"Szpiegowo", czyli jeden z najbardziej tajemniczych budynków w Warszawie
12.04.2022 14:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już wkrótce "Szpiegowo" - będące przez lata prawdziwą rosyjską enklawą w Warszawie - odkryje wszystkie swoje tajemnice. Osiedle, wokół którego narosła prawdziwa fala domysłów, przeszło w ręce władz miasta. Czy naprawdę przez lata mieszkali tam rosyjscy szpiedzy?
Od kilku tygodni w całej Europie trwa akcja konfiskowania majątków rosyjskich polityków i oligarchów, którzy zostali objęci sankcjami. W poniedziałek 11 kwietnia po raz pierwszy podobna sytuacja wydarzyła się w Polsce. Komornik wkroczył na teren osiedla na warszawskim Mokotowie, aby przejąć obiekt nielegalnie zajmowany przez Rosjan.
Zobacz także: Zrezygnowali z lotów do Polski. Powodem wojna w Ukrainie
"Szpiegowo" było przez lata nielegalnie zajmowane
Osiedle, które - ze względu na specyficznych lokatorów - zyskało przydomek "Szpiegowo" powstało pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Od dłuższego czasu zarządzała nim - jak się okazuje bezprawnie - Ambasada Federacji Rosyjskiej. W jakim celu wybudowano te budynki? Od początku mieściły się w nim mieszkania sowieckich dyplomatów i ich rodzin, a także urzędników pracujących w biurach radcy handlowego PRL. Mieszkali tam również robotnicy, przyjezdni Rosjanie oraz oczywiście - jak sama nazwa sugeruje - najprawdopodobniej rosyjscy szpiedzy.
Projekt budynku wyszedł spod ręki polskich architektów - Janusza Nowaka i Piotra Sembrata. Masywny betonowy kolos składa się z dwóch kaskadowych wieżowców, mających maksymalnie aż 10 pięter. Wieżowce są połączone ze sobą w dość niestandardowy - jak na tamte czasy - sposób.
Apartamentowiec, który od początku zwracał uwagę swoim wyglądem, posiadał wszystkie możliwe udogodnienia i był niemal samowystarczalny. Mieszkańcy mieli do dyspozycji świetlicę dla dzieci, bibliotekę, salę kinową, basen, jak również gabinet dentystyczny, salon fryzjerski i klub, do którego wstęp miały wyłącznie osoby uprawnione. Było to pierwsze tego typu zamknięte osiedle w Polsce, chociaż bardziej pasowałoby do niego określenia twierdza.
Aby odgrodzić budynek od wścibskich oczu przechodniów został on otoczony ogrodzeniem dodatkowo wyposażonym w drut kolczasty. Na miejscu zamontowano także kamery, które miały śledzić każdy ruch osób postronnych.
Wokół "Szpiegowa" przez lata krążyły legendy
Przez lata wokół budynku narosła prawdziwa fala domysłów. Atmosferę tajemnicy podsycał fakt, że chociaż rosyjscy dygnitarze oficjalnie wyprowadzili się już w 1989 roku, Ambasada Rosji skutecznie broniła do niego dostępu. Pomimo zapewnień, że budynek jest opuszczony przed wejściem zawsze stał ochroniarz.
Mówi się, że w czasach największej świetności "Szpiegowo" było miejscem organizacji ekskluzywnych przyjęć dla wysokich rangą dygnitarzy ZSRR, a na teren znajdującego się tam klubu "Sotka" można było wejść jedynie pokazując rosyjski paszport.
Wśród niektórych warszawiaków krąży do dziś przekonanie, że mieszkańcy "Szpiegowa" mieli powiązania z mafią, a na terenie osiedla załatwiano szemrane interesy. Jak okoliczni mieszkańcy wspominają dziś rosyjskich sąsiadów? Raczej jako spokojnych, niesprawiających kłopotów.
Wkrótce poznamy wszystkie tajemnice "Szpiegowa"?
Co takiego kryją opuszczone mury? Eksperci uważają, że wnętrza budynku są dziś na tyle zaniedbane, że najprawdopodobniej nie nadają się do zamieszkania. Z kolei szanse na odnalezienie tam specjalistycznego sprzętu szpiegowskiego oceniają jako niewielkie.
Jak jest naprawdę zapewne wkrótce się dowiemy. W ramach solidarności z narodem ukraińskim budynek zostanie przekazany na potrzeby ukraińskich uchodźców.
Źródło: sukces.rp.pl