Trwa ładowanie...

Zatybrze. To tu jest prawdziwy Rzym

Jeśli są w Rzymie miejsca położone nieco z boku, to właśnie to. Jeśli gdzieś w Wiecznym Mieście nie ma wściekłego tłumu turystów, to właśnie tu. Ale za to jest wszystko, co kojarzy się z Włochami. Matki nawołują z okien dzieci, które bawią się trzy ulice dalej. Na sznurach między budynkami suszy się pranie. To ani pędząca metropolia, ani skansen dla turystów. Tu toczy się prawdziwe życie.

Zatybrze. To tu jest prawdziwy RzymŹródło: flickr.com, fot: cgc76
d3j0y21
d3j0y21

- Będziesz na Zatybrzu? Koniecznie spróbuj carbonary – radzi Caterina, zaprzyjaźniona Włoszka. – Wiesz co, też pójdę – dodaje po chwili. Miejsc, gdzie możemy raczyć się ową carbonarą jest na Zatybrzu mnóstwo. Ale do obiadu kilka godzin. Zwiedzanie z perspektywą smakowitego obiadu? Brzmi jak plan.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com, fot: Diego Fiore

Rzym u stóp

Większość atrakcji turystycznych miasta znajduje się na wschodnim brzegu Tybru. To tam narodził się Rzym, więc najcenniejsze i najstarsze zabytki znajdują się na wschód od rzeki. Nas jednak interesuje ta druga strona, zachodnia. Pierwsze skojarzenie: Watykan. Rzeczywiście, na Placu Świętego Piotra zaczynają się niemal wszystkie wycieczki po Wiecznym Mieście. My jednak nie idziemy do Muzeów Watykańskich ani do Zamku Świętego Anioła. Przechodzimy pod okalającą plac kolumnadą i kierujemy się na południe. Albo – mówiąc prościej – pod górę, w kierunku szpitala Dzieciątka Jezus (Bambino Gesu).

Dlaczego właśnie tam? Bo to z Watykanu najkrótsza droga na Zatybrze, a po drodze jest ukryty skarb. Tuż przy szpitalu wychodzimy na trasę Passeggiata del Gianicolo. Kilka minut marszu i oto on: Terrazza del Gianicolo. Taras widokowy, z którego otwiera się perspektywa na całe miasto. Porównywalną panoramę mielibyśmy z kopuły Bazyliki Świętego Piotra. Ale tu możemy się cieszyć widokiem za darmo. Tutejsi mówią, że najpiękniej tu jest o wschodzie i zachodzie słońca.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com, fot: Angello Petrozza

Z tarasu kierujemy się dalej na południe. To spacer raczej dla zaprawionych piechurów. Ale za to już z górki. U stóp mamy cel naszego spaceru. Zatybrze.

Rzymskie wakacje

Wiedza Polaków o Zatybrzu na ogół zaczyna się i kończy na "Quo Vadis". W Starożytności była to dzielnica biedoty. Tu – jak pisał Sienkiewicz – mieszkali pierwsi chrześcijanie. W powieści możemy przeczytać o wielkim pożarze Rzymu za czasów cesarza Nerona, w którym dzielnica spłonęła. To też się zgadza z prawdą historyczną.

d3j0y21

Dzisiejsze Zatybrze może przywodzić na myśl to z kart Sienkiewicza. Dzielnica nie jest duża, ma niecałe 2 km kw. powierzchni. Na nich mamy włoskie miasto w pełnej krasie. Plątanina uliczek, urocze placyki, wąskie zaułki. Z balkonów i okien zwisają naręcza kwiatów. Bezpośrednio nad ulicami suszy się pranie. Wszędzie słychać śmiechy i nawoływania. Jak to we Włoszech, głośno i wesoło.

Siedzimy z Cateriną nad carbonarą w jednej z dziesiątek knajpek na jednym z dziesiątek placyków. – Powiedzmy sobie szczerze. Tutaj nie ma jakoś strasznie dużo do zwiedzania – Caterina nie bawi się w subtelności. – Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, w jakim mieście jesteśmy – uśmiecha się.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com, fot: Mark52

Rzeczywiście. Jak się dobrze zastanowić, to mamy tu kilka godnych uwagi kościołów. (Godnych uwagi oznacza, że w każdym innym mieście na świecie uchodziłyby za unikatowe i absolutnie nie do przeoczenia. W Rzymie jednak sprawiają wrażenie ubogich krewnych). Centralnym punktem dzielnicy jest Piazza di Santa Maria in Trastevere z górującą nad placem bazyliką. To jeden z najstarszych kościołów w Rzymie. Wewnątrz ciekawe stropy i mozaiki, a na zewnątrz zabytkowa fontanna. Jest też Porta Settimana, czyli jedna z zachowanych bram do miasta. Warto przejść się także po maleńkiej Wyspie Tiberinie, jednej z najmniejszych stale zamieszkanych wysp na świecie. W Starożytności pełniła strategiczną rolę, dziś jest urokliwym celem spacerów.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com, fot: ValerioMei

Zobaczenie tego wszystkiego zajmuje nam kilka godzin. Nawet licząc z popołudniowym espresso wypitym przy ladzie w jednym z lokalnych barów. Bar – co też typowe – wypełniony jest stałymi bywalcami. Wszyscy są ze sobą po imieniu, a przerwane poprzedniego dnia dyskusje podejmują następnego. Właściciel nawet nie pyta co podać – przecież dobrze to wie.

d3j0y21

Im dłużej chodzimy, tym częściej rozmawiamy, czy może warto byłoby tu zamieszkać… - Nic z tego – śmieje się Caterina. - Tu po prostu nie ma mieszkań do kupienia. A nawet jeśli się jakieś pojawi, to jest pieruńsko drogie. A i tak sprzedaje się na pniu – tłumaczy.

Dzielnicę lubią zarówno Rzymianie, jak i przyjezdni z całego świata. Dlatego tak trudno tu o wolny lokal. Zresztą wielu mieszkańców żyje tu od pokoleń. To tworzy tutejszą atmosferę. Luz, spokój. Niby w sercu europejskiej metropolii, ale jednak jakby z boku. Zresztą na Zatybrze nie dociera metro, a i autobusy w wąskie uliczki się nie zapuszczają. O tym, że nie ma tu nowożytnych udogodnień typu supermarket, nawet nie warto wspominać.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Zbliża się wieczór. Carbonara jest już odległym wspomnieniem, a zapachy dobiegające ze wszystkich stron stają się coraz bardziej kuszące. Im staje się ciemniej, tym bardziej zagęszcza się na ulicach. Z knajpek słychać muzykę na żywo, na placach spotykają się znajomi, a nieznajomi stają się znajomymi. Pora zasiąść do stołu i biesiadować, choćby do rana. A rano znów postawić się na nogi znakomitym tutejszym espresso.

Zobacz też, jak wygląda życie na wyspie Kos:

d3j0y21
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3j0y21