronisko ma być także rozbudowane, głównie skrzydło na zapleczu budynku. Ilość miejsc noclegowych nie zwiększy się. Będzie za to wygodniej. Mamy już pozwolenie na budowę. Wykonawca ma przejąć obiekt 4 września. Potem od razu ma przystąpić do prac – mówi prezes PTTK "Karpaty".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumy turystów. "Polska przyciąga młodych Niemców"
Jak informuje "Gazeta Krakowska", w związku z remontem dotychczasowi wieloletni gospodarze tego schroniska – rodzina Skupniów - muszą opuścić schronisko, a umowa dzierżawy zostanie rozwiązana przed terminem jej zakończenia. W związku z tym pracownicy schroniska stracą pracę.
Jak czytamy na stronie PTTK, schronisko działa już od 1947 r. Pierwszym kierownikiem do 1980 r. był Stanisław Skupień, narciarz i olimpijczyk, a potem jego syn Andrzej do 2003 r. Do dziś obiekt prowadzi Iwona Haniaczyk, siostrzenica Andrzeja i wnuczka Stanisława. Nie chce komentować sprawy.
PTTK informuje, że nowy dzierżawca zostanie wyłoniony w przetargu. - Czy to będzie dotychczasowy dzierżawca, to się okaże. W każdym przetargu, który ogłaszamy, osoby które już prowadziły nasze obiekty mają dodatkowe punkty przy ocenie ofert – mówi Jerzy Kalarus.
Natomiast prezes PTTK, Jerzy Kapłon, zapowiedział, że od przyszłego dzierżawcy będzie oczekiwał własnych nakładów inwestycyjnych. - W przypadku Kondratowej liczmy, że dzierżawca przedstawi nam koncepcję współfinansowania tych nakładów – powiedział.
Schronisko zamieniło się w szpital w 2019 r.
Schronisko na Hali Kondratowej należy do najbardziej lubianych w Tatrach. Turyści uwielbiają w nim przebywać i chwalą obiekt za niezwykłą atmosferę.
Warto przypomnieć, że wyjątkowe schronisko zamieniło się w szpital podczas jednego z najtragiczniejszych dni w historii Tatr - gdy w 2019 roku piorun uderzył w Giewont, zabijając cztery osoby i raniąc ponad 150.
"- Schronisko nabite było do granic możliwości, turyści chowali się u nas przed nawałnicą. Ratownicy tymczasem poprosili, żebym przygotowała jedno lub dwa miejsca dla rannych – mówi Iwona Haniaczyk. – Miałam przeczucie, że tych miejsc będziemy potrzebować znacznie więcej, dlatego z ciężkim sercem musiałam wszystkich wyprosić. Najpierw robiłam to bardzo grzecznie, potem trochę ostrzej, bo zadanie okazało się trudne. Były rodziny z małymi dziećmi, starsi ludzie. Trochę to zajęło, zanim zrozumieli, że muszą wyjść. Nie chcieli i trudno się dziwić, przecież burza wciąż szalała. Nigdy w życiu nikogo nie wyrzuciłam ze schroniska, ale w tej sytuacji nie miałam wyjścia. Musiałam stanąć na wysokości zadania, choć jeszcze wtedy nie przypuszczałam, że za chwilę będziemy mieli tu szpital, krew, płacz, strach i olbrzymią tragedię. Kilka minut później w drzwiach stanął ratownik TOPR-u z pierwszą grupą poszkodowanych" - czytamy w książce Beaty Sabały-Zielińskiej "TOPR 2. Nie każdy wróci".
W 2022 r. doszło do pożaru schroniska na Hali Kondratowej. Wybuchł on we wtorek 31 maja ok. godz. 16. Dzięki zaangażowaniu turystów obiekt został uratowany. Jednostki straży pożarnej dotarły na miejsce szybko, ale pożar ugaszono właściwie przed ich przybyciem.
W efekcie pożaru spłonęła drewniana konstrukcja dachu na powierzchni ok. 20 m kwadratowych w okolicach komina. W trakcie akcji gaśniczej została zalana również część budynku.
Przypomnijmy, że na początku sierpnia było głośno o schronisku Samotnia w Karkonoszach. Dotychczasowi dzierżawcy, rodzina Siemaszko, poinformowali na profilu schroniska, że prezes spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK Grzegorz Błaszczyk "bez podania przyczyn odrzucił ich ofertę na przedłużenie umowy dzierżawy Samotni". Rodzina Siemaszko prowadziła Samotnię od 57 lat.
Czytaj więcej: Bunt turystów po decyzji PTTK. Będzie interwencja poselska
Źródło: "Gazeta Krakowska", Turystyka WP