Wakacyjne przysmaki. Szybko, w tłuszczu i tanio
Czasy, gdy byliśmy skazani na wczasach jedynie na placki ziemniaczane i smażoną rybę (najczęściej była to flądra) odeszły już dawno w przeszłość. Starsi z nas zdążyli już także zapomnieć, że wyprawa w mniej uczęszczane rejony naszego kraju oznaczała niegdyś dwutygodniowy wikt z puszek z z nieśmiertelną Turystyczną na czele. A mimo to na wakacjach wciąż rządzą dania barowe.
Obecnie na wczasach możemy jeść jak w domu. Pierwsze danie, drugie danie, deser plus poprzedzające je przystawki. Ci, którzy lubią sami pitrasić, wszystkie potrzebne produkty (lub półprodukty) znajdą w najbliższym hipermarkecie lub dyskoncie. Ci, którzy w czasie urlopu chcą odpocząć od gotowania, mogą skorzystać z restauracji lub barów. I korzystają chętnie, zwłaszcza z tych ostatnich.
Lokale gastronomiczne, te sezonowe i całoroczne, w czasie lata robią największe (ogromne!) pieniądze. Zgodnie z maksymą królowej Elżbiety II - "troszcz się o pensy, a funty przyjdą same" - najlepiej zarabia się na tanich daniach barowych. Na nie popyt jest największy. Wszelkiego rodzaju bigosy, gulasze, flaki, golonki peklowane, kiełbasy z rusztu, naleśniki (na słodko i słono), pierogi (jak wyżej), smażone ryby schodzą jak "ciepłe bułeczki" (które zresztą także, zgodnie z powiedzeniem, schodzą momentalnie).
To dania barowe, a wśród nich także nieśmiertelne placki ziemniaczane (ze śmietaną lub z cukrem) królują na polskich wczasach. Nie czeka się na nie długo, są tanie - w zależności od lokalu od 10 do 20 zł - oraz posilne. Są także świeże, a to z racji dużego na nie popytu.
To wszystko jemy na śniadania i obiady. A kolacje? Tu dominuje grill (przeważnie nie jesteśmy zbyt wymyślni - na ruszt kładziemy kiełbaski lub, znacznie rzadziej, karkówkę), który na wczasach zazwyczaj kończy urlopowy dzień.
Z pełnym żołądkiem idziemy spać. A po wakacjach
A może coś bardziej ambitnego?
Bardziej ambitni wykorzystują urlop do wzbogacenia swojej kuchni o owoce lasu (jeśli akurat biwakują w pobliżu jakiegoś kompleksu leśnego). Jagody, dzikie maliny, jeżyny będą wspaniałym uzupełnieniem dość monotonnej diety (ale po gruntownym umyciu). Nie należy też zapominać o grzybach. Jajecznica z kurkami to wspaniałe danie na wakacyjne śniadanie. Razem z chlebem (najlepiej razowym lub grahamem) da wystarczająco dużo sił na kilkugodzinną wędrówkę.
Byleby jakoś dotrwać do obiadu.
Zadbajmy, w miarę możliwości, by był on urozmaicony. Jesteśmy na wsi? Kupmy mleko od gospodarza. Zapytajmy też, czy może nam zaoferować maślankę (kupna maślanka ma się nijak do tej prawdziwej, domowej - z pływającymi kawałkami masła) albo kwaśne mleko. Razem z ziemniakami da nam wspaniały i lekkostrawny obiad.
Lekkostrawna może być, a nawet powinna, kolacja. Zastąpmy na ruszcie kiełbasę owocami - np. wysokoodżywczymi bananami. Zawinięte w folię (niech będzie, z kawałkiem gorzkiej czekolady) osłodzą nam ostatnie godziny przed snem.
I niech nam się przyśni coś miłego.