Tajlandia. Amerykański turysta znaleziony w studzience kanalizacyjnej
We wtorek wieczorem w mieście Pattaya w Tajlandii znaleziono turystę, uwięzionego w studzience kanalizacyjnej. Mężczyzna był wymęczony i wzywał pomocy, a jego krzyki zwróciły uwagę motocyklisty, który zatrzymał się przy pobliskim sklepie.
Niecodziennego odkrycia dokonał we wtorek wieczorem 26-letni ochroniarz Chalee Boonsri. Mężczyzna zatrzymał swój motocykl w dzielnicy Bang Lamung, w mieście Pattaya w Tajlandii, aby kupić coś do picia w pobliskim sklepie. Wtedy też usłyszał niepokojący odgłos.
Krzyk ze studzienki kanalizacyjnej
Zdarzenie miało miejsce około 19.30. Jak donosi bangkokpost.com, mężczyzna, który zaparkował nieopodal, usłyszał nagle krzyki, które przypominały wołanie o pomoc. 26-latek rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył. Dopiero po chwili spojrzał w dół i za kratkami studzienki kanalizacyjnej, w mroku, spostrzegł twarz uwięzionego pod ziemią mężczyzny.
Amerykański turysta uwięziony w studzience
Na miejsce natychmiast zostali wezwani ratownicy z centrum ratunkowego Sawang Boriboon. Gdy podeszli bliżej, zobaczyli mężczyznę znajdującego się około 1,5 metra pod powierzchnią, uwięzionego w 60-centymetrowej rurze kanalizacyjnej. Wkrótce udało im się otworzyć siatkę i wyciągnąć go na wolność. Mężczyzna pokryty był mazią i ściekami z kanałów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Znaleziony mężczyzna został zidentyfikowany jako 36-letni Amerykanin, Jonathan Ioane Vaimaona, który przybył do Tajlandii ze swoją dziewczyną 12 maja. Zatrzymali się oni w kondominium na Thap Phraya Road, około dwóch kilometrów dalej.
Okoliczności sprawy
Sprawa budzi wiele kontrowersji i ciekawości, jednak do tej pory nie jest jasne, co tak naprawdę się stało. Według świadków zdarzenia, znaleziony mężczyzna ubrany był tylko w spodnie, a jego ciało pokryte było mazią i błotem. Na pytanie, jak znalazł się w studzience, nie potrafił udzielić jasnej odpowiedzi. Podobnie nie jest na razie jasne, ile czasu turysta przebywał pod ziemią.
Źródło: bangkokpost.com