Trwa ładowanie...

Fotografia mobilna. Wystarczy telefon, aby uchwycić piękno świata

Choć nie jest zawodowym fotografem, nie przeszkodziło mu to w zdobyciu wielu nagród i wyróżnień. Co ciekawe, wszystkie jego zdjęcia - nawet, te które zdobiły gdańskie billboardy, ukazując nieoczywiste piękno tego miasta - zostały zrobione smartfonem.

Fotografia mobilna. Wystarczy telefon, aby uchwycić piękno świataŹródło: Archiwum prywatne, fot: Adrian Werner
d4kvi3a
d4kvi3a

Adrian Werner zajmuje się fotografią mobilną. To jego pasja, sposób na odkrywanie świata i dzielenie się nim z bliskimi, a ostatnio coraz częściej także praca.

Magda Popek, WP: Zaczynimy może od tego, czym właściwie jest fotografia mobilna, o której ostatnio robi się tak głośno?

Adrian Werner: To po prostu robienie zdjęć tym, co akurat mamy pod ręką, czyli w praktyce telefonami. Dziś niemal każdy ma przy sobie telefon, w większości są to smartfony, czyli tak naprawdę całkiem przyzwoite aparaty fotograficzne. To właśnie ich popularność, a także rozwój mediów społecznościowych, przede wszystkim wzrost popularności Instagrama, spowodowały, że powstał taki byt jak fotografia mobilna.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Robimy tysiące zdjęć, bawimy się nimi, publikujemy… i nawet nieświadomie zaczynamy tworzyć społeczność fotografów-amatorów. Wiele osób na tym poprzestaje. Aparat w telefonie służy im do dokumentowania swojego życia. U niektórych jednak rodzi się pasja. Zdjęcia nie mają być już tylko świadectwem tego, jak rosły moje dzieci, albo spotkań z rodziną czy przyjaciółmi. Powoli celem staje się uchwycenie czegoś wyjątkowego, zrobienie ujęcia, które zaskoczy, zaszokuje, wywoła emocje u innych. Jeszcze kilka lat temu zrobienie takich zdjęć telefonem było niemal niemożliwe. Nawet jeśli temat był niesamowity, kadr bez zarzutu, to jakość tej fotografii była zwyczajnie bardzo kiepska.

d4kvi3a

Dziś tego problemu już nie ma. Co kilka miesięcy największe firmy produkujące smartfony wypuszczają kolejne modele, z coraz lepszymi aparatami. Zresztą nawet reklamy tego sprzętu - dotyczące przede wszystkim nowych możliwości i funkcji związanych z fotografowaniem i filmowaniem, a nie jakości połączeń - pokazują na co zwracają uwagę producenci i czego oczekują klienci.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Jak zaczęła się twoja przygoda z fotografią mobilną?

Moja przygoda z fotografią zaczęła się właśnie od fotografii mobilnej. Jakieś 4-5 lat temu zbiegły się dwie okoliczności, dzięki której zakochałem się w fotografowaniu. Po pierwsze zacząłem jeździć do pracy na rowerze, co pozwoliło mi odkryć zupełnie nowe oblicze Gdańska. Z roweru widać rzeczy, które umykają nam, gdy siedzimy za kółkiem, czy czytamy książkę w autobusie. Dodatkowo rower zachęca do tego, by zbaczać z utartych szlaków. Jadąc do pracy czy wracając z niej, szybko zacząłem ulegać pokusie, by skręcić za róg i zobaczyć, co się za nim kryje. Tak więc pierwszym sprzymierzeńcem mojej nowej pasji stał się rower. Drugim - pierwszy smartfon z przyzwoitym aparatem.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

I tak od pierwszego zdjęcia…

Właściwie tak. Jak już zacząłem pstrykać, to nie przestałem do dziś. Kolejnym krokiem było założenie konta na Instagramie, choć to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Raz i drugi wrzuciłem zdjęcia, potem tam nie zaglądałem. Tak naprawdę do Instagrama przekonała mnie żona Agnieszka, która dzieli ze mną fotograficzną pasję.

Twój profil doskonale pokazuje jak rozwijałeś się jako fotograf.

Super. Cieszę się, że to mówisz. Specjalnie nie usuwam starych zdjęć - nawet tych bardzo niedoskonałych. To zapis pewnego procesu. Ja sam uwielbiam zaglądać na profile innych osób i przyglądać się całej historii - jak zmieniał się sposób fotografowania, jak ewoluowała tematyka… To pasjonujące.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Wierzę, że to może być pasjonujące, ale chyba nie zawsze jest. Mam wrażenie, że niektóre profile to raczej przypadkowy zapis spotkań przy świątecznym stole, selfików i dowodów na to, co ktoś zjadł na obiad.

Powiem tak: "Każdy ma takiego Instagrama, na jakiego sobie zasłużył" (śmiech). Najgorsze są oczywiście początki. Instagram "się uczy", zapamiętuje, co polubiłeś, co oglądałeś i podsuwa ci treści na podstawie tej zbieranej cały czas wiedzy.

d4kvi3a

A to, co publikujesz, to już w 100 proc. twoja decyzja. Użytkownicy Instagrama emitują obecnie dwa "strumienie" treści - zdjęcia w profilowej galerii to coś w rodzaju fotograficznego albumu. To swoiste wirtualne portfolio, w którym osoby mające jakieś fotograficzne ambicje, pokazują się jako twórcy. Drugi strumień, tzw. Instagram Stories (na polski przetłumaczone jako "Relacje") - to codzienne pokazywanie swojego "tu i teraz”. Tu liczy się przede wszystkim aspekt emocjonalny - np. wrzucasz zdjęcie z żoną na wakacjach, fajnego dania, które akurat jesz w jakieś knajpce lub kulisy projektu, nad którym pracujesz.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Należysz do grupy IgersGdansk. Na stronie IgersPoland przeczytałam, że takie grupy ma ponad 20 miast, ale właśnie gdańska była pierwszą. Kim właściwie są Igersi?

Lokalne grupy Igers zrzeszają pasjonatów fotografii mobilnej i Instagrama. Gdańską grupę założył Jarek Marczuk. Jej celem było i nadal jest rozwijanie więzi między osobami, które łączy wspólna pasja. Co ważne, te osoby łączą nie tylko wirtualne relacje. Organizujemy instameety - czyli spotkania, których celem jest spędzenie razem czasu i robienie wspólnie tego, co kochamy. To rewelacyjna alternatywna dla aktywnych osób, na ciekawe spędzanie razem czasu. Często nasze spotkania są też połączone z pracą. Np. właściciel jakiegoś miejsca, który chce je pokazać z zupełnie innej strony, zaprasza nas na nietypowe zwiedzenie. W ten sposób ostatnio miałem okazję poznać np. Operę Leśną "od zaplecza" czy Sopot Centrum także "z perspektywy dachu".

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Czyli, to taka forma wracających do łask turystycznych spacerów po danym miejscu, czy dzielnicy, tyle, że połączona z fotografowaniem?

Dokładnie. Nie odkrywamy tu niczego nowego. Fotospacery mają bardzo długą historię. My tylko wykorzystując nowe technologie, mamy możliwość tchnąć w nie nowego ducha. To, co najważniejsze pozostaje jednak bez zmian. Ludzie się spotykają, poznają nowe miejsca, zarażają swoją pasją inne osoby i robią piękne zdjęcia zakątkom, często przegapianym czy niedocenianym.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Zdarza się, że ktoś ze zdziwieniem odkrywa, że na twojej fotografii jest fragment jego bloku na Zaspie, który mija codziennie i nigdy go nie dostrzegł?

Bardzo często i to jest fantastyczne. Publikując swoje prace, wystawiasz je na ocenę, a to zawsze jest ryzykowne. Trzeba się liczyć z krytyką, ale słowa uznania, to wspaniała nagroda. A już komentarze w stylu: "Mijam to miejsce codziennie od dwudziestu lat i nigdy nie zauważyłem, jakie jest niezwykłe", to największa radość jaka może spotkać Igersa.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Czy masz swoje ulubione zdjęcia?

Dla mnie każde zdjęcie to historia, każda warta zapamiętania. Nie zawsze jednak te najlepsze jakościowo zdjęcia są tymi, do których mam największy sentyment. Oczywiście, wśród szczególnie dla mnie ważnych są m.in. te, które zdobyły nagrody na różnych konkursach. Nie dlatego, że zostały nagrodzone. Odwrotnie, właśnie dlatego, że były ważne i uznałem je za ciekawe, zgłosiłem je do konkursów.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Ja szczególnie lubię to zdjęcie mężczyzny w Europejskim Centrum Solidarności. Kadr był ustawiany?

Wiem, o którym zdjęciu mówisz - gdański James Bond, tak je określono. Nie, nie było ustawiane. Czysty przypadek. To ochroniarz ECS, który po prostu stał w tym miejscu. Też mam do tego zdjęcia sentyment. Moja pierwsza fotografia, która trafiła na wystawę. Pokazywano ją w 2015 r. w Poznaniu.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner
Artur Werner
Źródło: Artur Werner

Na kolejne sukcesy nie musiałeś długo czekać. Foap.com uznał twoje zdjęcie za najlepsze spośród 16 tys. nadesłanych na konkurs. Fotografie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Olivia Business Centre, wyróżnione w konkursie Polskapresse i Miasta Gdańsk "Tak zmienił się Gdańsk", zawisły na billboardach, a niesamowite zdjęcie "Teraz", pozwoliło ci wygrać w konkursie Ergo Hestii "Artystyczna Podróż". To tylko kilka przykładów uznania dla twojej pracy. Tymczasem ty wciąż mówisz, że jesteś amatorem…

Bo jestem i nagrody tego nie zmienią. Nie mam jednak z tego powodu żadnych kompleksów, choć czasem żartujemy z żoną, że jako amatorzy uczymy innych amatorów jak robić zdjęcia. Nie chciałbym jednak wychodzić przed szereg i przypisywać sobie tytułów czy kwalifikacji, których nie posiadam.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

A jednak, mimo braku formalnych kwalifikacji, zdecydowałeś prowadzić zajęcia z fotografii mobilnej…

Choć ciągle się uczę, myślę, że przez te lata zgromadziliśmy z Agnieszką, czy ostatnio z grupą Igersów współprowadzących profil IgersGdansk, sporo doświadczenia, którym chcemy się dzielić. Przede wszystkim żyjemy w świecie obrazkowym. Fotografia jest więc podstawą działania, a przynajmniej promowania się niemal każdego przedsiębiorstwa, inicjatywy czy stowarzyszenia. Treści, które nie są opatrzone ciekawymi zdjęciami czy materiałami wideo, są niemal niezauważalne.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Rośnie też grupa osób, które chcą, by ich zdjęcia miały nie tylko wymiar pamiątkowy, ale były dobrej jakości. To naturalne biorąc pod uwagę, że dziś fotografują niemal wszyscy. A przecież zdjęcia robimy nie tylko dla siebie. Nawet jeśli nie pokazujemy ich publicznie, chcemy pochwalić się nimi rodzinie czy przyjaciołom. A dobre, ciekawe, niezwykłe zdjęcia z pewnością przyciągną ich uwagę bardziej, niż tradycyjne selfie z ładnym widoczkiem. I nie chodzi o to, by silić się na jakieś "artystyczne" wizje, których wcale nie czujemy i które nam się nie podobają. Często wystarczy tylko poznać kilka zasad dotyczących kompozycji, dowiedzieć się, jak wykorzystać siatkę w telefonie czy inne proste narzędzia, które mamy do dyspozycji, odkryć, jak inaczej spojrzeć na obiekt i już możemy zacząć się bawić fotografią.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Najwięcej zdjęć robimy w podróży. Czy podczas wakacji też nie rozstajecie się z żoną z aparatami?

Często jedziemy gdzieś specjalnie z myślą o zdjęciach, konkretnych ujęciach, miejscach, które chcemy fotografować. Jednak rodzinne wakacje, to rodzinne wakacje - nasze córki mają swoje urlopowe plany i oczywiście musimy to pogodzić (śmiech). Łączymy więc zwiedzanie, a więc i fotografowanie, z byczeniem na plaży i szaleństwem w basenach.

d4kvi3a

Negocjacje nie są łatwe, ale mamy już opracowany system, który sprawdził się m.in. podczas objazdówki po Niemczech. Najpierw część "edukacyjna", potem atrakcja dla dzieciaków. Ale tak naprawdę nie trzeba czekać do wakacji, by wyruszyć w drogę. Właściwie w każdy weekend, zamiast siedzieć przed telewizorem ruszamy razem z domu - czasem trochę dalej, a czasem zupełnie blisko, by odkrywać nowe miejsca.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Dzięki fotografii mobilnej, przekonałem się np. że choć mam już przeszło 40 lat i wszystkie spędziłem w Gdańsku, właściwie nie znałem swojego miasta. Można to dowolnie rozszerzać na Trójmiasto, Pomorze, Polskę… Poszukiwania nowych tematów, inspiracji, ciekawych miejsc, spowodowały, że nawet jeśli nie oddalamy się od domu - właściwie cały czas jesteśmy w podróży.

Fot. Adrian Werner
Źródło: Fot. Adrian Werner

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Obrazy sprzed 160 lat znów widoczne

d4kvi3a
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kvi3a