Chińscy turyści w Australii. Zabijają zwierzęta pod ochroną
Policja australijskiego stanu Wiktoria potwierdziła, że prowadzi śledztwo w sprawie polowań z udziałem broni wojskowej. Do wydarzeń miało dochodzić w luksusowym ośrodku należącym do chińskiego właściciela, a ofiarami padały niewinne zwierzęta, niejednokrotnie będące pod ochroną.
100 km na północ od Melbourne w miejscowości Murrindindi znajduje się posiadłość należąca do chińskiego biznesmena Toma Zhou, zwanego też "Mr. Chinatown". W swoim ośrodku oferuje rodzaj rozrywki, który ma dość sporą rzeszę wielbicieli, ale mimo wszystko jest nielegalny. Chodzi o polowanie na różne gatunki zwierząt, z których część znajduje się pod ochroną.
Rzecznik policji stanu Wiktoria potwierdził, że do mundurowych dotarły doniesienia o nielegalnych polowaniach na terenie posiadłości w Murrindindi. "Policja prowadzi aktualnie dochodzenie w celu ustalenia czy doszło do przestępstwa" – czytamy w oświadczeniu rzecznika.
Nie wiadomo bowiem, jakie dokładnie zwierzęta zostały ubite ani jakiej broni używali strzelcy. Według relacji okolicznych mieszkańców pierwsze strzały zaczęły padać w lutym zeszłego roku. Z początku nie było wiadomo, jaki rodzaj działalności prowadzony jest na terenie posiadłości. Aż w końcu jeden z mieszkańców znalazł reklamę ośrodka w języku chińskim.
"Dzikie króliki, lisy, wombaty, grzywienki [gatunek kaczki występujący w Australii], jelenie, sambary… one wszystkie czekają, by spędzić z Tobą wspaniałe wakacje" – tak potencjalnych chińskich gości zachęcała reklama ośrodka. Płacąc 1000 dolarów australijskich za noc (ok. 2600 zł) chińscy klienci mogli otrzymać "wszystkie rodzaje broni myśliwskiej, w tym między innymi strzelby z podwójną lufą, karabiny małego kalibru i karabiny snajperskie dużego kalibru".
Choć miejsce to prezentowano jako "największe marzenie fanów wojskowości" to w reklama informowała również, że jeśli ktoś nie ma wystarczającego doświadczenia strzeleckiego, to dzięki przewodnikom, którzy wyjaśnią, jak korzystać z broni, każdy może stać się "najlepszym strzelcem".
Symbolicznym celem chińskich strzelców stały się żyjące pod ochroną wombaty. To nieduże roślinożerne ssaki należące do torbaczy. Osiągają ponad metr długości a ważą do 40 kg, co przy ich małej ruchliwości sprawia, że stają się idealnym celem strzałów.
Miejscowi rolnicy mogą wystąpić o zgodę na zabicie zwierząt chronionych, jak wombaty, lecz w przypadku nielegalnego odstrzału grozi nie tylko grzywna ale i do 2 lat więzienia. Sprawą zajmuje się nie tylko policja, ale i jeden z departamentów rządowych stanu Wiktoria.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl