Apartament jak z koszmaru. Goście czują się oszukani
Po historii z Willą Karpatia i Gościńcu Graf, na jaw wychodzi kolejny przykład gospodarza, który nie powinien oferować noclegów. "Jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z takim oszustwem" komentują osoby, mające wątpliwą przyjemność nocować w "apartamencie".
Jeszcze niedawno opisywaliśmy historię m.in. Willi Karpatia z miejscowości Murzasichle, w której pracownik pensjonatu napisał o klientce, że zamieniła pokój w pijacką melinę, przepiła wszystkie pieniądze i porównał ją do żebraczki. Teraz światło dzienne ujrzał kolejny skandaliczny przypadek gospodarza, który wie, jak zniechęcić do siebie gości.
Apartament to w przypadku tego obiektu zbyt górnolotne słowo
"Modern 4 bedrooms" w Warszawie na zdjęciach w serwisie Booking.com prezentuje się całkiem przyzwoicie.
Przestronne, ponad stumetrowe lokum z 4 sypialniami oraz w dobrej lokalizacji i cenie wydaje się rozsądnym wyborem na 6-dniowy pobyt. Łączna cena: 1000 zł (plus kaucja zwrotna w wysokości 500 zł). Dlatego czteroosobowa grupa, jeżdżąca po całej Polsce, aby realizować m.in. projekty związane z wyposażaniem wnętrz, skusiła się na wynajem tego mieszkania. Wszystko było w porządku do momentu, kiedy przekroczyli próg mieszkania.
– Gdy przyjechaliśmy, zaczęły się pierwsze problemy. Na początku odkryliśmy, że telewizor nie działa. Od razu uznaliśmy, że warto zrobić zdjęcia, aby potem właściciel nie posądził nas, że to my dokonaliśmy zniszczeń – mówi w rozmowie z WP pan Maciej, jeden z gości "Modern 4 bedrooms".
Kiedy zaczęli dokładniej przyglądać się mieszkaniu, oniemieli. Dziury w drzwiach, kuchenka i zmywarka w opłakanym stanie, lodówka, z której wydobywał się smród, uszkodzone łóżka i spłuczka, odpadająca deska sedesowa, zagrzybione ściany, działająca tylko jedna lampa sufitowa czy rybiki pełzające po podłodze w łazience. Komentarz był jeden, a dosadny: – Ten obiekt miał w nazwie "apartament", jednak nie miał z nim nic wspólnego. Po prostu ohyda – skwitował pan Maciej.
Zobacz też: Co kradniemy z hoteli?
– Bardzo często rezerwujemy noclegi, w wielu zakątkach Polski, ale jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z takim oszustwem. Opis wskazywał na naprawdę fajne miejsce. Ale nawet ochroniarz na osiedlu powiedział nam, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy skarżą się na fatalne warunki tego mieszkania. Zostaliśmy zrobieni w "jajo" – skarży się pan Maciej.
Wynajmujący, pan Marcin, szwagier Macieja, próbował skontaktować się z właścicielem, jednak wszystko wskazywało na to, że zablokował jego numer telefonu. Zdziwił go fakt, że był to numer białoruski. Mężczyźni zadzwonili z innego numeru i właściciel odebrał. Na ich zarzuty oświadczył, że zatrzymuje kaucję 500 zł.
– Powiedział, że zabiera nasz depozyt na poczet pokrycia szkód moralnych pani sprzątającej, z którą się skontaktowaliśmy. W jaki sposób ją uraziliśmy? Powiedzieliśmy, że czujemy się oszukani i trafiliśmy do speluny, a nie apartamentu – wyjaśnia pan Maciej.
Zgłosili to serwisowi Booking.com. Konsultant zapewnił ich, że nawet gdyby nie chciano oddać im depozytu, to i tak dostaną zwrot. Tak też się stało. Ale to nie koniec historii. W połowie pobytu z grupą mężczyzn skontaktowała się nieznana im wcześniej kobieta, która miała odkupić kanapę z mieszkania. Przyjechała, zobaczyła ją i zrezygnowała z transakcji. Uznała, że nadaje się tylko do wyrzucenia.
Myślicie, że to koniec "atrakcji"? Jesteście w błędzie. – Szczęki nam opadły, gdy zadzwonił do nas ktoś z Booking.com i zapytał się, czy w dalszym ciągu jesteśmy chętni, aby przedłużyć pobyt. Okazało się, że właściciel miał na tyle duży tupet, że bez naszej wiedzy chciał nas skasować za dodatkowe 2 dni – opowiada pan Maciej. Przyznał, że pobyt w "apartamencie" można przyrównać do koszmaru.
Negatywne komentarze
"Modern 4 bedrooms" zbiera w Booking.com negatywne komentarze. Średnia ocen to 5,6, czyli bardzo mało. Oto, jakie opinie można przeczytać na stronie serwisu:
"Mieszkanie bardzo zaniedbane. Takiego brudu dawno nie widziałam. Toalety brudne, w jednej zepsuta spłuczka, druga bez deski sedesowej. Stół lepki od brudu, podobnie krzesła, kuchenka. W lodówce i mikrofali resztki jedzenia. Łóżko połamane, dało się spać po zdjęciu materaca na podłogę. Ręczniki, pościel niedoprane, dobrze, że wzięłam swoje z domu. Wzięłam też na szczęście spray do mycia łazienki i kuchni."
"Nie polecam tego obiektu po zakwaterowaniu okazało się ze mieszkanie jest nie posprzątane po wcześniejszych gościach co najgorsze właściciel się tym nie zmartwił.Nie ma żadnego kontaktu z obsługa i właścicielem. Nigdy nie spotkałam się z tak złą obsługą klienta."
Mimo tylu negatywów apartament jest wciąż do wynajęcia. – Dziwię się, że to mieszkanie w dalszym ciągu jest dostępne na stronie i turyści mogą je wynajmować – mówi pan Marcin. – Cały czas kontaktujemy się z Booking.com, ponieważ obiekt nie był zgodny z opisem na stronie. Oddano nam kaucję, ale chcemy jeszcze dostać chociażby częściowy zwrot kosztów za pobyt – powiedział na końcu rozmowy.
A w sytuacji, gdy nie jesteśmy zadowoleni z pobytu w hotelu lub gdy wycieczka nie spełniła naszych oczekiwań, zawsze warto starać się o rekompensatę. Przykładem może być rodzina z Gdańska, która w kwietniu br. wygrała proces z biurem podróży. Warszawski sąd uznał, że oferta prezentowana w internecie była daleka od tego, co urlopowicze zastali na miejscu. Biuro podróży ma wypłacić rodzinie zadośćuczynienie za zmarnowany urlop, rozstrój zdrowia i zwrócić część kosztów wyjazdu.
Kilkakrotnie próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem obiektu, jednak nie udało nam się do niego dodzwonić. Poprosiliśmy też o komentarz serwis Booking.com, czy zamierza przyjrzeć się sprawie i poczynić jakieś kroki. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl