Tajemnicze głazy, opuszczone zamki i przysmaki nie z tej ziemi. To miejsce w Polsce powinien odwiedzić każdy
Jeziora, lasy, wzgórza, zabytki i... tajemnice. Region w okolicy Ostródy i Iławy zwykło nazywać się Mazurami Zachodnimi. Ma wiele do zaoferowania. Poza obcowaniem z niezwykłą przyrodą, podróżnicy mogą zaznać prawdziwej regionalnej kuchni, poznać skomplikowaną historię tych ziem, czy przejechać statkiem... po trawie.
Mazury Zachodnie (dawniej Prusy Górne - Oberland) leżą na zachód od Olsztyna, największego miasta regionu. Składa się na nie część Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich. Północ regionu stanowi rezerwat sosny taborskiej. Jest to drzewo niegdyś uznawane za najlepszy surowiec świata, prawdziwa "ropa XV i XVI wieku".
Wysokie, proste i pozbawione sęków deski wykorzystano do budowy masztów statków Krzysztofa Kolumba, w ten nieoczekiwany sposób stały się częścią Oberlandu w Nowym Świecie. Doceniał je nawet sam Napoleon, zachwycały kupców na targach w Paryżu w 1900 r., a dziś stanowią budulec najpiękniejszego molo w Polsce – tego w Sopocie. To także po nich kroczą artyści Teatru Narodowego, bo deski teatru to właśnie deski sosny taborskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Kanał Ostródzko-Elbląski
Gdybyśmy chcieli być formalistami, musielibyśmy wyrzucić "ostródzki" fragment nazwy tej przeprawy. Jednak tę "perłę Mazur", jak chcą nazywać Ostródę miejscowi, nie sposób nie kojarzyć z tą atrakcją. Jest to wyjątkowy na skalę światową zabytek techniki i pomnik historii. Kanał wpisano na listę siedmiu cudów Polski. Jego unikatowość polega na technologii zaprojektowanej specjalnie dla niego: pochylniach i śluzach, dzięki którym statek wpływa na platformę w kanale, ta dzięki linom ciągniętym przez mechanizm wjeżdża pod górę, ponad poziom wody i w ten sposób statek pokonuje liczne przewyższenia na trasie. Dopóki świata przemysłu nie podbiła kolej, kanał był drogą transportową właśnie dla sosny taborskiej.
Dziś to urocza atrakcja turystyczna, z którą można obcować tylko tutaj. Kanał liczy ponad 80 km, łączy jezioro Drużno z Jeziorakiem i rzeką Drwęcą. Przykładowe trasy to Buczyniec - Elbląg - Buczyniec (ok. 5 godzin) czy Buczyniec - Oleśnica - Buczyniec (3 godziny). Jest to doskonały i właściwie dosłowny przykład na turystykę w duchu slow. Podróż umilają oczywiście widoki jak i opowieści kapitana. To doskonały pomysł dla grup, które w tym czasie mogą się zintegrować. Jesteście żądni bardziej aktywnej formy wypoczynku? Kanał to także świetne miejsce na spływ kajakiem, a niektóre firmy organizują spływy dwudniowe.
Ostróda i Iława
Największe miasta Mazur Zachodnich to słynne punkty na turystycznych mapach. Pierwsze z nich leży nad jeziorem Drwęckim, to tu tętni życie miasta. Jest tu nawet zainstalowany wyciąg nart wodnych. W sezonie nie sposób nie trafić w Ostródzie na jakiś festiwal czy koncert (miasto zainwestowało w nowoczesny amfiteatr). Zabawy trwają do późnych godzin nocnych, a liczne tawerny i restauracje tętnią życiem jeszcze długo po zmroku.
Niespodzianka: w letnim sezonie można skorzystać z darmowego oprowadzania z profesjonalnym przewodnikiem. Wysoki sezon kończy się na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, więc warto tu zajrzeć na przełomie sierpnia i września, by już w większym spokoju rozkoszować się Ostródą. Koniecznie odwiedźcie zamek krzyżacki z połowy XIV wieku, nie omieszkał tego zrobić ponad 200 lat temu Napoleon, który stacjonował w tych murach kilka miesięcy.
Iława leży nad najdłuższym jeziorem w Polsce. Dlatego rejs po Jezioraku można uznać za punkt obowiązkowy każdej wizyty w tym 34-tysięcznym mieście. Jest to oczywiście miejsce znane żeglarzom z całej Polski.
Mówi się, że tu Mazury otwierają turystom oczy na piękno Krainy Tysiąca Jezior. Iława jest jednak także świetnym kierunkiem dla amatorów starych kościołów, ruin, kapliczek... Niestety miasto nie miało takiego szczęścia jak Elbląg: nie odbudowano zniszczonej wojną starówki, tylko zachowując układ rynku, postawiono bloki. Zachował się jednak kościół z XIV wieku, fragmenty murów miejskich. Wart uwagi jest piękny ratusz miejski, kinoteatr zachowany w secesyjnym klimacie, dawne budynki wozowni czy nawet młyn.
Echa sprzed wieków
Gdy tłumy turystów korzystają z piękna niezliczonych jezior, poszukiwacze innych wrażeń mają tu pełne ręce roboty. Wsie i miasteczka kryją w sobie ruiny pałaców i zamków, powidoki dawnej świetności rodów, które zamieszkiwały Prusy. Zamki (m.in. w Ostródzie, Szymbarku, Olsztynku, Morągu czy Pasłęku) i dawne dworki z zabudowaniami folwarcznymi są nieraz poddawane renowacji, a innym razem obrośnięte chaszczami, co wcale nie musi zniechęcać poszukiwaczy przygód czy mrocznych, ale romantycznych widoków.
Prawdziwie dawną historię spotkać można za to głęboko w lesie, koło Starzykowa. Odkryto tam w pierwszych dekadach XX wieku pradziejową osadę obronną na półwyspie nieistniejącego dziś już jeziora. Uznaje się ją za osadę z epoki żelaza zamieszkałą przez ludność z kręgu kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Ze względu na wartość historyczną tego miejsca nazwano je Iławskim Biskupinem.
Perełką, którą łatwo pominąć wśród powszechnie znanych miejsc i atrakcji, jest mała wieś Glaznoty na Wzgórzach Dylewskich. Znajduje się tam piękny odrestaurowany kościół ewangelicki (obecnie metodystyczny) z XIV wieku z małym cmentarzem. Tuż obok niego umieszczono Krąg Wspólnoty Kultur. Jest to miejsce celebracji i pamięci wierzeń, kultury i historii ludów tworzących ducha tych ziem.
Na kamiennych rzeźbach umieszczono wizerunki takich postaci z pruskiej mitologii jak Pergubria (bogini wiosny), czy Potrimpos (bóg płodności, życia, ziemi). W środku gliptoteki (zbioru rzeźb) stoi głaz z twarzami "bab pruskich" czyli posągów związanych z kulturą Sasinów. Krąg jest miejscem spotkań edukacyjnych, artystycznych plenerów (rzeźbiarskich i malarskich), leży też na szlaku rowerowym (których te bez liku) i stanowi interesujący punkt każdej wycieczki, skłaniający do medytacji nad dziejami tego niezwykłego regionu.
Farszynki, dzyndzałki, ruchańce
To nie są figlarne nazwy tańców, a regionalne dania i przysmaki, które tu są wyjątkowe lubiane i cenione. Książki kucharskie przekazywane są z pokolenia na pokolenie, a zapiski prababć traktowane są jak wyrocznia. Działają tu prężnie koła gospodyń wiejskich, które często są sercem i motorem działań lokalnych społeczności. Ostrzegamy: natknięcie się na jedno z ich zebrań może skończyć się niekończącym kosztowaniem pierogów i domowych nalewek!
Te słynne farszynki to kotleciki ziemniaczane z mięsno-jajecznym farszem, z kolei dzyndzałki to nic innego jak pierogi, tylko tu je się je z kaszą gryczaną i jajkiem. Anielskie ruchańce to zaś interesująca regionalna nazwa racuchów, słodkich drożdżowych placków.
Jednak nie samą mąką tu się żyje. Dzięki bogactwu jezior na stołach króluje sielawa podawana tu w każdej szanującej się restauracji, a lasy dostarczają w sezonie grzyby, które są tu serwowane na wszystkie sposoby. Wśród bardziej wykwintnych propozycji królują pierogi z mięsem szczupaka czy tatar z sarny. Szef kuchni z restauracji Kraina Jezior mówi w rozmowie z nami, że inspirują go dawne przepisy, książki kucharskie traktowane w rodzinach jak skarby. Smak i prawda o jedzeniu tego regionu kryje się właśnie w nich. Nie bez znaczenia są oczywiście najlepsze i najświeższe składniki. Gdy podaje nam piękny złocisty sękacz, chlubę tej części Polski, wyjawia dwie tajemnice jego smaku: tylko świeże jaja i najprawdziwsze masło.
Mazury Zachodnie na wyciągnięcie ręki
Ostróda leży zaraz przy krajowej "siódemce", mniej więcej w połowie trasy między stolicą i Trójmiastem, stanowiąc świetną propozycję dla krajowej turystyki.
Do Iławy można wybrać się jednym z licznych połączeń kolejowych, zatrzymują się tu nawet pociągi pendolino.
Warto rozważyć przyjazd z rowerem, na miłośników dwóch kółek czekają tu setki kilometrów tras, z których w każdym miejscu można zboczyć, by zagłębiać się w piękno i tajemnice Mazur Zachodnich.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski