Zaginięcia w Polsce. Gdy strach miesza się z nadzieją
Skala zaginięć w Polsce nie spada. Tylko w ubiegłym roku na policję zgłoszono w sumie ponad 15 tys. zaginionych osób, a tegoroczny poziom jest bardzo zbliżony. Wśród nich nie brakuje osób, które były na wakacjach i nie wróciły. Na szczęście większość od razu się odnajduje.
Od niespełna dwóch tygodni trwają poszukiwania 40-letniej Joanny Felczak z Warszawy. Kobieta wyszła w góry i ślad po niej zaginął. W trwającą wciąż w Tatrach akcję zaangażowana jest policja i ratownicy TOPR. Mimo zakrojonych na wielką skalę działań, służbom na razie nie udało się natrafić na trop mieszkanki Warszawy, a policja zwróciła się z prośbą o kontakt do osób, które widziały turystkę lub przypadkiem uchwyciły ją na zdjęciach. Na razie cisza.
Za każdym przypadkiem zaginięcia kryją się często prawdziwe dramaty. Niektóre z nich mają szczęśliwy finał, inne wieńczone są tragicznymi informacjami. Każdy z nich ma także inną genezę. Za niektórymi zgłoszeniami kryją się: historie rodzinnych konfliktów, poczucie niezrozumienia, depresja czy inne choroby. Ale zdarza się także, że wszystko zaczyna się po prostu od wakacyjnego wyjazdu. Tak jak w przypadku Joanny.
Pandemia bez wpływu na liczbę zaginięć
Mogłoby się wydawać, że tegoroczne lato, które upływało w szczególnych i zupełnie niespotykanych w najnowszej historii okolicznościach, będzie pod tym względem łaskawsze. W porównaniu z poprzednimi sezonami niewiele się jednak zmieniło.
- Na ten moment można powiedzieć, że liczba zaginięć utrzymuje się na podobnym poziomie. W związku z pandemią pojawiają się też nowe problemy rodzin osób zaginionych. Ich stres i obawa o bliską osobę potęguje sytuacja epidemii. Dodatkowo często nie mogą oni na własną rękę prowadzić poszukiwań np. za granicą z uwagi na obostrzenia – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Paulina Sidor, specjalista ds. poszukiwań z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji w Fundacji Itaka.
Planując wypoczynek, nikt nie chce uprawiać czarnowidztwa ani myśleć o rzeczach złych, które mogą się wówczas wydarzyć. Większość zakłada, że wyjeżdżając na urlop czy weekend szczęśliwie i w pełnym składzie z niego powróci. Niestety, nie zawsze tak się dzieje.
Do wielu zaginięć Polaków dochodzi też w czasie wyjazdów zagranicznych. Pod koniec ubiegłego roku głośno było o zaginięciu 26-letniego Mateusza, który spędzał czas w Tajlandii. Pomimo zaangażowania lokalnych sił, mężczyzny nie udało się odnaleźć. Na początku tego roku na miejscu pracowali też płetwonurkowie z Polski. Wiary w odnalezienie 26-latka nie tracą jego bliscy.
Zdarza się, że poszukiwania trwają latami. Od 2018 r. w Norwegii szukano Polki, która wybrała się na wycieczkę po górzystym terenie w rejonie gminy Ørsta. W tym przypadku, niestety, nie było szczęśliwego finału. Pod koniec czerwca służby poinformowały, że kobieta nie żyje.
Zapominamy o profilaktyce
Każdy przypadek zaginięcia to trudny do wyobrażenia koszmar dla bliskich, gdy strach miesza się z nadzieją. Te emocje zwykle są jeszcze większe, gdy dochodzi do zaginięć dzieci. Szczególnie w przypadku najmłodszych ważna jest edukacja i działania, które ograniczą prawdopodobieństwo, że trzeba będzie się mierzyć z podobną sytuacją. Tymczasem wiele osób wychodzi z założenia, że podobny problem ich nigdy nie dotknie.
- Profilaktyka w czasie wakacji jest szczególnie ważna w przypadku dzieci. Przede wszystkim istotne jest, żeby porozmawiać z dzieckiem o sytuacji zagubienia się, aby wiedziało, że nie powinno oddalać się samo z nieznaną osobą – tłumaczy Paulina Sidor z Fundacji Itaka. - Jeśli straci rodziców z oczu, powinno wiedzieć, kogo może poprosić o pomoc, czyli np.: policjanta, kierowcę autobusu, lekarza czy inną osobę w "mundurze" lub stroju służbowym. Warto przekazać, że powinno wtedy poczekać na rodzica w tym miejscu, w którym się zgubiło. Starsze dzieci powinny znać numer telefonu do rodziców. Dobrze taki numer umieścić na odzieży dziecka, np. w bucie.
Nie odwożą dzieci do drugiego rodzica... w obawie przed pandemią
Spośród 15 tys. zaginięć zgłoszonych w ub. r. na policję, blisko 3 tys. dotyczyły dzieci. 713 z nich nieletnich do 13. roku życia. Wiele przypadków, szczególnie tych związanych z zaginięciami najmłodszych, może mieć też związek z nieszczęśliwymi zdarzeniami.
- Zaginięcia małych dzieci wiążą się również z wypadkami, szczególnie nad wodą, w pobliżu zbiorników wodnych. Warto w takich miejscach zwracać szczególną uwagę na to, gdzie jest dziecko i czy jest bezpieczne. W przypadku nastolatków najczęstszym powodem zaginięć są zaś ucieczki. W tym przypadku warto przede wszystkim rozmawiać - o ewentualnych problemach dzieci, o tym, co je martwi, zwracać uwagę na zmianę zachowania czy zmianę kręgu znajomych – dodaje przedstawicielka Fundacji Itaka.
Paulina Sidor dodaje, że wzrosła liczba zgłoszeń w związku z porwaniami rodzicielskimi. - To sytuacja, w której jeden rodzic/opiekun bez wiedzy i zgody drugiego zabiera dziecko i ogranicza kontakty z drugim rodzicem. Takie sytuacje często mają miejsce np. po zakończeniu urlopu z jednym z rodziców, kiedy po wakacjach rodzic nie odwozi dziecka do drugiego zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami - wyjaśnia ekspert. - W związku z pandemią takich spraw również jest więcej, ponieważ rodzice wykorzystują argument obawy przed zakażeniem wirusem - ograniczają spotkania dziecka z drugim rodzicem, nie stawiają się na umówione spotkania itp.
Eksperci przyznają, że w przypadku każdej sprawy kluczowy jest czas reakcji. Utrwalany zwłaszcza przez popkulturę przekaz, że od stwierdzenia faktu zaginięcia trzeba odczekać 24 lub 48 godzin i dopiero wtedy można zaalarmować służby, zwłaszcza w Polsce, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
- W przypadku zaginięć czas jest bardzo istotny. Warto wspomnieć, że w Polsce nie ma przepisów regulujących okres, który musi upłynąć od zaginięcia do zgłoszenia sprawy na policję. Zaginięcie należy zgłosić od razu, szczególnie jeśli występują przesłanki świadczące o możliwym zagrożeniu życia lub zdrowia osoby zaginionej, np. myśli samobójcze, choroba psychiczna, psychoza, poważna choroba somatyczna – dodaje Paulina Sidor. - Rodziny osób zaginionych mogą się zgłosić do fundacji również od razu. Ale ważne jest, żeby sprawa zaginięcia była zgłoszona na policję - to warunek konieczny, abyśmy my mogli podjąć działania. Im szybciej poszukiwania zostaną rozpoczęte, tym lepiej. Istnieje wówczas większa szansa, że ktoś przypomni sobie, że widział daną osobę, możliwy jest dostęp do monitoringu itp.
Jak zgłosić zaginięcie?
Zatem co robić, gdy ktoś bliski zaginie? Natychmiast reagować. Poruszyć znajomych, przyjaciół, rodzinę. Gdy to nie pomaga, a mamy podejrzenia, że coś może grozić zaginionej osobie, należy zgłosić się na policję.
Z potwierdzeniem zgłoszenia sprawy można udać się do Fundacji Itaka. Należy mieć też ze sobą zdjęcie osoby zaginionej oraz wypełnienie formularza zgłoszeniowego wraz ze zgodami na publikację wizerunku.