British Airways niczym tania linia lotnicza?
British Airways przez długie lata było dumą Zjednoczonego Królestwa i wzorem do naśladowania dla konkurencyjnych przewoźników. Jednak kolejne zmiany, których dokonuje, sprawiają, że coraz częściej jest porównywany do niskokosztowych linii. Teraz przyszedł czas na zmniejszenie przestrzeni między siedzeniami, aby móc na pokład samolotu „upchnąć” więcej pasażerów.
Nie jest nowością, że linie lotnicze robią wszystko, by ograniczyć koszty do możliwie najniższego poziomu. Rezygnują z darmowych posiłków, zamieniają fotele z wygodnych na coraz cieńsze i gorszej jakości czy nawet rezygnują z dodatkowych toalet – po to, by móc zmieścić kolejne siedzenia. Zabierają też pasażerom coraz więcej przestrzeni do siedzenia - tak też zamierza zrobić British Airways (BA).
Kontrowersyjne zmiany
W należących do BA Airbusach A320 i A321, wykorzystywanych na lotach krótkodystansowych, odległość między fotelami zmniejszy się o 1 cal (z 30 do 29 cali), czyli dokładnie 2,54 cm. Może to niewiele, ale dzięki temu w samolotach zmieszczą się dwa dodatkowe rzędy siedzeń, czyli będzie można sprzedać 12 biletów więcej na każdy lot. Brytyjski przewoźnik dołączył tym samym do niechlubnego grona linii, które do niedawna cieszyły się renomą, a coraz częściej krytykowane są za szukanie oszczędności za wszelką cenę. Ostatnio w tym samym kierunku podąża niemiecka Lufthansa.
British Airways poprzez podjętą decyzję zbliżył się standardami do tanich linii, jak EasyJet, Wizz Air czy Ryanair. W przypadku ostatniego, irlandzkiego przewoźnika okazało się, że jego pasażerowie mają więcej przestrzeni niż osoby podróżujące z BA, o czym linia z dumą informuje w mediach społecznościowych (odległość między fotelami wynosi w Ryanairze 30 cali - 76,2 cm).
Marcowe wpadki
Rok 2017 zaczął się od mało optymistycznych zmian dla klientów British Airways. W styczniu zrezygnowano z darmowych posiłków. Prezes linii, Alex Cruz, tłumaczył, że zdecydował się na taką zmianę, ponieważ pasażerowie domagali się większego wyboru w gratisowej ofercie. Ponadto prezes uznał, że ich klienci dalej będą z nimi latać, ponieważ linie oferują wysoką jakość. Warto tu przypomnieć, że podobnie argumentowało wprowadzenie płatnych posiłków w 2013 r. kierownictwo LOT-u (decyzja polskiego przewoźnika była dodatkowo podyktowana oszczędnościami).
Brytyjska linia zaliczyła też na początku marcu dwie wpadki. Gdy na pokładzie samolotu Boeing 777, lecącego z Londynu Heathrow do San Francisco, pojawiła się mysz, lot opóźnił się o 4 godz. W tym czasie sprawdzano, czy w maszynie nie ma więcej gryzoni.
Z kolei 3 marca w samolocie lecącym z Londynu Gatwick na karaibską wyspę Barbados zabrakło… papieru toaletowego (jedna rolka miała wystarczyć ponad 200 pasażerom). Lot opóźnił się o ponad 5 godzin – trzeba było wyprosić wszystkich pasażerów i jeszcze raz należycie przygotować samolot do podróży.