Kihnu. Niezwykła wyspa na Bałtyku. Tutaj rządzą kobiety!
Choć panie na najwyższych politycznych stołkach zasiadają coraz częściej, w Europie władza wciąż znacznie częściej "chodzi" w spodniach niż w spódnicach. Od tej reguły jest pewien wyjątek. To estońska wyspa Kihnu. Tu od wieków rządzą kobiety!
Nawet dziś, gdy stanowisko mera wyspy piastuje młody mężczyzna, to panie mają decydujący wpływ na wszystkie istotne kwestie decydujące o życiu wyspy. Matriarchat na położonej w Zatoce Ryskiej wyspie narodził się całkiem naturalnie. Przez wieki mężczyźni większą część roku spędzali na morzu, łowiąc ryby i polując na foki. Byli więc zwyczajnie nieobecni w codziennym życiu wyspy. A skoro panowie wzięli na siebie trud zdobywania żywności i zarabiania, panie przejęły wszystkie obowiązki na lądzie. Opiekę nad rodziną, gospodarstwem, uprawę pól, doglądanie zwierząt…
A że kobiety są nie tylko wielozadaniowe, ale też mają silny instynkt tworzenia wspólnoty i kultywowania zwyczajów i tradycji, nie dziwi fakt, że mimo tak licznych obowiązków znajdowały czas, by się spotykać i razem rozwijać życie kulturalne wyspy. W ten sposób stały się naturalnymi liderkami i są nimi do dziś. Choć w XXI wieku podział ról na estońskiej wyspie nie jest już tak wyraźny jak kiedyś, a panowie spędzają na lądzie znacznie więcej czasu, to wciąż kobiety są symbolem wyspy i obrończyniami lokalnego folkloru.
"Kolorowe baby" z Kihnu
Folkloru, który na tym małym skrawku ziemi nie jest festynową atrakcją, a codziennym kultywowaniem wielowiekowej tradycji. Widać to już na pierwszy rzut oka w tradycyjnych strojach noszonych przez mieszkanki Kihnu. Długie wełniane, czerwone spódnice, chusty i fartuchy. W tych strojach panie chodzą na zabawy, na pole, przemierzają wyspę na rowerach, czy traktorach.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
To właśnie tym tradycyjnym ubraniom zawdzięczają też przydomek "kolorowych bab", jak często mówią o nich turyści.
W 2003 roku, przestrzeń kulturowa Kihnu została wpisana na listę Arcydzieł Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Tę przestrzeń przez wieki wypełniały przede wszystkim kobiety. To one rozwijały tutejsze rękodzieło, one, pod nieobecność mężczyzn, spotykały się wieczorami, by razem śpiewać dawne pieśni i nie bacząc na brak partnerów - wspólnie tańczyć. Ten unikatowy sposób życia wyspiarskiej społeczności, w przeciwieństwie do wielu innych, przetrwał do dziś. W dużej mierze dzięki determinacji kobiet, które dostrzegły w nim nie tylko siłę mieszkańców wyspy i spoiwo niewielkiej, bo liczącej około 500 osób społeczności, ale też duży potencjał marketingowy. "Kolorowe baby" w czerwonych spódnicach i wszystko to, co ze sobą niosą, jest bowiem tym, co przyciąga na Kihnu turystów.
Kihnu - wyspa bez hoteli
Wyspa nie stała się jednak żywym skansenem. Przeciwnie. Mieszkańcom udało się pogodzić tradycję z tym, co niesie duch czasu. Plazmowy telewizor, internet, anteny satelitarne, smartfony - dla mieszkańców wyspy to nie są żadne egzotyczne wynalazki.
Tylko samochodów na Kihnu prawie nie ma. Za środek transportu służą tu przede wszystkim rowery i motocykle, często "domowej roboty". Nie ma tu też hoteli. Bo choć mieszkańcy Kihnu są przyjacielscy i chętnie witają gości, nie chcą zostać sprowadzeni do roli atrakcji turystycznej. Niezwykle wysoko cenią też święty spokój i codzienne życie, które z pewnością bardzo by się zmieniło, gdyby w miejscu rybackich chat wzdłuż wybrzeża stanęły hotele i pensjonaty.
Wyspa kobiet - informacje dla turystów
Kihnu ma zaledwie 7 km długości i 3 szerokości. Żeby zwiedzić jej największe atrakcje, wystarczy jednodniowa wycieczka rowerowa po wyspie. Jeśli jednak chcemy poczuć tutejszy klimat, poznać mieszkańców, ich zwyczaje i kulturę, a przede wszystkim naprawdę porządnie wypocząć, zwolnić i oderwać się od codziennych trosk, warto zostać tu na dłużej.
Choć nie ma tu hoteli, jest kemping i kilka gospodarstw agroturystycznych. Na wyspę można dolecieć samolotem albo przypłynąć promem z Parnawy lub Manilaid. Zimą, gdy morze zamarza, możliwa jest podróż samochodem.
Największą atrakcją wyspy, poza niezwykłym folklorem, jest oczywiście nieskażona, dzika, estońska przyroda. Jeśli przyjdzie nam ochota na zwiedzanie, warto obejrzeć tutejszą latarnię morską i niewielkie muzeum, poświęcone tradycyjnym obszarom życia na Kihnu.
Wyspę najlepiej jednak zwiedzać z przewodnikiem - koniecznie w spódnicy, np. w przymocowanym do starego motocykla przyczepce. Niezwykły sposób podróżowania, w niezwykłym towarzystwie, po niezwykłym miejscu.