7 dni, 7 kontynentów, 7 maratonów. Niewiarygodny wyczyn
Każdy zaprawiony w bojach podróżnik marzy o tym, by odwiedzić wszystkie kontynenty. Są tacy, którym udaje się tego dokonać w naprawdę krótkim czasie. Zalicza się do nich także Mark Cooper, który właśnie zrealizował swój plan. Nie tylko odwiedził każdy z kontynentów, ale na każdym z nich wziął udział w biegu maratońskim.
Przeważająca część ludzi kocha podróżować i odwiedzać nowe zakątki naszej planety. Ale entuzjazm wielu osób stygnie na myśl o czasie spędzonym w środkach transportu. Są tacy, którzy lubią latać czy jeździć pociągami, ale nie brakuje też takich, którzy na myśl o wielogodzinnym locie czy oczekiwaniu na samolot dostają gęsiej skórki. Dla wielu podróż z miejsca na miejsce wiąże się potem z koniecznością wielogodzinnej regeneracji. Wszystkie te osoby raczej z niedowierzaniem spojrzą na wyczyn Marka Coopera, który w ciągu tygodnia, podróżując między kolejnymi kontynentami, spędził w samolotach pełne 2 dni i 15 godzin, a potem w każdym z odwiedzonych miejsc wziął jeszcze udział w morderczym biegu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Antarktyda i nie tylko
Pochodzi z amerykańskiego stanu Iowa i – jak sam o sobie mówi – uwielbia łączyć bieganie i podróżowanie. Tym drugim zajmuje się wyczynowo. Do tej pory udało mu się wziąć udział w 75 maratonach, które organizowane były w różnych częściach świata. W niektórych z tych imprez nawet triumfował. Ale dopiero teraz udało mu się dokonać czegoś, o czym marzył od dawna. Mark Cooper podjął się wyzwania, w ramach którego w ciągu siedmiu dni należy wystartować w siedmiu maratonach. Co ciekawe, każdy z biegów odbywa się na innym kontynencie. Jak sam przyznał, było to wyzwanie ekscytujące, wymagające, ale przede wszystkim bardzo wyczerpujące. Ale natychmiast dodał, że gdyby wymagało tego wyzwanie, mógłby kontynuować swój tour po świecie.
Pierwszy bieg, w którym wziął udział mężczyzna podczas niezwykłej podróży dookoła świata, miał miejsce na Antarktydzie (organizowany jest on tam na Wyspie Króla Jerzego). Ze słynącego z najbardziej surowego klimatu kontynentu Cooper udał się do Afryki (na Czarnym Lądzie bieg odbył się w RPA). Kolejnym etapem była Australia, następnie Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skąd mężczyzna wyruszył do Hiszpanii, a krótko potem – do Chile. Po zakończeniu imprezy w Ameryce Południowej poleciał na Florydę. Tam bieg organizowany był w Miami.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Siedem wyczerpujących biegów i siedem kontynentów w 168 godzin
W ciągu siedmiu dni mężczyzna przebiegł 295 km (bieg maratoński obejmuje dystans 42,2 kilometra). Ale duże wrażenie robi także czas spędzony przez niego w samolotach. Podróżując pomiędzy kolejnymi kontynentami, spędził w powietrzu aż 63 godziny.
– Czuję się całkiem dobrze. Myślę, że z łatwością mógłbym wziąć dziś udział w kolejnym biegu. Nie byłoby to aż tak trudne – powiedział maratończyk i obieżyświat, wracając do domu.
Cooper opowiedział też o największych trudach, które wiążą się z taką formą podróżowania. Według niego, osobom najmniej odpornym i nieprzyzwyczajonym do takich ekstremalnych przepraw, może się nawet zdarzyć, że zapomną, jak się nazywają. I nie chodzi tu bynajmniej o efekt zmęczenia spowodowanego przez wycieńczające, wielokilometrowe maratony, ale o tysiące kilometrów przebytych samolotem w krótkim czasie. Jak sam przyznał, w pewnym momencie wyprawy stracił już rozeznanie dotyczące dnia tygodnia oraz pory dnia. Wszystko przez częste zmiany stref czasowych. Tymczasem on musiał dodatkowo po wylądowaniu szybko dojść do siebie, udać się na miejsce, w którym odbywają się zawody, a po kilku godzinach powrócić na lotnisko, by stamtąd udać się do kraju, w którym odbędzie się kolejny maraton.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Co ciekawe, amerykański podróżnik i biegacz nie zrobił tego wszystkiego wyłącznie dla siebie. Działał też dla sprawy. Biorąc udział w siedmiu maratonach w tak krótkim czasie, chciał też zwrócić uwagę na ważny społeczny problem, który dotyczy właściwie każdego miejsca na świecie – chodzi o bezdomność. Uczestnicząc w kolejnych biegach, Cooper pomagał w gromadzeniu środków, które przekazywane są na pomoc ludziom, którzy nie mają dachu nad głową.
– Każda przebiegnięta przez niego mila była dla kogoś, kto pozostaje z nami – powiedziała cytowana przez serwis ABC Melissa O’Neil, szefowa działającego w amerykańskim stanie Iowa ośrodka, udzielającego schronienia i pomocy osobom potrzebującym.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Nie jest jedyny!
Choć trudno w to uwierzyć, osób takich jak Mark Cooper jest więcej, a nawet dużo więcej. Impreza, czyli cykl maratonów, w których udział wziął nasz bohater, występuje pod nazwą World Marathon Challenge. Każdorazowo, zawody organizowane są od 2015 r., wyzwaniu stara się sprostać nawet kilkudziesięciu zawodników, którzy mogą sprawdzić siłę swojego charakteru, rywalizując z konkurentami z całego świata. W tym roku, oprócz Marka, wystartowało jeszcze 40 innych zapaleńców – kobiet i mężczyzn. Triumfatorką tegorocznej edycji została Susannah Gill z Wielkiej Brytanii, która osiągnęła wynik wynoszący: 24 godz. 19 min. i 9 sekund. To rekord wszystkich dotychczasowych edycji imprezy.
Na tę chwilę Intercontinental Marathon Club, czyli elitarny klub osób, które w ramach inicjatywy World Marathon Challenge ukończyły siedem maratonów na siedmiu kontynentach w tydzień, liczy 139 członków – to 39 kobiet oraz 100 mężczyzn.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl