WyspyWyspy Gili Gili. Tropikalny raj backpackerów

Wyspy Gili Gili. Tropikalny raj backpackerów

Lazurowa woda, biały piasek i wysokie temperatury. Za takie miejsca zazwyczaj słono się płaci. Ale nie w Indonezji. Witajcie na Wyspach Gili Gili, tropikalnym raju dla osób podróżujących po świecie wyłącznie z plecakiem.

Wyspy Gili Gili. Tropikalny raj backpackerów
Źródło zdjęć: © Magda Owczarek
Magda Owczarek

06.05.2018 | aktual.: 06.05.2018 16:05

Z lotu ptaka wyglądają jak trzy pawie oczka rzucone na Morze Balijskie między Bali a Lombokiem. W środku zielone od soczystej roślinności, z jasną lamówką śnieżnobiałej plaży, która przechodzi w pas turkusowej wody. Widok jak z katalogu luksusowego biura podróży. Najwięcej jest tu Australijczyków, którzy dostają wszystko to, co u siebie, tylko kilkakrotnie taniej. Słońce, rafy koralowe, porządne szkoły nurkowania i świetne miejsca na imprezy. Ale Indonezja przyciąga też Europejczyków. Może to przez większą odległość wielu z nich decyduje się zostać tu na dłużej, a niektórzy na stałe. Wśród tych ostatnich najwięcej jest Holendrów, którzy rządzili tu w czasach kolonialnych i wciąż mają do Indonezji sentyment. Należy do nich Sijf van Zuilen, emeryt prowadzący hotel Rattan Resto w Lovinie na Bali.

– Na początku hotel należał do moich przyjaciół, ale sprawy rodzinne zmusiły ich do powrotu do Holandii. A ja rodziny właściwie nie mam - jestem sam, synowie dorośli. Dlatego zgodziłem się, kiedy dostałem propozycję przejęcia i poprowadzenia hotelu – opowiada.

Obraz
© Magda Owczarek

Sam Sijf w niczym nie przypomina typowego seniora: krzepki i opalony, żyje według maksym wiszących w hotelowym barze: "There’s no better life than a good life", "Worry is a total waste of time", "If you believe, it will happen" ("Nie ma to jak dobre życie", "Martwienie się to strata czasu", "Uwierz, a się spełni"). Kiedy zdejmuje z patelni omlet z pomidorami, jest już po porannej kąpieli w gorących źródłach w malowniczym Banjarze. – Słońce, ciepłe kamienie i masaż kokosowym olejkiem są najlepsze na kości! – zachwala. – A tutejsza dieta to sposób na długowieczność. Tak, jak życie towarzyskie!

Obraz
© Magda Owczarek

Gili Trawangan

Myślę o wnioskach Sijfa, kiedy w karcie drinków na Gili Trawangan widzę dedykację: "To all Bali expats who died on the island the loved" ("Za wszystkich balijskich ekspatów, którzy zmarli na swej ukochanej wyspie"). Z mojego stolika widzę Bali i jej najwyższy wulkan Agung (2995 m n.p.m). Jest zachód słońca, obok na plaży zgromadził się spory tłumek. Gili Trawangan to najbardziej wysunięta na zachód z trzech wysp Gili Gili. Uważana za najbardziej popularną i imprezową, choć tak jak na pozostałych dwóch wyspach nie ma tu ruchu pojazdów silnikowych, a lokalne władze w trosce o spokój i ciszę zakazały mieszkańcom posiadania psów. Jeśli chcemy gdzieś podjechać, można skorzystać z konnego powozu, choć całą wyspę da się obejść w dwie godziny.

Obraz
© Magda Owczarek

Wzdłuż morza biegnie główna droga, przy której ulokowały się bary, szkoły nurkowe, salony masażu, kameralne hotele i małe biura podróży. W głębi wyspy schowały się skromne domki mieszkańców i tańsze kwatery. To dwa różne światy, które żyją obok siebie. Największy rozdźwięk widać nocą: środek wyspy śpi pogrążony w mroku, a nad brzegiem morza trwa całonocna impreza z drinkami, muzyką na żywo i puszczanymi w niebo lampionami. Tu nikt zdaje się nie pamiętać o tym, że Indonezja jest krajem, który za posiadanie narkotyków karze śmiercią. Kiedy spaleni słońcem goście wracają z plaży, restauracje wykładają stoiska z lodem, w którym pysznią się tęczowe ryby, homary i krewetki. Po zmroku rozkłada się targ z jedzeniem na wynos. Na grillach skwierczą szaszłyki z tuńczyka, syczą krople pikantnych sosów, a blendery mielą soczyste owoce na kolorowe koktajle. Po takiej kolacji można bawić się do rana.

Obraz
© Magda Owczarek

Gili Meno

Od zgiełku nocnej imprezy najlepiej odpocząć na Gili Meno, środkowej i najmniejszej z wysp. Jest też najcichsza, dlatego uchodzi za idealne miejsce na romantyczny wypad we dwoje. Z Gili Trawangan można się tu w kwadrans dostać łodzią, choć płytkie wody nad rafą koralową sprawiają wrażenie, że da się też przepłynąć wpław lub przejść. Tutejsze plaże są najładniejsze, najczystsze i najbardziej puste. Pojedyncze bungalowy i kafejki giną gdzieś w zaroślach, od czasu do czasu na horyzoncie pojawia się sprzedawca koralików lub owoców, który na życzenie klienta w kilka sekund maczetą obiera kokos lub ananas. Na wyspie jest maleńki rezerwat żółwi wodnych (Gili Meno Turtle Sanctuary). Poza wylegiwaniem się na boskich plażach, spacerem lub przejażdżką dookoła wyspy jest tu niewiele do roboty, co niektórzy uznają za największą zaletę tego miejsca. Łodzie z innych wysp przypływają tu tylko do południa i wcześnie odpływają. Jeśli nie zdążysz się zabrać, nie przejmuj się, możesz spędzić noc na plażowym łożu z trzciny i bambusa.

Obraz
© Magda Owczarek

Gili Air

Nie jesteś imprezowiczem ani pustelnikiem? Wybierz rozsądny kompromis, czyli Gili Air. Wyspa uchodzi za najbardziej lokalną w charakterze z całej trójki. Najbardziej wysunięta na wschód, ma widoki na sąsiedni Lombok i tamtejsze góry, w tym czynny wulkan Gunung Rinjani (3726 m n.p.m). Wszystkiego tu po trochu: są warungi, czyli indonezyjskie bary, i szkoły nurkowania. Jest gdzie wypożyczyć rower i maskę do snorkelingu, jest gdzie pójść na drinka i gdzie zaszyć się na plaży. Na wyspy Gili Gili kursuje wiele łodzi z Bali i z Lomboku, bilety można kupić w większości popularnych kurortów. Będąc w okolicy, żal nie skorzystać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (154)