Islandia - wyspa lodu, ognia i wody
Islandia - fascynujący kraj, w którym można zobaczyć prawdziwy wulkan, dymiący gejzer i lodowiec oraz największe wodospady Europy, wykąpać się w gorącej rzece, podziwiać wieloryby i maskonury, a wszystko to w otoczeniu wspaniałej surowej przyrody.
Islandia - fascynujący kraj, w którym można zobaczyć prawdziwy wulkan, dymiący gejzer i lodowiec oraz największe wodospady Europy, wykąpać się w gorącej rzece, podziwiać wieloryby i maskonury, a wszystko to w otoczeniu wspaniałej surowej przyrody.
Islandia nazywana była w średniowieczu końcem świata - Ultima Thule. Wierzono, że w kraterze ciągle wybuchającego wulkanu Hekla jest brama do piekła. W innym islandzkim wulkanie Juliusz Verne umieścił wejście, którym bohaterowie jego książki dostali się do wnętrza ziemi.
Dzisiejsi mieszkańcy Islandii pochodzą w prostej linii od Wikingów. Ta wulkaniczna wyspa była bezludna aż do 875 roku, kiedy przybył na nią Ingólfur Arnarson, uciekający przed jednoczącym ziemie Norwegii królem Haraldem Pięknowłosym. Jego następcy do dziś zachowali swój język w pierwotnej nieomal postaci i wielkie dzieła germańskiej literatury - "Eddę" i klasyczne sagi - mogą dziś czytać w oryginale.
Rundtur po Reykjaviku
Dziś w Reykjaviku i okolicy żyje ponad połowa z niewiele ponad 300 tys. mieszkańców wyspy. Tu urzęduje rząd i obraduje parlament. Tu produkuje się filmy o różnorodnej tematyce, stąd wywodzi się Björk - znana piosenkarka i aktorka filmowa. Bogato przedstawia się rejkiawicka oferta przedstawień teatralnych i koncertów. W muzeach można oglądać zaskakująco ciekawe ekspozycje: od kolekcji sztuki nordyckiej i islandzkiej, przez Muzeum Sag, aż po The Volcano Show - prezentacje erupcji wulkanicznych, które na tej wyspie zdarzają się mniej więcej raz w roku. Ostatnio zasłużoną sławą cieszy się nocne życie w Reykjaviku, w pubach którego posłuchać można muzyki w wykonaniu topowych gwiazd. Na weekendowe szaleństwo przylatuje młodzież z Europy i Ameryki.
Miasto ma niewielkie centrum i szeroko rozrzucone przedmieścia z niewielkimi domkami, centrum można zwiedzać na piechotę. Warto zacząć od nowoczesnego ratusza nad jeziorem Tjörnin, gdzie jest informacja turystyczna i wielka mapa wyspy. Z wieży dominującego ponad miastem protestanckiego kościoła Hallgrimskirkja widać jak na dłoni całe miasto i zatokę. Jedną z atrakcji Reykjaviku *jest *Hofdi House, niewielki drewniany dom nad morzem, w którym spotkali się prezydent USA Ronald Reagan z Michaiłem Gorbaczowem, co zapoczątkowało koniec zimnej wojny.
W pobliskim Hafnafiördur Hafnarfjördur jest klasztor polskich sióstr Karmelitanek, które przed laty przybyły tu z Elbląga. Skromny budynek stoi niedaleko drogi do międzynarodowego lotniska w Keflaviku. Jest tu spory ogród oraz ogólnie dostępna kaplica. Siostry z radością witają każdego turystę z Polski.
Kąpiel w Błękitnej Lagunie słynie z gejzerów i licznych gorących źródeł, których wodę wykorzystuje się do ogrzewania domów, szklarni i oczywiście do kąpieli. Najbardziej znanym kąpieliskiem na wyspie jest Błękitna Laguna, leżąca niedaleko międzynarodowego lotniska w Keflaviku. Na terenie gorących źródeł w pobliżu Grindavik zbudowano elektrownię geotermalną wykorzystującą gorącą wodę wydobywaną z głębokości prawie dwóch kilometrów. Wypełnia ona naturalny basen pośród czarnych skał wulkanicznych. Kąpiel w tej bogatej w minerały wodzie w kolorze mlecznoniebieskim ma także własności lecznicze, zwłaszcza przy chorobach skóry.
Można leżeć w rozkosznie ciepłej wodzie, podziwiać okolicę pokrytą czarną lawą i obiekty elektrowni w białych kłębach pary wodnej. Chwilę później pocić się w naturalnej saunie, gdzie ze szczelin w ziemi wydobywa się gorące powietrze nagrzewające ciasne wnętrze. W pobliżu znajduje się niewielkie jezioro Kleifarvatn, w którym żyje ponoć - jak twierdzą okoliczni mieszkańcy - przypominający robaka potwór wielkości wieloryba, a na południe od jeziora rozciąga się obszar gorących źródeł Krisuvik. W dziesiątkach małych wgłębień wrze gorąca woda i błoto.
40 kilometrów na wschód od Reykiaviku *leży miasto-ogród *Hveragerdi, nazywane miastem kwiatów. W rozległej dolinie położonej w środku obszaru geotermicznego pełno jest sadów, drzew (to rzadkość w bezdrzewnej Islandii) oraz dziesiątek ogrzewanych wodą z gorących źródeł szklarni, w których uprawia się warzywa, kwiaty i różne owoce, nawet banany.
Dojeżdżamy do Thórsmörk *wciśniętego pomiędzy trzy lodowce: niewielki Tindfjallajökull, *Eyjafjallajökull - drzemie pod nim wulkan, którego erupcja nie tak dawno uziemiła na jakiś czas ruch lotniczy nad Europą oraz Mýrdalsjökull *- największy, pod lodową pokrywą którego znajduje się znacznie potężniejszy *wulkan Katla. Wielki mercedes na podwyższonych kołach przekracza wpław wypływające z lodowca szeroko rozlane rzeki. Wygląda to groźnie, ale kończy się dobrze. Nagrodą jest spacer w kamiennym krajobrazie wśród najbujniejszych lasów na wyspie, przypominających co prawda raczej rachityczne mazowieckie laski, ale w tamtym klimacie to prawie puszcza.
Thingvellir - najstarszy parlament
Dla mieszkańców żadne miejsce nie jest tak święte jak Thingvellir - dolina zgromadzeń ludowych nad największym w kraju jeziorem Thingvallavatn. To tutaj już w roku 930 powstał Althing, najstarszy parlament Europy, w roku 1000, na wniosek przewodniczącego Althingu, zresztą kapłana pogańskiego, uchwalono przyjęcie religii chrześcijańskiej, tu także 17 czerwca 1944 roku uchwalono niepodległość Republiki Islandii.
Wędruję bazaltowym wąwozem o stromych ścianach do oznaczonego chorągiewką narodową miejsca, gdzie urzędował przewodniczący zgromadzenia i głosiciel prawa. Skała Prawa miała znakomitą akustykę, tu właśnie głosiciel prawa recytował z pamięci przez kilka dni obowiązujące przepisy, które nie były wtedy jeszcze spisane, a jego głos niósł się daleko i tysiące zebranych na polach Thingvellir znakomicie go słyszało. Sprawowano tu także sądy. Ponieważ na wyspie nie było więzień, przestępcy skazywani byli na grzywny, wygnanie lub karę śmierci. Skazanych na śmierć mężczyzn zrzucano ze skały, a kobiety topiono w płynącej nieopodal rzece. Okropności te miały miejsce w pięknej okolicy: pola czarnej lawy sznurowej porośnięte są zieloną trawą, błękitna woda jeziora ciągnie się aż po horyzont, cały teren pokryty jest szeregiem długich równoległych szczelin. Tu jest bowiem pęknięcie skorupy ziemskiej na styku płyt tektonicznych Europy i Ameryki, z czym wiążą się trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów. Zgodnie z tradycją
wrzucam do głębokiej, wypełnionej wodą szczeliny pieniążek, żeby tu jeszcze wrócić.
Gejzery i wodospady kojarzy się z gejzerami. Nawet słowo "gejzer" pochodzi od islandzkiej nazwy geysir (tryskający wodą). Great Geysir *jeszcze nie tak dawno regularnie wyrzucał gorącą wodę i kłęby pary na wysokość 80 m. Dziś jest mało aktywny, bowiem niecierpliwi turyści, chcąc wywołać wybuch Geysira, zasypali jego wylot kamieniami. Stale aktywny jest natomiast jego sąsiad *Strokkur, który wybucha regularnie co kilka minut. Najpierw woda w niewielkim zbiorniku delikatnie drży, po chwili zostaje jakby zassana do środka, a potem gwałtownie wyrzucona do góry. W pierwszej fazie tworzy się śliczny niebieski bąbel o średnicy 2-3 m, który raptownie zamienia się w fontannę wrzącej wody i pary. Trzeba uważać, żeby nie stanąć pod wiatr, który może zwiać słup gorącej wody i poparzyć niefortunnego turystę.
Zaledwie kilka kilometrów dalej jest Gullfoss, jeden z najbardziej malowniczych wodospadów Islandii. Z dwóch prostopadłych progów spadają kaskady spienionej szarej wody niosącej masy kamieni i wulkanicznego piachu. Ziemia trzęsie się od uderzeń mas wody o dno kanionu wyżłobionego w twardych bazaltowych skałach, a welon rozpylonej wody widoczny jest z daleka. Na Islandii jest kilkadziesiąt dużych wodospadów zasilanych przez topniejące lodowce. Burzliwe rzeki górskie niosą latem wiele wody i z dużą siłą drążą skaliste kaniony.
Kwiaty i wrzące błoto
Na Islandii jest około 200 wulkanów, z czego 30 wybuchało w czasach historycznych, czyli w ciągu ostatnich 1100 lat. Najtragiczniejsza była erupcja wulkanu szczelinowego Laki w 1783 roku, trwała pół roku, a lawa pokryła powierzchnię prawie 600 km kw.
Okolice Mývatn (Jeziora Komarów) są aktywne geotermicznie. Zbudowano tu nawet elektrownię wykorzystującą gorącą wodę z wnętrza ziemi. W wielu miejscach na powierzchnię wydobywa się bulgoczące błoto, a zbocza ożywających co parę lat kraterów pokrywa świeża lawa, spod której wydostają się opary związków siarki. Ostrożnie spaceruję pośród oczek gotującej się niebieskiej mazi o konsystencji rzadkiego cementu. Świadomość, że pod niezbyt grubą warstwą ziemi, po której chodzę, buzuje wrzące błoto, nie dodaje otuchy. Trzeba zwracać uwagę na znaki ostrzegawcze. Fałszywy krok grozi wpadnięciem do gotującego się błota.
Akureyri - najważniejsze miasto na północy wyspy - to zielona oaza, malowniczo położona nad długim fiordem Eyja u stóp ośnieżonych gór, pławi się w blasku słońca. Mimo bliskości koła podbiegunowego, klimat jest tu łagodny ze względu na przepływający obok prąd zatokowy golfsztrom. Dzięki temu udało się urządzić ogród botaniczny z mnóstwem kolorowych kwiatów. Na północy i zachodzie wyspy jest wiele niewielkich miasteczek i wiosek rybackich, w których można wybrać się na połów z rybakami, a następnie upiec złowione ryby na ognisku nad morzem.
Lodowe góry i maskonury
Na spotkanie z lodem najlepiej wybrać się do laguny Jökulsárlón, do której spływa lodowy jęzor Vatnajöökull - największego lodowca Europy (ponad 8300 km kw. powierzchni). Jökulsárlón przypomina Grenlandię. Bryły lodu wielkości kilkupiętrowego bloku, odrywające się od czoła lodowca, nie mogą spłynąć do Atlantyku, więc dryfują po lagunie odciętej od oceanu. Pływa się wśród nich amfibiami, podziwiając fantastyczne kształty i kolory brył lodowych. Urodę laguny docenili filmowcy, kręcąc tu mrożące krew w żyłach sceny do jednego z ostatnich filmów z Jamesem Bondem.
Miłośników przyrody na pewno ucieszy spotkanie z maskonurami, uroczymi niewielkimi ptakami morskimi z wielkimi czerwonymi dziobami, przypominającymi nieco papugi. Żyją one licznie na stromych nadmorskich klifach, nie boją się ludzi i dają się fotografować z bliska. Najłatwiej obserwować je na nadmorskim klifie w rezerwacie Dyrhólaey koło Vik. Kto lubi większe zwierzęta, może wybrać się specjalnym stateczkiem na obserwacje wielorybów i delfinów koło Husavik, miasteczka nazywanego europejską stolicą wielorybów, gdzie jest ciekawe muzeum poświęcone tym największym zwierzętom świata.
Pięknie, ale drogo
Wnętrze to najdziksze pustkowie w Europie, ogromna przestrzeń wypełniona polami zastygłej lawy, wulkanami, lodowcami i rwącymi rzekami. Życie na wyspie skupia się wzdłuż wybrzeży. Miasta i osady połączone są drogą okrężną nazwaną dumnie autostradą nr 1, chociaż na niektórych odcinkach ma ona jeszcze nawierzchnię szutrową. Bardzo dobra jest sieć połączeń lotniczych, są one jednak bardzo drogie. Islandia jest bowiem drogim krajem, dużo kosztuje żywność, wysokie są ceny przejazdów i noclegów, a o zakupach najlepiej zapomnieć. Niewiele pomógł drastyczny spadek wartości korony islandzkiej, bo tubylcy podnieśli ceny turystycznych atrakcji, takich jak wyprawa na oglądanie wielorybów czy wizyta w termalnej Błękitnej Lagunie. Mimo to nie spada ilość odwiedzających Islandię turystów, których przyciąga nieskażona przyroda jaką trudno już znaleźć w Europie.
Tekst: Grzegorz Micuła/if
Wydanie internetowe: www.magazynvip.pl