Ekwipunek turystyczny wczoraj i dziś. Kiedyś to służący niósł bagaże za jaśniepaństwem
W okresie międzywojennym oferta towarów dla turystów była prawie równie bogata, co teraz. Z kolei dla socjalistycznej "gospodarki niedoboru" charakterystyczny był ascetyzm. Dzisiaj sytuacja znacznie się zmieniła.
Kiedyś wystarczała koszula na zmianę, 2-3 pary bielizny, ciepły sweter, ortalionowa (a więc nieprzemakalna) kurtka, buty na grubej podeszwie oraz mocne skarpety. To wszystko pakowało się do plecaka i zabierało razem z namiotem, śpiworem oraz prostym kocherem, czyli kuchenką turystyczną (jeśli nie wystarczało nam, jak większości, zwykłe rozpalone na biwaku ognisko). Tak można było jechać nawet w największe ostępy.
Ten ascetyzm był charakterystyczny dla socjalistycznej ”gospodarki niedoboru”, w której towary (a więc i ekwipunek turystyczny) nie tyle się kupowało, co zdobywało (czasami – wystawało w długich kolejkach).
Wczasy w PRL-u. Zobacz, jak się wtedy odpoczywało
Dzisiaj sytuacja znacznie się zmieniła. Bogaty rynek ekwipunku turystycznego powoduje, że nawet proste wyliczenie tego, co producenci oferują globtroterom, zajmuje więcej czasu niż rozstawienie namiotu, spakowanie się, czy upichcenie obiadu na kocherze.
Oczywiście zdarzają się "fachowcy", którzy "wiedzą lepiej" i wybierają się w góry w klapkach lub japonkach, ale nie o nich tu jest mowa.
Nowoczesny turysta nie jest ascetą, ale nadal ceni wygodę i prostotę
Prawdziwy turysta, choć porzucił już wcześniej ascetyzm, nadal ceni prostotę, wygodę i funkcjonalność. W jego wakacyjnym niezbędniku znajdują się więc (podajemy zestaw maksymalny:) dobrze rozchodzone (ci, którzy obtarli sobie pięty w trakcie letnich wojaży, dobrze wiedzą, o co chodzi) buty, lekkie obuwie na zmianę, kilka kompletów skarpet – najlepiej wełnianych, plecak ze stelażem i dodatkowo mały plecak na wędrówki przy stałej bazie, śpiwór (najlepiej puchowy) z karimatą, koszulki z krótkim rękawem, ciepły sweter lub polar, kurtka oddychająca (gore-tex), długie i krótkie spodnie, kilka par bielizny osobistej, nakrycie głowy, menażka, kubek, nóż, przedmioty do toalety osobistej, przybory do pisania i szycia, zapalniczka, zestaw podstawowych leków. Oczywiście nie można także zapomnieć o telefonie komórkowym i dokumentach, np. ważnej legitymacji szkolnej czy studenckiej uprawniającej m.in. do zniżek na kolei i w autobusach.
Dużo? Dużo. Ciężko? Ciężko. Ale jak już wspomnieliśmy – to zestaw maksymalny, który możemy modyfikować (choć z pewnych jego elementów nie sposób zrezygnować).
Dama wychodziła na przechadzkę jak na bal
Wcześniej, w okresie międzywojennym, oferta towarów dla turystów była prawie równie bogata, co teraz. Oczywiście nie było wówczas nowinek typu kurtki oddychające, ale firmy produkujące obuwie i odzież sportową dbały o satysfakcję swoich klientów. Wśród nich znajdował się słynny Adidas, niemieckie przedsiębiorstwo założone w 1924 roku przez braci Adolfa i Rudolfa Dasslerów.
To właśnie wówczas, przed II wojną światową na dobre zrodziła się moda turystyczna i wczasowa, tak odmienna od mody codziennej.
Wcześniej, a jakże, uprawiano turystykę, ale panowie, a zwłaszcza panie z dobrych domów wędrowały po gościńcach w tak samo skrojonych strojach, w jakich można było spotkać je na oficjalnym wyjściu lub raucie (stroje "turystyczne" różniły się od nich tylko rodzajem materiału). A panowie? W żadnej sytuacji nie mogli zapomnieć o białej koszuli, spodniach, kamizelce i marynarce. Garnitur letni odróżniał od codziennego materiał – bawełna lub len zamiast wełny – i jego grubość.
A plecaki, torby? Były oczywiście. Za jaśniepaństwem niósł je na przechadzkę służący.