Skrzaty, glögg i… łosie. Sztokholm gotowy na święta
Miasto rozświetlają setki tysięcy energooszczędnych żarówek, a w oknach Szwedzi wystawiają adwentowe świeczniki. Na każdym rogu można skosztować gorącego korzennego napoju - nie ma wątpliwości, idą święta!
23.12.2019 | aktual.: 24.12.2019 09:23
Sztokholm na ogół jest ciut chłodniejszy od Polski i mniej tam też słońca. Jeszcze mniej. Przez cały zimowy dzień panuje półmrok, a zaraz po południu zapadają egipskie ciemności. Wydaje się, że całą tą rozbuchaną świąteczną iluminacją Szwedzi rekompensują sobie brak słonecznego światła, dodają otuchy i przytulności, a może nawet rozganiają skradającą się depresję. W każdym razie - to działa! Nawet bez śniegu, w Sztokholmie świąteczna aura jest porywająca.
Zanim jednak przejdę do zachwytów, muszę was ostrzec przed jednym, jedynym minusem podróży do Skandynawii: jest tam dużo drożej. O ile bilety tanich linii lotniczych są w szalenie przystępnych cenach (nawet nieco ponad 100 zł w dwie strony na pokładzie niskokosztowego przewoźnika), to trzeba mieć świadomość, że na miejscu wydamy wielokrotnie więcej. Już sam bilet na autobus z lotniska Skavsta (na którym lądują samoloty linii Wizz Air i Ryanair) do centrum miasta to wydatek rzędu ok. 70 zł, a 72-godzinna (weekendowa) karta na metro, autobusy i tramwaje - 105 zł.
Rozświetlone okna Sztokholmu
- Szwedzi w sposób wyjątkowy celebrują nie tylko Boże Narodzenie, ale cały adwent - mówi mi pani Janina Järn, Polka mieszkająca w Szwecji od ponad 40 lat.
Swoim życiorysem mogłaby obdzielić parę osób. Jako mała dziewczynka wywieziona na Sybir, w Sztokholmie znalazła się już w dojrzałym wieku, tu wyszła za mąż i pracowała jako pielęgniarka, razem z mężem wspierając antykomunistyczną opozycję i demokratyczne przemiany w Polsce. Teraz wciąż pełna werwy, z zawadiackim błyskiem w oku, angażuje się w działania Stowarzyszenia Polek w Sztokholmie, dzieli czas między rodzinę i licznych przyjaciół.
W pierwszą niedzielę adwentu pani Janina zabiera się za dekorowanie swojego mieszkania w dzielnicy Bredäng, zaledwie 10 minut spacerem od malowniczego jeziora Mälaren, otulającego sporą część miasta. Najważniejsze są stół i okno. Są więc firanki i obrusy ze świątecznym motywem, gwiazdy betlejemskie (poisencje) i nieodzowny siedmioramienny świecznik adwentowy. Oczywiście - elektryczny. Zastąpił świece stawiane niegdyś w oknach. Od tego dnia przez cały miesiąc prawie wszystkie okna szwedzkich blokowisk rozświetla siedem lampek, a ozdabiają zwisające gwiazdy.
Zobacz także
Pierwsza niedziela adwentu to także okazja do spotkań towarzyskich, zaczynanych filiżanką glöggu. Niby ma być to grzane wino z aromatycznymi przyprawami, ale alkoholu zawiera na ogół śladową ilość. Mocniejszy glögg znajdziemy tylko w specjalnych sklepach Systembolaget. To państwowa sieć mająca w Szwecji monopol na sprzedaż napojów alkoholowych o zawartości alkoholu powyżej 3,5 proc. Uwaga, zamykane w sobotę po południu i nieczynne w niedziele i święta!
Radosny czas oczekiwania
Drugi ważny moment adwentu to 13 grudnia - dzień Świętej Łucji (Luciadagen), patronki światła zwyciężającego mrok. Zaczyna się o świcie, nabożeństwami i procesjami w kościołach. W pochodach biorą udział ubrane na biało dzieci, a prowadzi je dziewczynka z koroną z płonących świec na głowie. Początki tego święta sięgają czasów, gdy błędnie uważano, że jest to najkrótszy dzień w roku.
A co po kościele? Oczywiście: spotkanie towarzyskie! W końcu adwent to czas radosnego - z naciskiem na to słowo - oczekiwania na narodzenie Jezusa. W Szwecji szalenie popularne są firmowe wigilie i wigilijne spotkania w gronie przyjaciół (Julbord). Korzystają z tego restauracje, oferując dużo wcześniej - właściwie już od listopada - specjalny bożonarodzeniowy szwedzki stół. Degustację zawsze zaczyna się od śledzia - jak uczy mnie pani Janeczka. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że śledzia można przyrządzić aż na tyle sposobów. Podobnie jak następujących po nich przystawek z łososia.
Świątecznym daniem głównym może być lutefisk - ryba mydlana lub ryba w ługu, obficie doprawiona pieprzem i polana sosem beszamelowym. Albo "kuszenie Janssona", czyli rozpływająca się w ustach zapiekanka z ziemniakami, anchois i śmietaną. Nie może zabraknąć królujących także na co dzień klopsików mięsnych (köttbullar). Podczas samej Wigilii post nie obowiązuje, stół jest obficie zastawiony, a jednym z głównych dań - pieczona szynka. Na deser serwuje się risgrynsgret - ryż gotowany na mleku, z cynamonem, dodatkiem śmietany i masła. I z niespodzianką - migdałem wrzuconym do jednej miseczki, przynoszącym powodzenie dla tego, kto go dostał.
Skrzaty są wszędzie
Przystrojona choinka, prezenty w skarpetach dla dzieci - to wspólne mianowniki świąt Bożego Narodzenia w wielu krajach. I oczywiście jarmarki bożonarodzeniowe. Ten na sztokholmskim Starym Mieści (Gamla Stan) jest bardzo popularny także wśród turystów. Można spacerować po centrum oświetlonymi setkami tysięcy energooszczędnych lampek ulicami, wdychać zapach pomarańczy, popijać glögg i skubać ciepłe orzechy. Zatrzymując się przy wystawach sklepowych, udekorowanych często ruchomymi świątecznymi gadżetami.
Najbardziej efektowna jest co roku ta należąca do Nordiska Kompaniet - do witryny przylepiają nosy setki osób. Na ulicach z kolei zaskoczyć nas mogą w najmniej spodziewanym momencie: łosie naturalnej wielkości, z mieniących się lampek oraz nieco psotne skrzaty (Jultomten), huśtające się na gałęziach drzew. Te skrzaty w dawnych czasach ponoć mieszkały w oborach i opiekowały się zwierzętami, ale razem z postępem cywilizacji przeniosły się do domów, pod progi. I właściwie wyrugowały świętego Mikołaja, bo to one przynoszą prezenty.
Jeśli chodzi o religię, w Szwecji dominuje luteranizm, ale jest ona państwem świeckim - to pewne. Choć trudno w to uwierzyć w gorączce przedświątecznych przygotowań. Najwyraźniej Szwedów ogarnia bożonarodzeniowe szaleństwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl