Tajemnicze stworzenie w Japonii. Jego mięso miało dawać nieśmiertelność
Japońscy badacze sprawdzą, czym jest stworzenie, które rzekomo złapano u wybrzeży japońskiej wyspy na Oceanie Spokojnym w latach 1736-1741. Przypomina syrenę, której mięso zgodnie z legendą miało dawać ludziom nieśmiertelność.
10.03.2022 | aktual.: 10.03.2022 09:27
Zmumifikowana "syrena" ma ok. 30 cm długości, wykrzywioną twarz, spiczaste zęby, dwie ręce oraz włosy na czole i głowie. Gdyby nie rybi ogon, można by powiedzieć, że do złudzenia przypomina istotę ludzką.
Z tajemniczym stworzeniem wiąże się legenda
Teraz badacze z Kurashiki University of Science and the Arts zabrali mumię do skanowania CT, aby rozwikłać jej tajemnicę. Projekt wymyślił naukowiec Hiroshi Kinoshita z Okayama Folklore Society, który sądzi, że stworzenie może mieć znaczenie religijne.
- Japońskie syreny mają związek z legendą o nieśmiertelności. Mówi się, że jeśli zjesz jej mięso, nigdy nie umrzesz. Legenda "Yao-Bikuni" znana jest również w okolicach świątyni, w której znaleziono mumię syreny - mówił Hiroshi Kinoshita cytowany przez portal "The New York Post".
Mumia przechowywana była w świątyni wraz z listem z 1903 r., który rzekomo został napisany przez jej właściciela i opowiadał pochodzeniu stworzenia.
"Syrena została złapana w sieć rybacką na morzu w pobliżu prefektury Kochi. Rybacy, którzy ją złowili, nie wiedzieli, czym jest, ale sprzedali ją jako niezwykłą rybę. Moi przodkowie kupili ją i zachowali jako rodzinny skarb" - czytamy w liście.
Syrena została prawdopodobnie stworzona przez ludzi
Nie wiadomo jednak, w jaki sposób syrena znalazła się w świątyni Enjuin w Asakuchi. Ok. 40 lat temu stworzenie zostało wystawione w szklanej gablocie, a teraz spoczywa w ognioodpornym sejfie.
- Oczywiście nie sądzę, że to prawdziwa syrena - przyznaje Hiroshi Kinoshita i sugeruje, że tajemnicze stworzenie zostało stworzone przez ludzi w okresie Edo w latach 1603 -1867. - Myślę, ze jest zrobiona z żywych zwierząt, które chcielibyśmy zidentyfikować za pomocą tomografii komputerowej lub testów DNA - przyznaje naukowiec.
Źródło: "The New York Post"