Europejski kraj z turkusową wodą i obłędnie niskimi cenami. "Wracam jak najszybciej"
Od kilku sezonów idzie jak burza. Kusi turkusową wodą, dziką przyrodą, górskimi krajobrazami i rajskimi zatoczkami. Poza tym słynie jako tani kierunek i świetna alternatywa dla Chorwacji, w której ceny poszybowały w górę. Czy Albania rzeczywiście jest tania?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
O rosnącej popularności Albanii napisałam już niejeden artykuł, zachwycając się ujęciami tamtejszego wybrzeża czy górskich szlaków. Gdy tylko nadarza się okazja, by odwiedzić ten bałkański kraj, nie zastanawiam się więc ani minuty.
Lot z Warszawy do Tirany trwa dwie godziny, a już samo lądowanie daje wspaniały przedsmak tego, co nas czeka w kolejnych dniach. Patrząc na słońce zachodzące nad Adriatykiem i oświetlające ciepłym światłem góry otaczające Tiranę czuję, że Albania nie tylko mnie nie zawiedzie, ale porządnie zaskoczy.
Tirana - zielona stolica i niesamowicie niskie ceny
Do stolicy docieramy w piątek wieczorem, co czuć na ulicach. Meldujemy się w hotelu i ruszamy na miasto. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy to ogrom zieleni. Spacerując w stronę słynnej piramidy, będącej ważnym punktem orientacyjnym, mijamy ulice pełne drzew i fantazyjnych krzewów. Pachnie cytrusami i kwiatami, których nazw nie potrafię wymienić. Miasto tętni życiem, ogródki i restauracje są pełne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tanie europejskie Malediwy. "Plaże wyglądają bajkowo"
Choć przed wyjazdem nastawiałam się przede wszystkim na cuda natury, stare miasteczka i wybrzeże, a Tiranę traktowałam raczej jako bazę wypadową, już po krótkim czasie muszę przyznać, że nie doceniałam stolicy Albanii. Warto tam zaplanować trochę czasu, zamiast od razu z lotniska jechać na wybrzeże.
Wspomniana piramida, otwarta w 1988 r. jako Muzeum Envera Hodży i będąca symbolem komunistycznych rządów, po rewitalizacji jest tętniącym życiem centrum kultury i nauki, a także miejscem spotkań mieszkańców Tirany. Zarówno za dnia, jak i wieczorem jest tam wiele młodych ludzi i turystów, a kolorowe boksy rozmieszczone wokół obiektu nadają mu nowoczesnego charakteru.
Ci, którzy w Tiranie spędzają więcej czasu, na listę miejsc do odwiedzenia powinni wpisać BUNK'ART. To największy z bunkrów powstałych w Albanii podczas komunistycznej dyktatury. Obejmuje 106 pokoi na pięciu piętrach w głąb ziemi, wiele z nich jest oryginalnie wyposażonych. W pozostałych można zobaczyć wystawę poświęconą komunizmowi i codziennemu życiu Albańczyków w czasach reżimu.
Pozytywnym zaskoczeniem są także ceny. Wiedziałam, że w Albanii jest tanio, skądś w końcu wzięła się łatka "tańszej Chorwacji", ale nie spodziewałam się, że aż tak. Noclegi ze śniadaniem w centrum Tirany rozpoczynają się od 300 zł za pokój dwuosobowy na trzy noce (loty Wizz Air są akurat w piątek i poniedziałek, więc można się wybrać na przedłużony weekend). Jedna osoba za noc ze śniadaniem płaci więc od 50 zł.
Hotele czterogwiazdkowe w centrum kosztują od 800 zł za dwie osoby za trzy noce ze śniadaniem. W innych europejskich krajach można o takich cenach zapomnieć.
Inny świat niedaleko stolicy
Zdecydowanym plusem Tirany jest bliskość gór i morza. Najłatwiej ze stolicy można się dostać do Parku Narodowego Dajti, dokąd kursuje kolejka linowa Dajti Express. Jej dolna stacja znajduje się na przedmieściach Tirany.
Porośnięte zielenią pasma widać z wielu miejsc w stolicy. Świetnym punktem widokowym jest piramida, którą odwiedzamy jeszcze raz z samego rana. Na pierwszym planie mamy drapacze chmur, które w Tiranie wyrastają jak grzyby po deszczu, a tłem dla nich są właśnie góry, które kuszą do wycieczki za miasto.
Zanim ruszymy dalej, zatrzymujemy się w miejscowości Petrelë, kilkanaście km od centrum stolicy. Można tam skorzystać z wyjątkowej atrakcji, jaką jest najdłuższa tyrolka na Bałkanach i jedna z dziesięciu najdłuższych w Europie. Atrakcja kosztuje 25 euro (106 zł).
Podczas zjazdu pokonujemy 1250 m z widokiem na porośnięte zielenią góry, gaje oliwne i turkusową rzekę Erzen. Nad okolicą góruje zamek, będący także świetnym punktem widokowym. Zamiast wizyty w twierdzy, wybieramy jednak zastrzyk adrenaliny i widoki podziwiamy z tyrolki. Choć waham się do ostatniej minuty, bo trochę się boję, po zjeździe szeroko się uśmiecham i z chęcią zjechałabym jeszcze raz. Czas jednak ruszać dalej, bo tego dnia chcemy dotrzeć nad Adriatyk.
Durres - kurort 45 minut jazdy od Tirany
Albania to w końcu 362 km zróżnicowanego wybrzeża morskiego, wzdłuż którego znajdziemy tętniące życiem kurorty, szerokie plaże oraz tajemnicze zatoki.
To ze względu na nie i turkusowy odcień wody Albania także porównywana jest do Chorwacji. Najpiękniejszy odcinek znajduje się na wybrzeżu Morza Jońskiego, na samym południu kraju, przy granicy z Grecją. Najbardziej znanym kurortem jest tam Ksamil, niewielka miejscowość na południe od Sarandy i 4 km od greckiej wyspy Korfu.
Tutejsze krajobrazy z powodzeniem mogą naśladować Karaiby czy Malediwy. Wybrzeże z wieloma zatokami, piaszczystymi plażami i kilkoma wysepkami uznawane jest za najpiękniejszy fragment riwiery. Do Ksamil dojedziemy autem z Tirany w niewiele ponad cztery godziny.
My jednak do Albanii wpadliśmy tylko na weekend, więc wyprawę nad Morze Jońskie zostawiamy na następny raz. Tymczasem odwiedzamy Durrës, położone 45 minut jazdy od centrum Tirany.
Spacerując deptakiem przy plaży, patrzymy na menu w restauracjach i znów jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Podobnie jak w Polsce, w nadmorskich kurortach można się spodziewać wysokich cen, ale w Albanii nawet te są przyjazne dla portfela, szczególnie w porównaniu do innych krajów na południu Europy.
Za sałatki trzeba zapłacić od 350 do 500 leków (14-21 zł), podobnie za zupy, z czego najdroższa (ok. 500 leków, czyli 21 zł) jest zupa rybna. Spaghetti bolognese czy ravioli ze szpinakiem lub łososiem to koszt także 500 leków (21 zł). Do droższych dań należy risotto z owocami morza za 600-750 leków (25 zł). Za pizzę zapłacimy od 450 do 550 leków (19-23 zł).
Choć jeszcze cały dzień w Albanii przede mną, wygrzewając się w słońcu w Durrës już planuję kolejny wyjazd i to na dłużej. Lista miejsc, które chcę zobaczyć, jest ogromna.
Warto się jednak pospieszyć. Kraj zyskuje na popularności z roku na rok, więc mam świadomość, że ceny nie będą wiecznie takie kuszące.
Ogromnym plusem jest fakt, że do Tirany polecimy tanimi liniami. Wizz Air oferuje loty aż z sześciu polskich miast - Gdańska, Katowic, Krakowa, Warszawy, Wrocławia i Poznania. Będę polować na bilety w dobrej cenie i wracam do Albanii jak najszybciej.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Niezależna opinia redakcji. Organizatorem wyjazdu była linia lotnicza Wizz Air i lotnisko w Tiranie.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.