LudzieAna Bakran – stopem z Chorwacji na Bora-Bora

Ana Bakran – stopem z Chorwacji na Bora-Bora

Ana Bakran – stopem z Chorwacji na Bora-Bora
Źródło zdjęć: © Facebook.com/ Ana Bakran | Ana Bakran
1 / 5

Przez 25 krajów

Obraz
© Facebook.com/ Ana Bakran | Ana Bakran

Spała w meczetach, parkach, domach miejscowych. Korzystając niemal wyłącznie z uprzejmości obcych osób, pokonała ponad 70 tys. km. Spędziła prawie cztery lata w drodze.

„Zgwałcą cię!”, „zamordują!”, „oszalałaś?”, „oceanu nie da się przepłynąć na stopa” – to najczęstsze komentarze, jakie Ana Bakran usłyszała w swojej podróży. Oczywiście nic takiego się nie stało. Wyprawa trwała dokładnie trzy lata i osiem miesięcy, a trasa wiodła przez 25 krajów. 34-letnia Chorwatka wyruszyła z rodzinnego Zagrzebia w 2013 r., gdy rzuciła pracę w marketingu i zdecydowała się na podróż życia. Postawiła przed sobą nie lada wyzwanie – wojaże miały odbyć się niskim kosztem, a w ich trakcie autostopowiczka postanowiła polegać przede wszystkim na dobrej woli spotkanych po drodze osób. Swoje zmagania udokumentowała na założonym w tym celu blogu.

2 / 5

I helikopterem, i na końskim grzbiecie

Obraz
© Facebook.com/ Ana Bakran | Ana Bakran

„Tylko kilka razy zdarzyło się, że musiałam zapłacić za przejazd” – opowiada w rozmowie z Daily Mail. „Straż graniczna w Turkmenistanie i Chinach nie pozwoliła mi przejść przez punkty kontrolne, jeśli na granicy nie zapłaciłam za transport minibusem”. Trzeba przyznać, że jest to niemały wyczyn, bo główny środek transportu to nie był zwykły autostop. Ana podróżowała motocyklami, promami, statkami rybackimi, helikopterem, a nawet… na końskim grzbiecie w Kirgistanie. Niewiarygodne? A jednak.

3 / 5

Oczy i uszy otwarte

Obraz
© Facebook.com / Ana Bakran | Ana Bakran

34-latka polegała na swoich umiejętnościach nawiązywania kontaktów. Miała też zawsze oczy i uszy szeroko otwarte na nadarzające się okazje. Na statek płynący z Malezji do Australii dostała się na przykład jako członek załogi. Dowiedziała się, że kapitan prowadzi rekrutację, a ponieważ było jej „po drodze”, bez wahania najęła się do pracy. Aby polecieć helikopterem, przekonała operatora, opowiadając o swej niebywałej podróży.

4 / 5

Niewygody i jachty

Obraz
© Facebook.com / Ana Bakran | Ana Bakran

Gdzie spała podróżniczka? Wszędzie, gdzie tylko się dało. Na plażach, stacjach benzynowych, w świątyniach, domach mieszkańców, którzy zapraszali ją do siebie. „Nie jestem wybredna, nawet gdy jestem zmęczona – tak długo, jak czuję się bezpiecznie" – mówi Chorwatka. Choć blisko czteroletnia wyprawa obfitowała w niewygody i niespodziewane przeszkody, zdarzały się i miłe niespodzianki, jak pobyt na jachcie milionera z Czarnogóry.

5 / 5

Na początku trochę się bała

Obraz
© Facebook.com / Ana Bakran | Ana Bakran

Na początku swych wojaży Bakran nieco obawiała się podróżowania autostopem sama, dlatego zwykle dołączała do jakiejś grupy. Wkrótce jednak odważyła się i ponad 70 tys. km przemierzyła na własną rękę. Przez Europę dostała się do Azji, z której wyruszyła do Australii. Ostatnim punktem na trasie była wyspa Bora-Bora w Polinezji Francuskiej. Teraz Chorwatka zamierza spisać wspomnienia ze swojej wyprawy. Jesteście ciekawi?

Komentarze (17)