LudzieBuja w obłokach i jest zwycięzcą. Polak mistrzem świata

Buja w obłokach i jest zwycięzcą. Polak mistrzem świata

Buja w obłokach i jest zwycięzcą. Polak mistrzem świata
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

06.11.2018 13:58, aktual.: 07.11.2018 09:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ma zaledwie 24 lata i wszystkie możliwe tytuły na koncie. Właśnie wrócił z Egiptu, gdzie obronił tytuł mistrza świata w motoparalotniarstwie slalomowym. Jak to jest bujać w obłokach? I kto jest jego najwierniejszą fanką? Wojciech Bógdał właśnie wrócił do Polski po zawodach.

Jego przygoda z lataniem rozpoczęła się w wieku trzech lat. A wszystko to za sprawą taty – Dariusza, który w tym czasie rozpoczął swoją przygodę z lataniem na paralotni zawodowo, zajmując się fotografią i filmem lotniczym.

Wojtek wprawdzie miał krótkie romanse z innymi dziedzinami, przez jakiś czas uprawiał karate, grał na perkusji, a nawet jeździł motocyklem enduro. Gdy jednak po raz pierwszy samodzielnie w wieku 15 lub 16 lat wzbił się w powietrze, wiedział, że nie musi już szukać niczego innego. Po tej próbie dokładnie wiedział, że motoparalotniarstwo jest dla niego stworzone.

#

Do babci motoparalotnią

Po roku latania stwierdził, że ma już dość krążenia wokół tzw. komina. Zamiast lotów do babci, cioci, wujka czy nad swoją miejscowość chciał czegoś więcej.

Jednak do babci wciąż przylatuje na paralotni, a pani Agnieszka, która latała wielokrotnie w tandemie z wnukiem, jest jego najwierniejszą fanką. Za pomocą tego nietypowego środka lokomocji dostaje się również na uczelnię (jest studentem płockiej filii Politechniki Warszawskiej), latanie to dla niego frajda, przyjemność i styl życia. Sukcesy przyszły mimochodem.

Obraz
© Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

Przełomowym momentem w jego karierze były zawody w Piszu, na które pojechał oczywiście z tatą. Jednak wcześniej udał się na tzw. rekonesans, aby obserwować zawody organizowane w Łomży. Po powrocie do domu rozstawił na swojej łące podobny slalom, poleciał i okazało się, że uzyskał czas tylko kilka sekund gorszy od aktualnego rekordzisty świata. Rozpoczął wtedy bardzo intensywne treningi i wkrótce przyszły sukcesy. Pierwszy właśnie w Piszu, tam pokonał trzech pilotów Motoparalotniowej Kadry Narodowej i zajął pierwsze miejsce. Choć najbardziej w początkowym etapie kariery smakowało zwycięstwo odniesione na "własnej ziemi", czyli w Płocku w 2014 r. w zawodach RiverFly.

Obraz
© Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

Osiągnął już wszystko

Dalej poleciało jak z górki. Wojciech Bógdał od pięciu lat startuje w zawodach i osiągnął już wszystko. Ma na swoim koncie tytuł mistrza Polski, Europy i świata oraz The World Games. Wraca właśnie z Egiptu z kolejnym złotym medalem i satysfakcją, że udało mu się obronić tytuł mistrza świata sprzed trzech lat.

Choć łatwo nie było. – W tym roku największym problemem były warunki atmosferyczne, ponieważ od początku zawodów zmagaliśmy się z dużym wiatrem, nie rozegraliśmy lotów treningowych, od razu musieliśmy więc przystąpić do rywalizacji. Nie było też czasu, żeby się przystosować do warunków panujących tam na miejscu – mówi w rozmowie z WP zwycięzca w Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostwach Świata w Egipcie.

Obraz
© Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

Na czym polegają zawody

– Nasze konkurencje dzielą się na dwie formuły. Pierwsze są slalomowe, czyli wyścig pomiędzy 12-metrowymi pylonami (w Egipcie były 8-metrowe z powodu zbyt silnego wiatru). Wygrywa osoba, która w jak najkrótszym czasie pokona wcześniej wyznaczoną trasę. Drugą są zawody klasyczne, czyli dochodzą jeszcze konkurencje nawigacyjne i ekonomiczne. Nawigacyjne polegają na precyzyjnym locie w terenie z mapą i trasą przekazaną przez organizatora, a cały lot rejestrują specjalne urządzenia. W konkurencjach ekonomicznych na określonej ilości paliwa trzeba przelecieć jak największy dystans lub latać jak najdłużej – tłumaczy na czym polegają zawody, w których zdobywa najwyższe trofea.

Wolnym być

Szybkość, zwinność, siła fizyczna, predyspozycje psychiczne, ale też pokora. W te cechy powinna być wyposażona osoba, która w tej dyscyplinie sportu chce odnosić sukcesy.

Uprawianie motoparalotniarstwa daje również możliwość poszybowania w przestworzach, pobujania w obłokach. Niektórzy mogą jedynie o tym pomarzyć, a on ma to na co dzień.

Obraz
© Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

– Latanie rekreacyjne jest inne od sportowego. Niemniej jednak najpiękniejszym dla mnie momentem jest ta chwila, kiedy odrywam się od ziemi i kiedy codzienność oraz wszystko to, co nas otacza, zostaje na dole. Przenosimy się do innego świata, w którym sami jesteśmy dla siebie sterem i okrętem. Lecimy tam, gdzie chcemy, jak chcemy i na jakiej wysokości. A w ostatnich dniach była taka świetna pogoda, że można było polecieć nad chmury – mówi pilot.

Lot nad chmury to ten moment, na który czeka najbardziej i który sprawia mu najwięcej przyjemności. My możemy doznać tego wrażenia zza szyby, gdy lecimy samolotem, a on może to poczuć na własnej skórze.

– To jest takie przyjemne orzeźwienie podczas lotu. Uwielbiam ten moment, gdy skroplona woda osadza się na twarzy – opowiada.

Jak dotąd najwyżej był 3 km nad ziemią. Wyżej wcale nie chciał lecieć, bo tam jest i zimniej, i nudniej (20 st. chłodniej), 4 km to granica, powyżej której powinno się być wyposażonym w aparaturę tlenową.

Sportowiec mówi, że każdy może spróbować swoich sił na motoparalotni. W wielu miastach prężnie działają ośrodki prowadzone przez wykwalifikowanych instruktorów, którzy nauczą jak nią sterować. Nie trzeba też brać na siebie takiej odpowiedzialności, można poczuć tę wolność i wzbić się nad ziemię, lecąc z pilotem w tandemie.

Obraz
© Archiwum prywatne / Wojciech Bógdał

– Bo choć lecąc, można się przez chwilę poczuć wolnym, zawsze też czuje się lęk, czy zdoła się prawidłowo wylądować. Jest takie powiedzenie, że lot jest tyle wart, ile lądowanie. Ale jeżeli warunki są odpowiednie, jeżeli wszystko jest dobrze przygotowane do lotu, to nie ma powodów do niepokoju, a ryzyko wystąpienia wypadków jest naprawdę niewielkie – podkreśla mistrz świata.

Wojciech Bógdał dodaje, że na takich przeżyciach koncentruje się podczas lotów rekreacyjnych, tandemowych, które również wykonuje. Na co dzień to sport, trenowanie i liczenie sekund.

Największa satysfakcja

Na pytanie zaś, które zwycięstwo było najważniejsze i dlaczego, nie wymienia mistrzostw świata w Egipcie i świeżego sukcesu, tylko ubiegłoroczne The World Games, które odbyło się we Wrocławiu, odpowiada.

– Igrzyska Sportów Nieolimpijskich skupiają dyscypliny, które aspirują do włączenia ich do programu Igrzysk Olimpijskich. Są rozgrywane co 4 lata w różnych krajach. W ubiegłym roku odbywały się w Polsce. Do Wrocławia zaproszono 18 zawodników z całego świata. Można rzec, że była to światowa czołówka najlepszych motoparalotniarzy. Być najszybszym w takim towarzystwie to prawdziwe zwycięstwo i był to pierwszy złoty medal dla Polski – podkreśla.

Na co dzień lotnik mieszka niedaleko Płocka, studiuje, konstruuje swoje napędy, a ich budowa była tematem jego pracy inżynierskiej. Poza tym wykonuje loty tandemowe na motoparalotni.

Prowadzi także stronę internetową i sklep, w którym oferuje części do naprawy silników wykorzystywanych w sprzęcie, na którym wzbija się nad ziemię. Niedługo ruszy jego prywatna szkoła pilotażu.

Wojciech Bógdał jest potrójnym mistrzem Polski, podwójnym mistrzem Europy i potrójnym mistrzem świata w motoparalotniarstwie slalomowym i konkurencjach klasycznych. Jest także zdobywcą złotego medalu The World Games 2017 (Igrzysk Sportów Nieolimpijskich).

Zobacz też: Pies, który lata na paralotni

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Komentarze (11)