Zagadka "krwawych wodospadów" na Antarktydzie rozwiązana
Lodowiec Taylor zlokalizowany na wschodzie mroźnego kontynentu ma niezwykłą właściwość – wodospady pojawiające się na jego powierzchni przybierają kolor szkarłatu. Eksperci głowili się nad tym fenomenem od dawna, w końcu udało się znaleźć przyczynę.
Położona wokół południowego bieguna kuli ziemskiej Antarktyda to bez wątpienia najmniej znany ludziom kontynent. Niemalże 14 mln km kw. *skutych lodem, którego grubość szacowana jest nawet na ok. 3 km, wciąż skrywa mnóstwo tajemnic. Jedną z nich była do tej pory zagadka „krwawych wodospadów” pojawiających się regularnie na powierzchni *lodowca Taylor, w rejonie Suchej Doliny McMurdo, na Ziemii Wiktorii.
Po raz pierwszy zjawisko to zaobserwowano na początku XX w., w 1911 r. Eksperci domyślali się, że przyczyną nienaturalnego koloru wody są algi, jednak ta teoria dość szybko została obalona. Ponieważ tereny Antarktydy są praktycznie niezamieszkane (okresowo przebywają tam jedynie pracownicy 37 stacji badawczych lub podróżnicy), możliwości poznania i wyjaśnienia tego cudu natury były przez ponad 100 lat mocno ograniczone. Wydaje się jednak, że po wieloletnich próbach Amerykanie dokonali przełomu.
Wyniki badań opublikowanych w specjalistycznym czasopiśmie „Journal of Glaciology” wskazują, że swój szkarłatny odcień woda zawdzięcza nasyceniu dużymi ilościami żelaza. Ponieważ pod powierzchnią lodowca woda nie ma dostępu do tlenu, po zetknięciu z powietrzem na lądzie dochodzi do intensywnej reakcji chemicznej. A tlenek żelaza barwi strumienie na przerażający kolor. Nie to jest jednak sednem rewelacyjnego odkrycia.
Korzystając z pomocy echosondy, naukowcy z University of Alaska Fairbanks i Colorado College określili źródło nienaturalnie czerwonej wody. Ich zdaniem pochodzi z pobliskiego jeziora, uwięzionego pod warstwą lodu od ponad miliona lat. Jak to możliwe, że woda pozostała w nim płynna mimo ekstremalnie niskich temperatur (co zaprzecza jednemu z podstawowych praw, o których wszyscy uczymy się od dziecka)?
Z analizy składu chemicznego lodowej powłoki wynika, że jest to pozostałość "odnogi" oceanu, przepływającej tędy w zamierzchłych czasach. O dziwo, obecnie zawartość soli w jeziorze jest nawet 4-krotnie większa niż w oceanie. Dlatego nigdy nie zamarza, nawet przy minusowych temperaturach. Udało się wyjasnić jedną tajemnicę, ale to nie koniec pracy naukowców, którzy teraz mają kolejną zagwozdkę – jak powszechne są podziemne szlaki wodne i co sprawia, że pod powierzchnią woda jest aż tak słona? Być może dowiemy się tego wkrótce.