EgzotykaChiang Mai. Alternatywa dla tajskich wysp

Chiang Mai. Alternatywa dla tajskich wysp

To fakt, że nie ma tam morza. Ale jest parę mocnych argumentów, by wybrać się do Chiang Mai, miasta w północnej Tajlandii, takich jak: trekking w górach, buszowanie po nocnym bazarze czy doskonała kuchnia.

Chiang Mai. Alternatywa dla tajskich wysp
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Joanna Klimowicz

14.06.2018 | aktual.: 15.11.2019 12:23

Nie tylko Polacy upodobali sobie Tajlandię, zwłaszcza zimą, kiedy można uciec do tropików. Po Tajlandii drepcze z plecakami młodzież z całego świata, spędzając w Azji tzw. gap year, czyli przerwę przed podjęciem studiów. Życie upływa tu nieśpiesznie i niedrogo, pogoda jest łaskawa, krajobrazy zachwycające, a mieszkańcy są niezwykle uprzejmi. Oczywiście najpopularniejsze są wyspy z plażami białymi jak mąka i zdobiącymi je łódkami zwanymi long tail.

Równie godna polecenia, a jakoś wciąż niedoceniana jest "północna stolica" Tajlandii, czyli miasto Chiang Mai nad rzeką Ping. Słynie przede wszystkim z wielkiej liczby watów - buddyjskich świątyń. W samym mieście i w okolicy jest ich kilkaset, a najważniejsze to np.: Wat Phra Singh, Wat Phra That Doi Suthep, czy Wat Chedi Luang. Ale i poza medytacją jest tu co robić.

Obraz
© Shutterstock.com

Trekking w dżungli

Z Polski można dotrzeć do Chiang Mai z Warszawy z międzylądowaniem w Dubaju, Dosze czy Kijowie. Podróż trwa niemożliwie długo, ale można ją sobie urozmaicić, wybierając dłuższą przerwę w stolicy Kataru i oglądając imponujące drapacze chmur. A jak taki lot przedstawia się cenowo? Można znaleźć korzystne promocje i nabyć bilety już od 1500 zł w dwie strony.

Ja przyleciałam do Chiang Mai lokalnymi liniami z Bangkoku. Kompletnie z marszu, bez rezerwowania noclegu. W mieście jest mnóstwo hoteli, hosteli, pensjonatów. Zwłaszcza w obrębie wytyczonego fosą starego miasta. Nam udało się znaleźć gościnny dach nad głową tuż przy głównej ulicy Rachadamnoen. O zastanawiającej nazwie: Hotel the California. Jeszcze bardziej szokujące było przywitanie właściciela hotelu, który najczystszą polszczyzną krzyknął: "Może herbatki?"

Obraz
© Hotel The California / chiangmai.net

Po chwili tajemnica się wyjaśniła - nasz gospodarz wiele lat spędził na emigracji w Stanach Zjednoczonych, gdzie poznał i poślubił Polkę.

Wejście do części mieszkalnej hotelu prowadzi przez restaurację. Na miejscu, w hotelu lub licznych agencjach turystycznych, można także zapisać się na zorganizowaną wyprawę po okolicy. Ofert jest bez liku: od jednodniowego wypadu do parku narodowego Doi Inthanon (w pobliżu jest uznawany za najpiękniejszy w Tajlandii wodospad Mae Ya), poprzez ostoje słoni (niestety, często słyszy się, że zwierzęta są tam źle traktowane, ale z drugiej strony bywają i takie sanktuaria, które ratują je i zapewniają godne warunki), aż do kilkudniowej wycieczki do wiosek zamieszkiwanych przez mniejszości etniczne - plemiona Akha, Lahu, Hmong, Mien, Karen i Lisu.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Wybieramy dwudniowy trekking w porośniętych dżunglą pobliskich górach. Pierwszy dzień jest wyczerpujący - praktycznie cały czas ostro pod górę, w upale i przy wysokiej wilgotności. Nocujemy w bungalowach w dżungli, w spartańskich warunkach, szczelnie owinięci moskitierami. Mimo zmęczenia trudno zmrużyć oko, tyle wspaniałych hałasów dobiega z gęstwiny drzew. Poranek z widokiem na zieloną dolinę rekompensuje wszelkie trudy, a przed nami jeszcze kąpiel w wodospadzie.

Obraz
© Shutterstock.com

Orgia zakupów i degustacji

Po powrocie do miasta czeka nas kolejna wspaniała niespodzianka. Jest niedziela, więc nocny targ obejmuje nawet "naszą", czyli główną ulicę - Rachadamnoen. Zamiera na niej ruch samochodowy, pojawiają się za to oświetlone lampkami kramy z różnościami: od ulicznego jedzenia, poprzez biżuterię, kosmetyki, rękodzieło, figurki, batikowe tkaniny, kaszmirowe szale, ręcznie farbowane ubrania, aż po elektronikę. Ceny są śmiesznie niskie, nawet jak na Tajlandię. Dość powiedzieć, że przewiewne spodnie "sindbadki" we wszystkich kolorach tęczy, naprawdę porządnej jakości, to koszt rzędu... 10 zł.

Obraz
© Shutterstock.com

Niedrogie są także tajskie masaże - stóp lub ciała. Oraz jedzenie - tak na ulicznych straganach (do 5 zł), jak i w restauracjach oraz barach (10 zł), które w Chiang Mai są co krok. Jest pysznie. Ten region znajduje się przy granicy z Mjanmą (Birmą), Laosem i Chinami, przez stulecia przenikały się tu różne kultury i wpływy, co ma odzwierciedlenie także w lokalnej kuchni, nieco innej niż typowa tajska.

Obraz
© Shutterstock.com

Według autorów bloga Smak Chili o Poranku, "Kuchnia Lanna, pochodząca od Królestwa Lanna, które wcześniej obejmowało północne tereny obecnej Tajlandii od Lampagn przez Chiang Mai do Chiang Rai, różni się dość znacznie od kuchni tajskiej, znanej z ulic Bangkoku, kuchni Isaan z północnego wschodu Tajlandii, czy też ostrej kuchni południa kraju. Dużo mniej tu mleczka kokosowego i aromatów cytrusowych, a więcej pasty krewetkowej i krabowej, ziół charakterystycznych dla północy czy warzyw bądź grzybów."

Obraz
© Joanna Klimowicz

Będąc zatem w Chiang Mai, zamiast nieśmiertelnego Pad Thaia (makaronu) można spróbować tu czegoś unikalnego, np., jak poleca Smak Chili o Poranku, Khao Soi, Gaeng Hang Ley (słodkie północno-tajskie curry), czy nawet zaryzykować Gaeng Pak Wan Khai Mot Deng - zupę z lokalnego warzywa z jajkami czerwonych mrówek.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Na stoiskach nocnego targu bez trudu dostrzec można jeszcze bardziej egzotyczne pożywienie - smażone, całe owady, z odnóżami. Nie dałam rady...

Obraz
© Joanna Klimowicz

Sztandarowe Khao Soi poleca także Filip z bloga Głodny Świata. "To swoiste połączenie zupy i tajskiego curry - samo to już brzmi szałowo. W środku znajdziecie makaron i mięso, a lekko pikantny bulion na bazie mleka kokosowego wyraźnie smakuje pastą curry, szalotkami, limonką, marynowaną kapustą sarepską (zwaną mustard greens) i smażonym chilli. Gwóźdź programu znajduje się jednak na wierzchu - to chrupiący, smażony makaron, który każdą łyżkę zmienia w bombę smaków i tekstur. Omnomnom!"

Jeśli kogoś te smaki zainspirują, może wziąć udział w kursie gotowania - są one hitem w Chiang Mai.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

egzotykatajlandiamiasta
Zobacz także
Komentarze (49)