"Cycki na końcu świata", czyli o podróżowaniu z dystansem
Kasia i Ada poznały się na studiach w Londynie. Kierunek wybrały tylko ze względu na możliwość rocznego wyjazdu do Azji. Swoją fascynację podróżowaniem zamieniły w projekt pod nazwą "Cycki na końcu świata" i w sieci publikują filmy z wyjazdu. Ich zakręcone podejście do podróżowania zdobywa ogromny poklask w internecie, a dziewczyny udowadniają, że mają więcej jaj niż niejeden facet.
WP: Dwie wariatki – tak same o sobie mówicie – jak to się stało, że trafiłyście na siebie i zdecydowałyście się na wspólne podróżowanie?
Cycki na końcu świata: Poznałyśmy się w Londynie na Middlesex University. Tak, tak - wszyscy się dziwią - dwie Polki, a tak się zgrały zagranicą. Naszym pierwszym wspólnym wypadem był Paryż, tak na kilka dni ze znajomymi. Natomiast dużo grubszym przedsięwzięciem okazał się rok w Azji. Wiedziałyśmy o nim od pierwszego roku akademickiego, a to dlatego że nasz kierunek to "business management", połączony z nauką języka chińskiego. Naszym obowiązkiem był wyjazd do stolicy Chin (na trzecim roku studiów). Wrzesień 2016 - tę datę uznajemy za początek naszych wojaży.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Już wtedy planowałyście relację z podróży udostępniać w sieci?
Przed wyjazdem do Pekinu wpadłyśmy na pomysł, że będziemy nagrywać i opisywać swoje przeżycia, by dzielić się wrażeniami z rodzinami i przyjaciółmi. Najlepszym sposobem na to wydawało nam się dodawanie filmików na Snapchacie i stała relacja na WhatsAppie. Zanim jeszcze wyjechałyśmy do Pekinu, spotkałyśmy się w Poznaniu (u Kasi). Nasi znajomi wpadli na pomysł, żebyśmy również dodawały filmiki na Youtubie i stworzyły fanpage na Facebooku. Koniec końców, plan był taki, że nagrywamy i piszemy dla najbliższych. Chociaż, jak widać, już teraz jest inaczej.
I tu pojawia się nazwa. Chyba każdy, kto trafia na was w sieci zastanawia się skąd pomysł na "Cycki na końcu świata"?
Tak, oczywiście problem był z nazwą. Padały "cycki na końcu świata" i inne śmieszne. Jak to w towarzystwie bywa. Nie brałyśmy jednak tego na poważnie. Miałyśmy spore wątpliwości, że niektórzy pomyślą, że to wulgarne, kontrowersyjne, albo szczeniackie. Jednak nazwanie naszego duetu: "Kasia i Ada w podróży" czy "Ada i Kasia na końcu świata" zupełnie by do nas nie pasowało. Byłoby to zbyt zwyczajne i nudne. My jesteśmy zakręcone, zwiedzamy często w inny sposób niż tradycyjni turyści (autostopem), a co najważniejsze: cycki też mamy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
*Zdarza się, że właśnie ze względu na te cycki w nazwie ludzie nietypowo na was reagują? *
(Śmiech) Ludzie podziwiają za odwagę i w sumie nie spodziewałyśmy się aż tak pozytywnego odzewu. Rzadko nam się zdarza, żeby ktoś reagował negatywnie, ale były unikatowe przypadki. Raz ktoś nie wiedząc, o czym jest nasz profil, po prostu usunął nasz komentarz, bo pewnie myślał, że promujemy treści pornograficzne. Innym razem zazdrosna dziewczyna wysłała nam wiadomość, bo jej chłopak lajkował nasze zdjęcia. Ludzie są różni, ale my cenimy dystans.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
To kluczowe, zwłaszcza gdy podróżuje się we dwójkę. Ale kryzysy pewnie się zdarzają?
Jeśli chodzi o podróżniczy kryzys, to raczej nie miałyśmy żadnego załamania do tej pory. Jedyne, co nas czasem martwi, to upływające oszczędności na koncie. Póki jakieś jeszcze mamy, to jest dobrze! Zdarzają się oczywiście momenty zmęczenia, wyczerpania, albo dokuczają nam kobiece hormony, ale co to dla nas? My to chyba takie baby z jajami jesteśmy. Powiedzenia: "z cukru nie jesteśmy" i "ryj nie szklanka, się nie zbije" też lubimy.
Zwiedzanie autostopem bywa męczące?
Najbardziej męczącym tripem okazał się zestaw: Laos, Wietnam, Kambodża, Tajlandia i Malezja. 4000 km autostopem dało popalić, jednak wspomnień i ludzi, których spotkałyśmy, nie odbierze nam nikt!
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Co jeszcze, jak dotąd, udało wam się zobaczyć?
Miasto Datong, Seul i cały Tajwan to kolejne zaliczone miejsca z naszej azjatyckiej listy. No i Pekin, w którym aktualnie stacjonujemy. Zwiedzamy go na raty i w wolne weekendy. Następny będzie Szanghaj i Park Narodowy Wulingyuan w Zhangjiajie. A to wszystko w doborowym towarzystwie 15-osobowej ekipy z Polski, która będzie zwiedzała Chiny pod okiem "cycków".
Fajne te wasze studia.
To prawda. Studiujemy, ale pobyt tutaj nazwałybyśmy raczej kursem języka chińskiego. Na szczęście dają nam dużo wolnego i dzięki temu możemy wyskoczyć to tu, to tam. Dwumiesięczną wycieczkę zaliczyłyśmy na wariackich papierach, ale na uczelni nam wybaczyli.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Dwie młode dziewczyny, same w Azji. Przygód pewnie nie brakuje?
W takich podróżach są one na porządku dziennym. Głównie mamy na myśli podróżowanie autostopem, bez szczególnego planu. A "plan bez planu jest najlepszym planem" - to kolejne "cyckowe" powiedzenie. Nie uznajemy żadnych rezerwacji, żadnych biletów. A gdzie śpimy? Gdzie popadnie - w namiocie, który Ada dźwigała na plecach przez całą podróż, albo w pierwszych lepszych najtańszych hostelach, gdzie pokój dzielisz z dziesiątką obcych ludzi. Z konkretnym przygód na pewno warto wspomnieć tę: dwie dziewczyny z trzema wietnamskimi chłopami w tirze to trochę wyzwanie. Ale przeżyłyśmy z nimi 1000 km i w sumie, to nie miałyśmy żadnych podejrzeń, że mogliby nam zrobić krzywdę. I to jest dla nas naprawdę zaskakujące. Przed wyjazdem nasłuchałyśmy się od naszych rodziców, ile złego może nam się przydarzyć podczas jazdy autostopem, ale wierzcie nam lub nie, Azja odznacza się niesamowitą kulturą, a my osobiście czujemy się w niej bezpiecznie.
Zdarzyły się takie przeżycia, o których wolałybyście zapomnieć?
W tej kwestii mamy różne odczucia. Jedyne, o czym myśli Ada, to że nie chciałaby już przeżyć tak silnego zatrucia pokarmowego, jakie miała w Kambodży, albo anginy, którą obie załapałyśmy w Laosie w same Święta Bożego Narodzenia. Kasia ma za to dosyć obiadów, które miałyśmy serwowane podczas wolontariatu w prowincji Bakong, w Kambodży. Ryż, smażone jajko i warzywa to stałe danie w menu, które pojawiało się na stole dwa razy dziennie, a na śniadanie sucha bulka. Sosem do teraz mi się odbija.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
To wróćmy do pozytywów. Co was kręci w tym podróżowaniu?
Lubimy odkrywać nieznane. Często czytamy o kulturze, ludziach i miejscach dopiero w momencie, gdy tam jesteśmy. Wszystko odkrywamy na nowo, bez uprzedzeń, zbędnych opinii innych osób. Może to czasem się wydaje lekkomyślne, ale w 99 proc. przypadków jesteśmy zauroczone tym, co widzimy.
Teraz Azja, a co dalej?
Aktualnie jesteśmy w Azji - czy pozostanie w naszych sercach na zawsze, to się okaże, jak już zobaczymy wszystkie kontynenty. Póki co okoliczności sprzyjają, by tę część świata dobrze zwiedzić, i to za pół darmo, czego my studentki oczekujemy. Ale planów jest wiele. Chciałybyśmy przejechać wszystkie stany w USA autobusem firmowym "cycków" (jeszcze go nie mamy), samochodem przez Australię, stopem przez resztę Azji i na wielbłądzie przez Afrykę. Z tym ostatnim to może przesada (śmiech). Generalnie jesteśmy świadome, że poza Azją, wkład pieniężny musi być zwiększony, więc na pewno będziemy odkładać. Jeszcze tyle świata do zobaczenia nam zostało, że szkoda życia na zwiedzanie tych samych miejsc, chyba że po to, by się tym podzielić z innymi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram