Dania. Szczepionkowe paszporty coraz bliżej. To pierwszy kraj w Europie
Duński rząd podjął decyzję o wprowadzeniu tzw. paszportów szczepionkowych. W cyfrowym dokumencie miałyby się znaleźć informacje o odbytym szczepieniu na koronawirusa i tym samym dać jego posiadaczom pewne przywileje. Sprawa budzi ogromne kontrwersje.
05.02.2021 10:04
Coraz więcej krajów w Europie i na świecie decyduje się zwalniać osoby zaszczepione z koniecznych na wjeździe testów i kwarantanny. W tej grupie jest także Polska.
Władze szukają też bez przerwy pomysłów na jak najszybszy powrót do normalności. Wielu ekspertów uważa, że sprawę ułatwiłyby tzw. paszporty szczepionkowe. Chęć wprowadzenia takiego dokumentu zadeklarowała w tym tygodniu Dania.
Dania - paszporty szczepionkowe coraz bliżej
Duński rząd zapowiedział w środę wprowadzenie od końca lutego cyfrowych koronapaszportów, które będą potwierdzać przyjęcie szczepionki przeciwko COVID-19. Początkowo system ma pomóc biznesowi w odbywaniu podróży służbowych.
"Najważniejsze jest powstrzymanie rozwoju koronawirusa, ale są części społeczeństwa, które muszą się rozwijać, a społeczność biznesowa powinna mieć możliwość podróżowania" - stwierdził pełniący obowiązki ministra finansów Morten Bodskov na wspólnej konferencji prasowej z przedstawicielami pracodawców.
Według przedstawiciela duńskiego rządu początkowo dane o zaszczepieniu będą dostępne na stronie internetowej sundhed.dk, a następnie za 3-4 miesiące powstanie "kompletne rozwiązanie technologiczne". "Dodatkowy cyfrowy paszport w telefonie pokaże, kiedy zostałeś zaszczepiony. Możemy być jednym z pierwszych krajów na świecie, który wprowadzi takie rozwiązanie" - podkreślił Bodskov.
Dania - kontrowersje wokół paszportów szczepionkowych
Inne informacje w systemie, na przykład o posiadaniu przeciwciał, mogą pojawić się później. Niewykluczone, jak podkreślano na spotkaniu z prasą, że w przyszłości koronapaszport będzie wykorzystywany innych sferach, np. zezwalając zaszczepionym osobom uczestniczyć w festiwalach, konferencjach czy wydarzeniom spotowym.
Decyzja budzi ogromne kontrowersje. Rzecznik Komisji Europejskiej ds. praworządności Christian Wigand odniósł się w czwartek, 4 lutego do planów duńskiego rządu.
- Nie chciałbym spekulować na temat potencjalnych planów poszczególnych krajów, ale (...) należy zapewnić, żeby nie było dyskryminacji ludzi i konsumentów - oznajmił Wigand, odpowiadając na pytanie, jakie jest stanowisko KE wobec zapowiedzi Kopenhagi wprowadzenia cyfrowych koronapaszportów.
Dopytywany, czy jednostronna decyzja rządu Danii byłaby zgodna z prawem UE podkreślił, że KE zawsze nalegała na większą koordynację przedsięwzięć państw członkowskich. "Zwłaszcza jeśli chodzi o podróże, restrykcje i zapewnienie bezpieczeństwa Europejczykom" - skonkludował.
Paszporty szczepionkowe - chętna także Grecja, WHO na nie
Przypomnijmy, że temat cyfrowych paszportów pojawił się już podczas przyjęcia przez Unię Europejską wspólnych wytycznych dotyczących zaświadczeń o szczepieniach przeciw COVID-19, które mają być wzajemnie honorowane przez państwa Wspólnoty. Certyfikaty mają służyć jedynie do celów medycznych.
Zobacz także
Premier Grecji Kyriakos Micotakis w liście do szefowej KE Ursuli von der Leyen wprost stwierdził, że akceptowane w całej Unii zaświadczenia o szczepieniach mogłyby ułatwić swobodę podróżowania po Europie zaszczepionym osobom.
Micotakis zaznaczył co prawda, że dokument nie byłby wymogiem dla przekroczenia granicy, ale dałby pewność zaszczepionym osobom, że mogą to zrobić. Na razie jednak wszystkich wjeżdżających do Grecji obowiązuje kwarantanna, konieczność posiadania negatywnego wyniku testu ma COVID-19, a na miejscu obowiązuje zakaz przemieszczania się.
Pomysłowi zdecydowanie sprzeciwia się Światowa Organizacja Zdrowia. "Zaświadczenia mają na celu monitorowanie poziomu szczepień, wiedzy o szczepionkach i łatwego dostępu do informacji medycznych. Absolutnie nie opowiadamy się za koncepcją paszportów szczepionkowych, bo są one sprzeczne z zasadami sprawiedliwości i uczciwości" - powiedział szef europejskiego oddziału WHO Hans Kluge.
Według krytyków, taki ruch stanowiłby dyskryminację osób, które nie mogły się zaszczepić i w rezultacie wprowadzałby dwie klasy obywateli.