Wakacyjne oszustwa – na co nabierają się turyści?
Jesteś na długo oczekiwanym urlopie – wyluzowany, w dobrym humorze, w nowym miejscu, nastawiony na zwiedzanie i większe niż zazwyczaj wydatki. Jednym słowem spełniasz warunki osoby, której poszukują oszuści, liczący na to, że uda im się cię oskubać z pieniędzy. Bez względu na to, ile gotówki stracisz i na jaki bubel trafisz, niesmak pozostanie na długo. Na jakie pułapki możesz być narażony podczas wakacji?
Sposobów na oszukanie turystów prawdopodobnie są tysiące i niemożliwe, aby je wszystkie wymienić. Jest jednak kilkanaście "kultowych" pułapek, na które, choć czasami trudno w to uwierzyć, urlopowicze wciąż się łapią.
"Świeża" rybka z "chińskiego" Bałtyku
Pełna ludzi restauracja, a wokół unoszący się zapach smażonej ryby. W końcu jesteś nad morzem czy jeziorem i jak tu nie wejść i nie zamówić obiadu? Właściciele knajp często piszą cenę za 100 gramów, przez co cena 7 zł za dorsza czy flądrę nie wydaje się wygórowana. Jednak kto zapłaciłby za smażoną rybę 70 zł/kg (zwłaszcza w grubej panierce)? Druga kwestia, to waga ryby po usmażeniu. Mało kto po odebraniu dania prosi, aby posiłek przy nas zważono. Bo przecież nie wypada i nie chcemy robić zamieszania. Nieuczciwi właściciele knajp o tym wiedzą i z tego korzystają. A według prawa możemy wymagać zważenia przy nas ryby po usmażeniu. Nie wolno doliczać do wagi pieczywa, surówek i innych dodatków. Do tego musimy dostać paragon, na którym wyszczególnione jest, za co zapłaciliśmy. Poprośmy o niego, zanim zaczniemy konsumować obiad.
Teraz należałoby zadać pytanie, czy ryba na naszym talerzu jest faktycznie tą, którą zamówiliśmy i czy pochodzi ze świeżego połowu. Jeśli rzadko jesz dorsza, możesz nie zorientować się, że dostałeś pangę, która przez pół roku leżała w zamrażarce – zwłaszcza jeśli cwany kucharz dobrze się ją przyprawi i obtoczy podwójnie w panierce. Takich klientów łatwo wyczuć – zwłaszcza jeśli zadają dużo pytań i wprost przyznają, że są laikami w kwestii ryb.
Nad morzem jest jeszcze jeden popularny sposób na oszustwo związane z morskimi przysmakami. Nie daj się złapać na "świeżą rybę z wędzarni". W wielu takich punktach właściciele kupują wędzone ryby z dużego przetwórstwa, gdzie łosoś, węgorz czy halibut są nasączane koncentratem dymu płynnego. Następnie sprzedawcy umieszczają je w wędzarni, gdzie tli się niewielkie palenisko, choć jest ono tylko dla lekkiego podwędzenia ryb i zmylenia turysty.
Sztuczny bursztyn
Czy może być piękniejsza pamiątka znad morza niż bursztyn? Niestety, według szacunków co najmniej 15 proc. jantaru na polskim rynku to surowiec podrabiany. Fałszerzy robią go ze szkła, plastiku i żywicy zwanej kopalem. Jak sprawdzisz, czy masz do czynienia z bursztynem? Ten prawdziwy ma właściwości elektrostatyczne. Jeśli potrzesz nim np. o wełnę, przyciągnie skrawki papieru. Możesz też delikatnie ogrzać bursztyn – autentyczny będzie pachnieć żywicą. Ostatnia prosta metoda polega na wsypaniu do litra wody 30 gramów soli. Bursztyn, w przeciwieństwie do podróbek, powinien się unosić na powierzchni.
Podrabiane oscypki
Można je kupić nie tylko w górach, ale też nad polskim morzem i w wielu sklepach na terenie całego kraju. Często z serem owczym niewiele mają wspólnego. Poza tym sprzedawcy posiadają podrobione certyfikaty, który rzekomo mają dowieść prawdziwości ich produktów. A za wyrabianie i sprzedawanie oscypków bez certyfikatu można stanąć przed sądem. Te prawdziwe zawierają min. 60 proc. mleka owczego. Problemem w tym, że taka norma jest praktycznie niewykonalna na większą skalę. A przy obecnej cenie 25-35 zł za sztukę, jest to zwyczajnie nieopłacalne. Dlatego oscypki produkuje się je z mleka krowiego. Serki owcze, produkowane poza bacówką, określane powinny być inną nazwą. Jeśli będziesz uważnym turystą, może zauważysz, że widnieją na nich napisy: o.scypki, scypki, serki bacy czy sery podhalańskie. Kreatywność górali w tym zakresie nie ma sobie równych.
Wirtualne kwatery
Wybierasz się na urlop i szukasz przez internet noclegu? Uważaj, sezon to czas, kiedy uaktywniają się oszuści, oferujący nieistniejące noclegi. Proceder polega na tym, że turyści wyszukują w sieci atrakcyjne oferty wynajmu kwatery i wpłacają zaliczkę w wysokości 100 zł wzwyż na podane konto bankowe. Po przyjeździe na miejsce okazuje się jednak, że obiekt nie istnieje, a właściciel pensjonatu nie odbiera telefonu. Kilka lat temu media informowały o 4-gwiazdkowym Golden Palace w Zakopanem, który w rzeczywistości nie istniał. Nabrało się kilkadziesiąt osób. Z kolei w Sopocie można było wykupić rezerwację już od 200 zł za dobę w jednym z 12 luksusowych, w pełni wyposażonych apartamentów, położonych niespełna 500 m od morza. I w tym przypadku było to zwykłe oszustwo.
Fałszywa śliwowica
Choć o tej sprawie najgłośniej było kilka lat temu, nie oznacza to, że problemu już nie ma. W dalszym ciągu należy uważać na handlarzy fałszywą śliwowicą i innymi trunkami. Niejednokrotnie wytwarzane są ze skażonego spirytusu, barwionego domowymi sposobami. Policja wykrywała składniki, które nie były dopuszczone do spożycia. W składzie alkoholu znaleziono nawet podpałkę do grilla. Z pewnością taki produkt nie ma nic wspólnego ze szlachetnym trunkiem wyrabianym ze śliwek i może sprawić, że resztę urlopu spędzimy w szpitalu.
Metoda na taksometr
Taksówkarze naciągający klientów to temat rzeka. Oczywiście problem dotyczy nie tylko turystów, ale to ich, z racji nieznajomości miejsca, szczególnie łatwo oszukać. Jazda "na skróty" okrężną trasą to najprostszy sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Abyś jednego przejazdu taksówką nie rozpamiętywał przez kolejne pół roku, wsiadaj do licencjonowanych i oznakowanych taksówek lub korzystaj z przejazdów Uberem. W pierwszy przypadku cena za rozpoczęcie kursu i kilometr musi być widoczna na szybie pojazdu. W drugim przypadku, podczas zamawiania samochodu przez aplikację, zobaczysz przewidywalny koszt przejazdu, a po skończonym kursie sprawdzisz dokładną trasę przejazdu.
Gra w "trzy kubki"
Wydawałoby się, że turyści powinni wiedzieć, iż należy unikać osób, oferujące gry w "trzy kubki". Tymczasem także tegorocznego sezonu policja codziennie otrzymuje zgłoszenia od turystów, którzy przegrali pieniądze – przede wszystkim w Zakopanem i w nadbałtyckich kurortach. I na nic zdają się ulotki i komunikaty puszczane z megafonów, ostrzegające przed grą. Policja podkreśla, że złapany w sidła urlopowicz nie ma szans na wygraną, ponieważ urządzające ją osoby podstępnie obchodzą reguły, używając wymyślnych zabiegów. Wygrana jest tylko i wyłącznie uzależniona od sprytu prowadzącego grę.
Wakacje w PRL. To były czasy!
Fałszywe bilety
Ogromna kolejka do kasy i kiedy już zaczynasz rozważać powrów do hotelu, nagle pojawia się osoba, oferująca bilety? Z takimi oszustami zazwyczaj spotkamy się w dużych miastach. Słowa kontrolera, że "z fałszywymi biletami nie wpuszczamy" mogą mocno popsuć dzień. Dlatego lepiej poczekaj w kolejce do kasy lub, jeśli istnieje taka możliwość, kup bilety przez internet.
Bezpłatna bransoletka i akcja charytatywna
Spotkałeś się z sytuacją, że ktoś do ciebie podszedł i oferował bezpłatną bransoletkę, kadzidełko czy świeczkę, a następnie upominał się o drobne na szczytny cel? Nie jesteś jedynym, który tego doświadczył. Schody zaczynają się w momencie, gdy chcesz zwrócić przedmiot. Oszust może zacząć się awanturować i dla świętego spokoju płacisz i odchodzisz. Dlatego najlepiej nie wdawaj się w dyskusję z takimi osobami i omijaj je szerokim łukiem. Nic nie ma za darmo – tym bardziej w centrum miasta czy kurortu.
Nowością nie są też zbiórki na wszelakie cele – trzęsienia ziemi, głodujące czy chore dzieci. Płacisz, bo nie chcesz wyjść na nieczułego na problemy świata. Nie daj się zwieść plakietkom i zapewnieniom, że to autentyczna akcja, bo zweryfikowanie tego na miejscu będzie bardzo trudne. Zdecydowanie lepszym pomysłem będzie wejście na oficjalne strony organizacji wspomagających ludzi w potrzebie i zapoznanie się, jak możemy dorzucić "cegiełkę".