Absurdalne telefony turystów. TOPR ma dość leniwych urlopowiczów
Ratownicy Tatrzańskiej Ochotniczej Pomocy Ratunkowej przypominają turystom, że nie są ani darmową usługą transportową, ani też firmą kateringową, która dostarczy im na szlak ciepłą herbatę. Pracownicy apelują o niewykonywanie bezmyślnych zgłoszeń.
U podstaw działalności TOPR-u leży niesienie pomocy osobom, których życie bądź zdrowie zostało zagrożone. Turyści jednak, jak pisze Portal Tatrzański, często o tym zapominają i wzywają ratowników do błahych problemów. Np. że chcieliby się napić ciepłej herbaty.
Nieuzasadnione telefony rozdzwaniają się szczególnie w okresie letnim, w trakcie wzmożonego ruchu turystycznego. Czasem absurdalne zgłoszenia zostają rozwiązywane na komisariacie. Tak skończyła się np. sprawa turystki, która przebywała w schronisku na Ornaku.
Kobieta próbowała wymusić akcję ratunkową, tłumacząc się tym, że jest zmęczona i bolą ją kolana. Po tym, jak ratownik zalecił jej dłuższy odpoczynek w schronisku i ruszenie w dalszą drogę, miała wykrzyczeć do słuchawki, że jeśli samochód po nią nie przyjedzie, ratownik będzie miał - cytując urlopowiczkę - "przesrane".
Latem dają się we znaki również pijani turyści. Ratownicy TOPR-u dostali jakiś czas temu zgłoszenie od nietrzeźwego wczasowicza, który zażartował sobie, twierdząc, że jego kolega spadł w przepaść. W tym miesiącu interwencji wymagał również mężczyzna, który wchodząc na szczyt upił się tak bardzo, że nie był w stanie z niego zejść. TOPR apeluje o rozsądne, a przede wszystkim uzasadnione korzystanie z ratownictwa górskiego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl