"Zmiany" w kontrolach bagażu. Pasażerowie zdziwieni dokładnością
Pracownicy linii lotniczych zaczęli w ostatnim czasie skrupulatnie sprawdzać i ważyć plecaki podróżnych. Nie pozwalają też na oszustwa w kwestii pierwszeństwa wejścia na pokład. Obsługa lotniskowa liczy kilogramy nadbagażu oraz dodatkowe torby.
Zmniejszenie limitów bagażowych ma zgodnie z polityką przewoźników przyspieszyć procedurę wejścia na pokład oraz przyczynić się do zmniejszenia opóźnień. Jak dotąd ograniczenia te traktowane były z przymrużeniem oka.
Ostatnio sytuacja jednak znacznie się zmienia. Od kilku miesięcy linie lotnicze coraz bardziej przestrzegają własnych reguł. Dokładnie sprawdzane są wymiary oraz waga bagażu podręcznego oraz ilość osób korzystających z usługi pierwszeństwa wejścia. Nie przejdzie już bagaż szerszy o 3 cm, ani maluszek z rodzicami korzystającymi z przyspieszonego boardingu.
Zasad ściśle pilnują przewoźnicy tacy jak Wizz Air czy Ryanair, ale najbardziej śrubkę przykręcił chyba Norwegian. Ten przewoźnik zarządził, że 10 kg dozwolonego bagażu podręcznego to suma wagi walizki + torby/ plecaka/ laptopa oraz siatki z produktami zakupionymi w strefie bezcłowej.
Pasażerowie Ukraine International Airlines za nieprzestrzeganie zasad przewozu bagażu mogą słono zapłacić. Podróżując najtańszą taryfą za torebeczkę zakupów ze strefy "duty free", która nie zmieści im się do bagażu podręcznego pasażerowie zapłacą 15 euro (ok. 60 zł).
Zaś pasażerowie Wizz Aira, podróżujący z pierwszeństw wejścia na pokład, którzy zostaną przyłapani na próbie przemycenia bagażu przekraczającego dozwolony limit będą musieli dopłacić 60 euro (ok. 240 zł). Bezlitośnie postępuje także Ryanair, który "rozdziela" rodziny próbujące szybciej wejść na pokład przy użyciu np. jednej wykupionej usługi "priority boarding".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl