Jesteśmy częścią wszechświata. O dziewczynie, która zapałała miłością do kultury hawajskiej
Hawajczycy stykają się czołami i razem biorą głęboki oddech, bo powitanie "Aloha" oznacza oddychanie wspólnym powietrzem ‒ opowiada Magdalena Samojlik, która zaraża miłością do hawajskiej kultury rodaków od lat kilku do stu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Taniec hula, masaż lomi lomi, gra na instrumentach: pahu, ipu, ukulele czy śpiew oli. Dzięki Magdalenie Samojlik wszystkie te mocno egzotycznie brzmiące hasła nie stanowią już tajemnicy dla coraz szerszego grona Polaków. Magdalena jest z wykształcenia muzykiem, kursy instruktorskie kończyła na Hawajach i w Polsce. Jest współorganizatorką festiwalu kultury polinezyjskiej Aloha Festiwal Polska i wiceprezeską fundacji "Po nitce do kłębka".
Joanna Klimowicz, WP: Skąd wzięły się Hawaje w twoim życiu?
Magdalena Samojlik: Na studiach dostałam zadanie: przygotować choreografię taneczną, której miałam nauczyć studentów. Usłyszałam, że moja bratowa wyjeżdża na warsztaty tańca hawajskiego hula w Polsce i postanowiłam ją poprosić, żeby mnie nauczyła pierwszego tańca i opowiedziała pierwszą legendę o hawajskiej bogini wulkanu ‒ Pele. To było dla mnie tak poruszające, że od razu wiedziałam, że będę się tym dalej zajmowała w życiu.
Poszły za tym wyjazdy do źródła?
Tak, byłam pięć razy na Hawajach, poszukując wiedzy na temat tej kultury. Trafiałam do różnych nauczycieli. Zaczynałam u Franka Kawaikapuokalani Hewetta, mistrza tańca hula. Był też masaż hawajski u Susan Pa'iniu Floyd. Później dotarłam do kolejnego, bardzo cennego źródła, przez koleżankę, która sprowadziła do Polski Lanakilę. Joshua Lanakila Mangauil jest dyrektorem Kulturalnego Centrum na Hawajach, wychował się wśród rdzennych Hawajczyków i jego misją w życiu jest dzielenie się rdzenną kulturą hawajską, taką bez żadnych dodatków, udziwnień. On sięga źródeł. Ujmujące jest to, że młody człowiek jest tak mocno zakorzeniony w swojej kulturze i jest z niej dumny. Miał trzech głównych nauczycieli: Kumu Taupori Tangaro, Kumu Pua Case oraz Kumu Kuwalu ("kumu" oznacza źródło) ‒ ta ostatnia nauczycielka kultywuje linię jednej z najstarszych szkół, związaną z ogniem i wulkanem.
Zetknęłaś się z jakimiś szczególnymi rytuałami?
Bardzo lubię porządek zajęć. Najpierw śpiewa się pieśń, zgłaszając gotowość do nauki, a nauczyciel wewnątrz sali odpowiada komunikatem, że można wejść. Na zajęciach w sposób rytualny zakłada się bransoletki, uplecione z liści "ti" i spódnicę "pau" dedykowaną wyłącznie do tańca hula. Potem rozgrzewka, praktyka i zamknięcie zajęć pieśnią. Zasady nie są czymś, co ogranicza, tylko powodują, że dzięki skupieniu lepiej się rozwijasz.
Jakie jest główne przesłanie hawajskiej kultury?
Hawajczycy są mocno związani z ziemią, słońcem, kosmosem. Przejawia się to w ich pieśniach, kulturze, tradycji, obyczajach i powitaniu. Dużo jest w tym wzajemności, jedności z wszechświatem. Hawajczycy patrzą w specyficzny sposób na świat i dostrzegają relacje i procesy, które zachodzą w przyrodzie. Np. w poezji hawajskiej deszcz jest opisywany jako romans z ziemią, bo kiedy pada, daje życie ziemi i wydaje ona plon.
Jak wygląda hawajskie powitanie "Aloha?
To hasło wymalowane często na koszulkach ma głębsze znaczenie. Rdzeń "ha" oznacza powietrze. "Aloha" jest więc dzieleniem się wspólnym powietrzem, albo inaczej oddychaniem wspólnym powietrzem. Ludzie stykają się czołami i razem biorą głęboki oddech. To ukłon w kierunku jedności, byciu tu i teraz razem.
A obdarowywanie naszyjnikiem z kwiatów? Trafia się tylko turystom?
Rośliny odgrywają tam bardzo ważną rolę i kiedy mówimy o prastarych tradycjach, to nakładanie na siebie roślin, czyli tzw. lei [naszyjnik, girlanda z kwiatów ‒ przypis red.] było połączeniem z daną przestrzenią czy zjawiskiem.
Obdarowywanie kwiatami (w ogóle obdarowywanie na Hawajach) jest częstym gestem przyjaźni. Dawanie kwiatów rzeczywiście spopularyzowało się jako symbol Hawajów.
Drugim symbolem, równie znanym, jest z pewnością taniec hula.
Każdy może się w tym tańcu odnaleźć. To, co w nim najpiękniejsze i najszlachetniejsze, jest to, że przestajemy być ludźmi. Swoją energią, siłą, zaangażowaniem i skupieniem odzwierciedlamy zjawiska przyrody. Jesteśmy ogniem albo wcielamy się w rolę lasu i relacji, jakie w nim zachodzą. Na pierwszy rzut oka wydają się chaosem i dzikością, ale ma ona swoją logikę, przyrodzony porządek. Tancerze są częścią przyrody, karmią się słońcem, lasem, wulkanem, który daje nowy, żyzny ląd. Przecież wciąż jesteśmy częścią wszechświata.
A co symbolizują osławione ruchy bioder?
To podtrzymanie wewnętrznej energii. W tej części ciała jest życie, my stamtąd pochodzimy. Tam jest sfera kreacji i tworzenia. Ruch bioder podsyca naszą wewnętrzną energię, rozprowadza ją po ciele i daje poczucie nieustannego jej przepływu. Ciepła, radości, mocy ‒ ważnych aspektów, które nas napędzają do życia.
Na Hawajach akceptacja ciała jest bardziej naturalna?
Jest zdecydowanie większa. Podobnie jest z wiekiem dojrzałym. Tam seniorzy są darzeni większym szacunkiem. Są też bardzo zadbani. Panie zakładają kapelusik, sukienkę, świeżo uplecione "lei" i wyglądają atrakcyjnie na swój wiek. Tak samo panowie. Może mają więcej czasu? Może to dlatego, że to ciepłe kraje?
Jakie miejsca na Hawajach odwiedziłaś? Co poradzisz tym, którzy o nich marzą?
Wizę dostaje się bez problemu. Przynajmniej jednorazową na trzy miesiące. Lot trwa, z przesiadkami, od 27 do 36 godzin. Bilety są drogie w sezonie od marca do września, ale od października do lutego spokojnie można znaleźć tańsze, nawet za 2600 zł w obie strony. To pora deszczowa, ale można przebywać w miejscach bardziej suchych, np. Oahu albo na zachodniej części tzw. Wielkiej Wyspy. Ja ukochałam wschodnią jej część, gdzie o wiele częściej pada i jest mniej turystów. Urzekły mnie wulkany, czarne plaże, miasteczko Hilo, w którym czas zatrzymał się w latach czterdziestych kolorowej Ameryki. Magia się tam unosi. Stamtąd blisko do parku wulkanicznego.
Jeśli ktoś poleci tam na wakacje, to dostanie "cepelię" czy będzie w stanie dotknąć autentycznej kultury rdzennych mieszkańców?
Jeśli ma się chęć, by ją poznać, to jest to możliwe. Trzeba rozmawiać z lokalnymi ludźmi, dopytywać się. Jeśli zobaczą, że mamy szczerą chęć, by się dowiedzieć czegoś więcej, to na to pozwolą. Nie są bardzo wylewni, więc nie można się zrażać. Uwielbiają bursztyny, których tam nie ma, bo nie ma drzew żywicznych oraz miód pitny ‒ uważają, że jest napojem bogów. To może taka mała wskazówka, co ze sobą zabrać na Hawaje (śmiech).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Deszcz oliwinów
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.