Deo z Zanzibaru podbija serca internautów. Marzy o wizycie w Polsce
Choć nigdy nie był w Polsce, to mówi o sobie: "czarny Polak". Deo naszego języka nauczył się od budowlańców na Zanzibarze, a dziś jest ulubieńcem turystów i internautów. W rozmowie z WP zdradził, że marzy, by przyjechać nad Wisłę i zobaczyć, jak się "nerwujemy" w codziennym życiu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
- Deo jest przesympatyczny – mówi Paweł, który poznał go podczas wizyty na wyspie. - W bardzo barwny sposób mówi o miejscach, które pokazuje. Chętnie odpowiada na pytania zwiedzających, a przy tym popełnia bardzo śmieszne wpadki językowe. Wypowiada się płynnie, w pełni rozumie to, co się do niego mówi i ani chwili nie zastanawia się nad odpowiedzią.
Naprawdę nazywa się Deogratius Peniel Torio. Urodził się w Tanzanii, a obecnie mieszka na Zanzibarze. Jest typem przewodnika, którego każdy chciałaby spotkać na urlopie. Nie nudzi wyuczonymi regułkami. Jest dynamiczny, dowcipny i pełen pozytywnej energii. W sieci znany jest jako Deo z Zanzibaru, a sam o sobie mówi "czarny Polak". Swoją opowieścią o nauce języka polskiego podbił serca internautów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W 2010 roku zatrudnił się u polskiego biznesmena na budowie hotelu. Jak wspomina, ciężko było mu się dogadać z "Karwowskim i Maliniakami", bo nie mówili po angielsku. Po jednym z nieporozumień zdał sobie sprawę, że musi coś zmienić. - Domyśliłem się, że jak jutro nie będę wiedział, co to jest młotek, to stracę pracę - tłumaczy. Następnego dnia kupił zeszyt i długopis i zapisywał sobie nazwy narzędzi, które widział na budowie. - Kleszcze, kabel, rurki, zaprawa, beton, mur, drągi, ściana - o wszystko, co widziałem, pytałem, a nazwy zapisywałem w zeszycie - mówi. Po czterech miesiącach bez problemu dogadywał się z ekipą.
Później zatrudnił się w tym hotelu, obcował z polskimi turystami i dalej uczył się języka. Polacy przypadli mu do gustu do tego stopnia, że przebranżowił się i teraz zajmuje się głównie turystyką. Oprowadza turystów po Zanzibarze i organizuje wycieczki na safari w Tanzanii.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Żona pana Pawła umieściła na Facebooku film, na którym Deo opowiada o sobie i swojej przygodzie z językiem polskim. Nikt się nie spodziewał, że w krótkim czasie będzie miał ponad 1,2 mln wyświetleń. Od tego momentu stał się ulubieńcem internautów i dało mu to kopa do działania.
Poza oprowadzaniem turystów, rozkręca się także w serwisie Youtube. Na swoim kanale publikuje filmy, na których pokazuje wyspę i opowiada ciekawostki dotyczące okolicznych atrakcji. Zdradza m.in. co warto kupić na lokalnym targu. Na kilku filmach można też zobaczyć, jak zabiera grupy polskich turystów na plantacje przypraw i owoców.
Co ciekawe, polski nie jest jedynym językiem obcym, którym płynnie posługuje się Deo. Zna też meru, chaga, swahili i angielski. Jednak trzeba przyznać, że nie nauczył się ich w tak niekonwencjonalny sposób jak polskiego. Meru jest ojczystym językiem jego ojca, chaga zaś językiem mamy, więc zna je od maleńkości. Swahili jest natomiast językiem narodowym Tanzanii i prawie każdy, kto tam mieszka, potrafi nim operować. Angielskiego uczył się w szkole już od trzeciej klasy i jak podkreśla – *"Nić na śły" *– czyli "nic na siłę". Oprócz języków, które już zna, chciałby jeszcze nauczyć się czeskiego i węgierskiego. Ambitnie, prawda?
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Deo mówi, że jest bardzo zadowolony z siebie i z tego, co już osiągnął. Przyznaje, że znajomość języków naprawdę pomaga mu w sprawach zawodowych. Zdaje sobie także sprawę, że popularność w sieci to najlepsza reklama. Podkreśla, że choć ma wiele propozycji, to chce pracować na swoim.
Poprosiliśmy Deo o odpowiedzi na kilka pytań. Skradł nasze serca pisownią. "Ja wole Sam pracować. Mić swoje. I pokazewać moj surki(dzieć)źe jak ći sie chcęś to uda ći się", czyli "ja wolę sam pracować, mieć swoje i pokazać moim córkom, że jak się chce, to ci się uda".
Deo na każdym kroku podkreśla, że poza językiem Polacy nauczyli go też innych przydatnych umiejętności. Dlatego zajmuje się też elektryką i hydrauliką. Jego marzeniem jest poznać naszą kulturę i zobaczyć, jak "na codzienie Polakowy sie bawiją i jak sie nerwują", czyli jak Polacy się bawią i denerwują w życiu codziennym – napisał nam Deo.
Niestety ze względu na ograniczenia finansowe i problemy z wizą to marzenie jest w tej chwili nie do spełnienia. Deo rozbudowuje teraz nowy dom. Mieszka w nim z żoną - Ireną i córkami (Arriyanną, Tatyanną i Arianną). Kiedy się przeprowadzili, w budynku nie było jeszcze drzwi ani okien. Był tylko jeden pokój sypialny bez sufitu. Dlatego zależy mu, by jak najszybciej zakończyć budowę i w nią wkłada całe swoje serce oraz pieniądze.
- Sam chyba zacznę zbierać pieniążki, żeby Deo mógł opłacić wizę i bilet do Polski – mówi Paweł. - Może znajdzie się jeszcze jakiś sponsor, który pomoże mu spełnić jego marzenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Podwodny pokój hotelowy u wybrzeży Zanzibaru
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.