Turystyka porodowa. W USA będą pytać kobiety, czy są w ciąży
Administracja Donalda Trumpa wprowadza nowe zasady wizowe mające na celu ograniczenie "turystyki porodowej". Zbyt często zdarza się bowiem, że ciężarne kobiety podróżujące do Stanów Zjednoczonych kombinują i lecą tylko po to, by urodzić na miejscu. Przepisy wchodzą w życie w piątek.
Nowe przepisy mają na celu zmniejszenie liczby cudzoziemców, którzy korzystają z przepisu konstytucyjnego, przyznającego "obywatelstwo wynikające z urodzenia" każdemu, kto przyszedł na świat w Stanach Zjednoczonych. Jak czytamy w magazynie "Time", zgodnie z nimi, ciężarnym wnioskodawcom odmówi się wizy turystycznej, chyba że udowodnią, że muszą urodzić w USA z przyczyn medycznych i mają pieniądze, aby za to zapłacić lub podadzą inny ważny powód aniżeli chęć załatwienia dziecku obywatelstwa.
Z założenia urzędnicy konsularni nie będą pytać wszystkich kobiet ubiegających się o wizę w wieku rozrodczym, czy są w ciąży albo czy zamierzają zajść w ciążę. Te pytania padną tylko wtedy, gdy pojawi się podejrzenie, że wnioskodawczyni jest w ciąży i planuje poród w USA.
Urzędnicy stwierdzili też, że wizualne sygnały, takie jak wygląd ciężarnej albo wymienienie "leczenia" jako przyczyny chęci wjazdu do Stanów Zjednoczonych, mogą wywoływać takie pytania. Nawet jeśli okaże się, że kobieta jest w ciąży i może urodzić swoje dziecko w USA, to nadal może otrzymać wizę. Ale musi mieć ważny powód podróży, na przykład odwiedziny chorego krewnego lub uczestnictwo w spotkaniu biznesowym.
Jak podaje "Time", zasada ta nie będzie miała zastosowania wobec podróżnych przybywających z 39 krajów europejskich i azjatyckich objętych programem bezwizowym, który umożliwia ich obywatelom wjazd do USA bez wizy na pobyt czasowy. Mowa wyłącznie o osobach ubiegających się o wizę typu B, która zezwala na krótkoterminowe pobyty w celach biznesowych lub turystycznych.
"Zamknięcie tej rażącej luki imigracyjnej zwalczy te wszystkie nadużycia i ostatecznie ochroni Stany Zjednoczone przed zagrożeniami bezpieczeństwa narodowego stwarzanymi przez tę praktykę" - oświadczyła sekretarz prasowa Białego Domu, Stephanie Grisham. "Będzie także bronić amerykańskich podatników przed odprowadzeniem ciężko zarobionych dolarów na finansowanie bezpośrednich i dalszych kosztów związanych z turystyką porodową. Integralność amerykańskiego obywatelstwa musi być chroniona".
Praktyka podróżowania do Stanów Zjednoczonych w celu urodzenia dziecka jest zasadniczo legalna, chociaż zdarzają się przypadki, gdy władze aresztują pośredniczących w takich wyjazdach za oszustwa wizowe lub unikanie podatków. Kobiety często szczerze mówią o swoich zamiarach przy ubieganiu się o wizę, a nawet pokazują umowy z lekarzami i szpitalami.
Departament Stanu "nie uważa, aby odwiedzanie Stanów Zjednoczonych w celu uzyskania obywatelstwa amerykańskiego dla dziecka poprzez urodzenie - czynność powszechnie określaną jako turystyka porodowa - jest działalnością uprawianą dla przyjemności lub o charakterze rekreacyjnym”, zgodnie z nowymi przepisami, które zostały opublikowane w czwartek w Rejestrze Federalnym.
Turystyka porodowa to biznes, w którym firmy za wysoką opłatą oferują ciężarnym kobietom możliwość przyjazdu do USA na podstawie wizy turystycznej. Różni się to od tego, co Trump i jego sojusznicy określają "zakotwiczeniem" ("anchor babies" - ang.), odnosząc się tym do biednych kobiet, które nielegalnie wjeżdżają do USA na granicy amerykańsko-meksykańskiej, aby urodzić dziecko, a następnie pozostać w USA nielegalnie.
Nie ma danych liczbowych na temat tego, ile kobiet podróżuje do USA w celu porodu. Amerykańskie Centrum Studiów Imigracyjnych, które opowiada się za surowszymi przepisami imigracyjnymi, oszacowało, że w 2012 r. około 36 tys. kobiet urodziło w USA, a następnie opuściło kraj.
Zobacz także: Skuteczny sposób na oszczędzanie. Dominika Nawrocka podpowiada kobietom
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl