W PodróżyChciał kupić bilety do Zakopanego. "W dwie strony to prawie 1000 zł"

Chciał kupić bilety do Zakopanego. "W dwie strony to prawie 1000 zł"

Na temat podwyżki cen biletów PKP Intercity wypowiedział się już chyba każdy. Politycy, celebryci i zwykli podróżni. Swoimi negatywnymi spostrzeżeniami podzielił się ostatnio dziennikarz i politolog Artur Celiński. PKP Intercity szybko sprowadziło go na ziemię.

Podwyżki cen biletów na pociągi wkurzyły Polaków
Podwyżki cen biletów na pociągi wkurzyły Polaków
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
oprac. IR

Nowy cennik biletów PKP Intercity, który obowiązuje od dwóch tygodni, spędza sen z powiek tym, którzy z usług kolei korzystali i korzystać będą, ale także tym, którzy pociągami nie jeżdżą od lat. Jest okazja do narzekania, to mają używanie. A ceny w niektórych pociągach wzrosły nawet o prawie 18 proc.

Prawie 1000 zł za pociąg w dwie strony

Takim obrotem sprawy jest poruszony dziennikarz i politolog Artur Celiński. Na Twitterze opublikował wpis, w którym pokazał, że za podróż czteroosobowej rodziny z Warszawy do Zakopanego musiałby zapłacić 486,80 zł. "I to już po wszystkich zniżkach? W dwie strony to prawie 1000 zł" - czytamy we wpisie. - "PKP Intercity - przykro mi, ale mnie nie stać na Wasze usługi. Samochodem wychodzi jakieś 380 zł... :(".

Z wpisu nie wynikało, jakie połączenie czy termin dokładnie wybrał, dlatego w komentarzach zawrzało. "Jak się dobrze planuje podróż, to się dużo nie płaci" - napisała jedna z osób dodając zrzut ekranu z biletem za 37 zł (dla jednej osoby) na tej same trasie. "Nie rozumiem sensu tego posta (...). Skoro bardziej się opłaca samochodem, to proszę tak jechać" - skomentował ktoś inny. "Naprawdę w tym kraju są inne pociągi niż pendolino" - skwitowała kolejna osoba.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Halo Polacy. Tak żyje się w chińskiej metropolii. "Wszystko na wyciągnięcie ręki"

Riposta PKP Intercity

W swoim poście dziennikarz oznaczył oficjalny profil PKP Intercity. A na ripostę przewoźnika nie trzeba było długo czekać. "U nas wyszło 203 zł za rodzinę 2+2, z ulgą 37 proc. dla dzieci, termin w najbliższy piątek. Zapraszamy!" - czytamy w odpowiedzi. I choć to faktycznie dużo mniej, to ten pociąg jedzie jednak osiem godzin, co nie wszystkim zaangażowanym w post się spodobało. Niektórzy szydzili, że nie ma się czym chwalić, że 483 km pokonuje się w tak długim czasie.

Dziennikarz przyznał, że jego kalkulacja dotyczyła innego terminu i pociągu. "Liczy się nie tylko czas, ale i godzina dojazdu" - napisał. Później dodał, że wybrał EIC na 12 lutego. Pociąg ten jedzie ok. sześciu godzin.

"Pociągami to trzeba umieć jeździć, nie to co samochodem" - dodał ktoś dla rozluźnienia atmosfery pod postem.

Źródło artykułu:WP Turystyka

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (97)