Wznowiono poszukiwania "złotego pociągu"
Za kilka dni znów rozpoczną się badania na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych. Poszukiwacze "złotego pociągu" mają wszelkie wymagane zgody. Badacze muszą się spieszyć. Mają czas tylko do końca czerwca.
Poszukiwacze "złotego pociągu", Piotr Koper i Andreas Richter, otrzymali już wszystkie niezbędne pozwolenia, zostali także przeszkoleni z pracy na terenie kolejowym. Muszą jak najszybciej przystąpić do działania, ponieważ czasu zostało niewiele. Zgoda wydana przez wałbrzyską konserwator zabytków jest ważna tylko do końca czerwca.
Mimo że wcześniejsze poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem, mężczyźni nie poddają się. Uważają, że gra jest warta świeczki, ponieważ pancerny skład z II wojny światowej (ponoć) kryje w sobie złoto, kosztowności i dzieła sztuki zrabowane przez nazistów w Polsce i Związku Radzieckim.
Aby zwiększyć szanse na znalezienie zagadkowego pociągu, eksploratorzy użyją trzech metod. Ponadto badaniami zostanie objęty większy obszar niż poprzednio. Wszystko po to, by upewnić się, że poprzednio niczego nie pominięto. Co ciekawe, tym razem, inaczej niż przed rokiem, obejdzie się bez głębokich wykopów. W odnalezieniu pociągu mają pomóc naukowcy z dziedziny geofizyki. Łącznie w całej operacji będzie uczestniczyć ok. 15 osób.
Zgodnie z planem, teren 65. kilometra ma zostać przebadany do 20 metrów głębokości. Jeśli w czasie prac pojawią się jakieś anomalia, poszukiwacze będą opracowywać dalszą strategię działań. Zostało też przyjęte założenie, że aby uznać prawdopodobieństwo obecności "złotego pociągu", co najmniej dwie metody muszą dać jednoznaczny wynik.
O "złotym pociągu" mówiła cała Polska
Zaawansowane badania domniemanego pociągu III Rzeszy rozpoczęły się w sierpniu zeszłego roku. Mimo intensywnych wykopów nie udało się znaleźć ani pancernego składu, ani zasypanego torowiska, ani tunelu w którym rzekomo miał być ukryty.
Zanim ruszyły prace, istnienie tunelu potwierdziło sześć niezależnych ekip, które badały teren georadarem. Innego zdania byli naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy ocenili, że nic nie wskazuje na to, aby znajdował się tam pociąg.