Rosja - opuszczona baza atomowych okrętów podwodnych
Po upadku Związku Radzieckiego opuszczono tysiące zakładów pracy, ośrodków wczasowych czy nawet całych kompleksów wojskowych. Dziś Rosja uważana jest za mekkę urban exploringu. Najwięcej najlepiej zachowanych opuszczonych miejsc można znaleźć na odludnych wschodnich rubieżach, skąd miały bronić "kraju Lenina" przed inwazją od strony Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich jest opuszczona baza atomowych okrętów podwodnych. Poznajcie jej historię.
Po upadku Związku Radzieckiego opuszczono tysiące zakładów pracy, ośrodków wczasowych czy nawet całych kompleksów wojskowych. Dziś Rosja uważana jest za mekkę urban exploringu. Najwięcej najlepiej zachowanych opuszczonych miejsc można znaleźć na odludnych wschodnich rubieżach, skąd miały bronić "kraju Lenina" przed inwazją od strony Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich jest opuszczona baza atomowych okrętów podwodnych. Poznajcie jej historię.
Rosja to jedyne miejsce na świecie, gdzie potrafiono z dnia na dzień pozostawić losowi tajne obiekty wojskowe, którym życie dała tzw. _ zimna wojna _. Często w ich wnętrzach wciąż znajdowała się dokumentacja oraz sprzęt. Wydaje się to nieprawdopodobne, jednak należy mieć na uwadze, że sprzyjała temu zmiana warunków geopolitycznych z 1991 roku. Co więcej, część z nich weszła w skład nowopowstałych państw, które przez lata nie potrafiły poradzić sobie z ogromem problemów.
Tekst: Krystian Machnik
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Wszyscy znamy przecież Czarnobyl, w którym większość miejscowości i wiosek najpewniej już by nie istniała, gdyby nie odzyskanie niepodległości przez Ukrainę, co sprowadziło na społeczeństwo konieczność przestawienia priorytetów. Jednak to wciąż nic w porównaniu do tego, co można znaleźć w *Kraju Nadmorskim *przy granicy z Chinami, który ma powierzchnię połowy Polski i aż 11 razy mniejszą gęstość zaludnienia.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Trudny teren, duże odległości między miastami oraz niewielkie zaludnienie sprawiły, że opuszczone przed dwoma dekadami obiekty, wciąż wyglądają jak kompletnie zapomniane przez człowieka. Opuszczona baza okrętów podwodnych i stanowisko dowodzenia nr 906, to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc do eksploracji. Wyróżnia je ponadto fakt, że funkcjonowało aż do roku 2000, a więc przez aż 9 lat po upadku ZSRR. Prawdopodobnie jednak baza była przez ten czas jedynie utrzymywana, by w przyszłości ją zmodernizować i ponownie wykorzystać.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Świadczy o tym fakt, że niewiele się tam zmieniło od czasów ZSRR. Gdzieniegdzie można napotkać nawet charakterystyczne symbole czerwonej gwiazdy, sierpa z młotem czy nieśmiertelnego Lenina. W okolicach wejść do schronu wciąż można napotkać wojskowych. Niestety, nie jest już pilnowany. Aż do 2012 roku znajdował się tam niemal cały pozostawiony sprzęt, który pocięto na kawałki i wywieziono na złom. Mimo postępującej dewastacji wciąż znajdują się tam generatory prądu, instalacje elektryczne czy pozostawione dokumenty.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
W jednym z najbardziej intrygujących pomieszczeń wzdłuż całej ściany zawieszone są plakaty z amerykańskimi oraz japońskimi samolotami i okrętami wraz z ich dokładnymi danymi technicznymi. W tej samej sali znajduje się ponadto mnóstwo papierów, jednak ich stan często uniemożliwia odczytanie treści. Z kolei to, co przetrwało nie zdradza dokładnego przeznaczenia obiektu. Wilgotność na poziomie 90-100 proc. niszczy wszystko, co widać chociażby po zaawansowanej rdzy na metalowych elementach.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Ściany w sekcji bazy dowodzenia pokryte są często mozaiką, symbolizującą siłę radzieckiej marynarki wojennej. Na niektórych z kolei wiszą obrazy z Orderem Lenina czy Rewolucji Październikowej. Wszystko to tworzy niezwykły klimat, podsycany dodatkowo wszechobecną ciszą, którą przerywa jedynie odgłos kapiącej wody. Stan obiektu jest bardzo nierówny, w zależności od tego, gdzie zdążyli dotrzeć złomiarze. Co więcej, część pomieszczeń jest zalana, więc tak czy inaczej - los kompleksu jest przesądzony.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Co ciekawe, na terenie bazy wciąż znajduje się większość ciężkich, stalowych wrót, które miały zabezpieczać nie tylko przed ewentualnym zalaniem, ale i atakiem z zewnątrz. Jest tam także cały system awaryjnej wentylacji i filtracji powietrza: dziesiątki zbiorników sprężonego powietrza, które wykorzystywano prawdopodobnie w nagłych przypadkach. Na sufitach wiszą pordzewiałe lampy, w które wciąż wpięte są świetlówki. Ze ścian łuszczy się farba, kaloryfery wciąż wiszą. Włazy, wrota i drabiny zachęcają do dalszej eksploracji. Jednak mało kto decyduje się zapuścić głębiej w korytarze, ze względu na brak jakichkolwiek planów obiektu oraz fakt, że znajduje się on pod ziemią.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
O ile stanowisko dowodzenia nr 906 funkcjonowało przez wiele lat, o tyle przyległe schrony dla okrętów podwodnych prawdopodobnie nie zostały dokończone. Sądząc po ich stanie zrealizowano jedynie wszystkie prace betonowe. Co więc sprawiło, że - wedle wielu źródeł - okręty podwodne nigdy tu nie stacjonowały? Prawdopodobnie problemem okazała się woda przeciekająca przez stropy, czego nigdy nie udało się całkowicie wyeliminować. Obiekt składa się z dwóch równoległych i połączonych ze sobą tuneli. Najdłuższy z nich liczy aż 450 metrów. Do schronu prowadzą trzy wejścia ukryte pośród gór i jezior.
Baza atomowych okrętów podwodnych, Kraj Nadmorski, Rosja
Tajemnice bazy okrętów podwodnych i stanowiska dowodzenia prawdopodobnie na zawsze pozostaną nierozwikłane. W internecie można znaleźć wiele informacji na ten temat, jednak zwykle nie mają one żadnego potwierdzenia w rzeczywistości a nawet wykluczają się wzajemnie. Faktem jest jednak, że taki obiekt istniał. Umiejscowienie w trudnym i odludnym terenie oraz obecność wojsk rosyjskich w okolicach skutecznie zniechęca większość ciekawskich. Dzięki temu dziś jest niezwykłą pamiątką nie tak dawnej epoki i marzeniem niejednego miejskiego eksploratora. Gdybyście jednak mieli zamiar się tam wybrać, to nie zapominajcie, że to "zaledwie" 7,5 tysiąca kilometrów od Polski.
Tekst: Krystian Machnik