Chaos na europejskich lotniskach. "Ruszyła fala strajków"

Chociaż linie lotnicze przygotowały się na masowy powrót pasażerów - zamawiają samoloty, przywracają i otwierają nowe połączenia oraz zatrudniają załogi - to mają do pokonania sporą przeszkodę: niewydolne porty lotnicze - informuje "Rzeczpospolita".

Lotnisko Schiphol w Amsterdamie
Lotnisko Schiphol w Amsterdamie
Źródło zdjęć: © Getty Images | Nicolas Economou/NurPhoto
oprac. HSZ

10.06.2022 07:22

"Dramatyczna sytuacja panuje na największych europejskich lotniskach: w Amsterdamie, Londynie, Frankfurcie, Paryżu czy Madrycie. Codziennie pasażerowie zostają na ziemi, bo odwołano połączenia z powodu braku pracowników kontroli bezpieczeństwa, bagażowych, lotniskowej policji. Nie ma ich, bo zostali zwolnieni podczas pandemii, znaleźli pracę w innych zawodach i nie chcą już wracać" - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Jak podaje gazeta, o nowych pracowników trudno. Prace podejmują niechętnie, bo szkolenia trwają długo, a zarobki są niekonkurencyjne. "Ruszyła fala strajków na lotniskach, a zakłócenia rozciągną się na całe lato. Dlatego przed podróżą, zwłaszcza z przesiadką, lepiej sprawdzić, którędy warto polecieć, żeby nie narazić się na kłopoty" - napisano.

Problemy na największych lotniskach w Europie

Spore problemy są we Francji. W wyniku strajku na paryskim lotnisku - który miał być jedynie ostrzeżeniem - konieczne było zamknięcie jednego z pasów startowych i odwołanie części rejsów, m.in. lotu Air France do Warszawy. Paryscy pracownicy służb lotniskowych domagają się podwyżek średnio o 300 euro na osobę. "A ponieważ organizatorem strajku jest silny związek CGT, czwartkowy protest raczej nie będzie ostatnim. Aeroport de Paris (ADP) zarządzające portem zwolniło w czasie pandemii 2 tys. osób, bo nie miało dla nich zajęcia. Teraz nie może znaleźć ich następców" - napisano.

Nie lepiej jest w Amsterdamie, gdzie od kilku tygodni trwa zamieszanie na lotnisku Schiphol. Kolejki do kontroli bezpieczeństwa wychodzą daleko poza budynek terminala. Co więcej, często w czasie oczekiwania pasażerowie dowiadują się, że nie mają po co czekać, bo ich rejs i tak został odwołany.

Kolejki i odwołane loty odejdą w zapomnienie?

Jak mówi cytowany przez "Rzeczpospolitą" Willie Walsh - dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) - kryzys na Schiphol jest przejściowy.

"Tak samo jak w Dublinie, gdzie od kilku tygodni tworzą się wąskie gardła oraz na sztokholmskim lotnisku Arlanda. W Amsterdamie sytuacja rzeczywiście może się poprawić, bo pracownikom obiecano podwyżki. Szef IATA przypomina, że tłok na lotniskach i opóźnienia miały miejsce również latem 2019 roku, w ostatnim roku przed pandemią" - czytamy.

Źródło artykułu:PAP
w podróżylotniskasamoloty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)