Gdy linia lotnicza upada, pasażerowie zostają na lodzie. "Konieczna jest zmiana prawa"
Gdy linia lotnicza ogłasza bankructwo, na klientów pada blady strach. Pasażerowie, którzy kupili bilety, zadają sobie pytanie: "Czy polecę?". A gdy się okazuje, że loty zostały odwołane, głowią się, jak odzyskać pieniądze. Zdaniem Pawła Niewiadomskiego, prezesa Polskiej Izby Turystycznej, dotychczasowe przepisy, chroniące pasażerów są niewystarczające.
W ostatnim kwartale 2017 r. upadłość ogłosili trzej znaczący przewoźnicy w Europie – brytyjska liniia lotnicza Monarch Airlines, niemiecka Air Berlin i austriacka Niki. W wyniku tego wielu pasażerów pozostało za granicą bez możliwości powrotu do kraju w ramach wykupionych przelotów. Ludzie nie mają też szansy na odzyskanie pieniędzy za niewykorzystane bilety. Przy Monarch Airlines mowa o ponad 110 tys. pasażerów przebywających poza Wielką Brytanią w momencie ogłoszenia upadłości i kolejnych 750 tys. osób, które zarezerwowały lot, ale już nie mogły polecieć. W przypadku Air Berlin co najmniej 180 tys. klientów nie odzyska pieniędzy, a zawieszenie działalności przez Niki dotyczy 410 tys. rezerwacji. Skutki wynikające z upadłości tych trzech przewoźników dotyczą łącznie ponad 1 mln rezerwacji.
Z raportów Komisji Europejskiej wynika co prawda, że liczba osób, która doświadcza przykrych skutków upadłości przewoźników lotniczych jest niewielka. W związku z tym zmiana prawa w tym zakresie nie jest konieczna, bo w wystarczajacy sposób zabezpiecza ono pasażerów (KE zarekomendowała jedynie wzmocnienie nadzoru krajów członkowskich przy wydawaniu licencji dla linii lotniczych w Unii Europejskiej - miało to wzmocnić ochronę klientów w przypadku zawieszenia działalności przez przewoźnika). Trudno się zgodzić z tym stanowiskiem, bo skutki tych zdarzeń są znaczące. A ostatnie bankructwa Monarch Airlines, Air Berlin i Niki pokazały, że funkcjonujące do tej pory rozwiązania się nie sprawdzają.
Osoby, które wykupiły bilety w Monarch Airlines i Niki nie otrzymają zwrotu. W przypadku Air Berlin zakończenie działalności odbywało się co prawda stopniowo, ale pociągało za sobą odwołanie wielu rejsów, za które pasażerowie również nie dostali refundacji. Dlatego Polska Izba Turystyczna postuluje o wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń.
– Obecnie istnieje duża rozbieżność w ochronie praw pasażerów w zależności od tego, czy pasażer podróżuje w ramach pakietu turystycznego, czy też nie. W pierwszym przypadku to organizator turystyki odpowiada za upadłość przewoźnika. W przypadku, gdy pasażer zakupił sam bilet lotniczy, przepisy nie przewidują żadnej ochrony. Większość pasażerów o tym po prostu nie wie. A że w dobie cyfryzacji, kupienie biletu lotniczego jest kwestią kilku kliknięć, nie można ignorować tej luki w przepisach. Z tego powodu, obecne przepisy są niewystarczające, jako że chronią tylko cześć pasażerów – mówi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej izby Turystyki.
I rzeczywiście, podróżni często nie mają świadomości, że jeśli zarezerwowali lot bezpośrednio u przewoźnika, nie otrzymają rekompensaty z tytułu niewypłacalności linii lotniczej. Ubieganie się o odszkodowanie jest możliwe jedynie po zakupie biletu za pośrednictwem biura podróży lub linii partnerskiej, gdy loty zostały objęte programami ubezpieczeniowymi, co w przypadku wycieczek zorganizowanych jest obowiązkowe.
Zobacz też: Tym linie lotnicze się nie chwalą. 10 faktów
– Polska Izba Turystyki jako członek ECTAA (Europejska Organizacja Związków Biur Podróży – przyp. red.) popiera działania tej organizacji, wzywające europejskich ustawodawców do stworzenia mechanizmów chroniących pasażerów przed upadłościami linii lotniczych – mówi Niewiadomski. – ECTAA od wielu lat domaga się stworzenia mechanizmu, który objąłby ochroną wszystkich pasażerów. W obliczu ostatnich upadłości ECTAA postanowiła otworzyć na nowo debatę. Milion pasażerów to liczba, której nie można już ignorować. Naszym celem jest na nowo zwrócić uwagę ustawodawców na te kwestie, zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym – dopowiada prezes PIT.
O jakich konkretnie zabezpieczeniach mowa? – Najlepszym rozwiązaniem byłaby rewizja przepisów o prawach pasażerów. Jako ze przepisy te są zawarte w rozporządzeniu UE, główną zaletą tej nowelizacji byłoby bezpośrednie jej stosowanie w krajach członkowskich. Innymi słowy, pasażerowie mogliby bezpośrednio powoływać się na to rozporządzenie – mówi Niewiadomski. – ECTAA proponuje, aby zabezpieczenia te były obowiązkowe dla przewoźników, a ich koszty były włączone w cenę biletu lotniczego. Stosowne regulacje powinny początkowo dotyczyć przewoźników z UE, a następnie zostać poszerzone na linie spoza Wspólnoty. W ten sposób zabezpieczone zostałyby wszystkie bilety sprzedawane na terenie krajów członkowskich – dodaje prezes PIT. – Jesteśmy zdania, że skoro zorganizowane i powiązane usługi turystyczne zostały objęte ochroną na wypadek niewypłacalności przedsiębiorcy, to analogiczna ochrona powinna być zapewniona także pasażerom linii lotniczych.
Brzmi sensownie. Zgadzacie się z tymi postulatami? Znaleźliście się kiedyś w trudnej sytuacji w związku z bankructwem przewoźnika? Musieliście odwołać wakacje i nie otrzymaliście zwrotu poniesionych kosztów? Dzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach.