Konie w Zakopanem – czy ich dramat kiedyś się skończy?
Polak na wakacjach chce odpocząć. Nie będzie na własnych nogach chodził pod górę. Do Morskiego Oka może przecież wwieść go koń. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego, twierdzą, że podjęły działania, aby polepszyć warunki pracy zwierząt. W tym roku chwalą się nawet, że testują elektryczne wspomaganie wozów. Jednak problem, bez względu na piękne deklaracje, wciąż nie został rozwiązany.
18.07.2017 | aktual.: 18.07.2017 14:32
Nie ma wizyty nad Morskim Okiem? To znaczy, że lato odwołane. Oddalone o ok. 25 km od Zakopanego jezioro to żelazny punkt niemal każdego wakacyjnego wyjazdu w polskie Tatry. No bo jak tu sobie odmówić tych niesamowitych widoków w Dolinie Rybiego Potoku, spojrzenia w szmaragdową toń wód, okoloną przez ośnieżone szczyty Rys? Wycieczka nad jezioro nęci tym bardziej, że od miejsca "startu", czyli Palenicy Białczańskiej, wyprawa jest niczym bajka w czystej postaci. Słonko grzeje, górskie potoki szumią, droga dobra, bo wyasfaltowana, nawet nie bardzo pod górkę. Już dzieciak sobie poradzi! Wycieczka nad Morskie Oko to rewelacyjny pomysł i dla dużych, i dla małych. I dla młodych, i dla starych.
Ale tak to jest, że Polak na wakacje zazwyczaj nie jeździ wypoczęty. Polak na wakacje jeździ zmęczony. Po to przecież jeździ, żeby odpocząć. A skoro ma odpoczywać, to po co się męczyć? Na pięknej, radosnej trasie, furman z koniem go wyręczy!
Takie ładne te koniki! Duże, silne, zahartowane. Takim koniom łatwiej wejść pod górę niż pani w złotych laczkach. W końcu tyle lat już tu pracują, do drogi są przystosowane. Kiedyś musiały w polu pług ciągnąć. A dziś – cywilizacja. W sumie * jakby same były na wakacjach*…
Jedyny minus przejażdżki dorożką jest taki, że nie jest to tania impreza. Ale przecież Polak nie sknera. Nie po to zresztą oszczędza na wakacje, żeby na wakacjach oszczędzać! Polak ma gest, a 40 zł od osoby za jedną stronę, bez zniżek dla dzieci i seniorów go nie przestrasza. Po to ciężko pracuje przy biurku, po to potem w pocie czoła wypala na siłowni nadprogramowe kilogramy, żeby na urlopie mieć jak u pana Boga za piecem, jak na wsi u mamy.
Doprawdy trudno powiedzieć, czy Polak na wakacjach w Zakopanem rzeczywiście nie widzi, czy po prostu nie chce widzieć, że konie wożące turystów wciąż nie są dobrze traktowane?
Opowieści kontra fakty
Oczywiście oficjalnie jest inaczej. Właściciele koni zarzekają się, że o zwierzęta dbają (z pewnością wielu tak właśnie robi, no bo w sumie zdrowy koń to dobry zarobek). Zapewniają, że czas pracy i limit przewożonych osób jest przestrzegany. A emerytowane zwierzęta spędzają jesień życia w krainie wiecznej szczęśliwości, zwanej gospodarstwem agroturystycznym.
Jednak czy – choćby tylko od czasu do czasu czytając wiadomości – można mieć złudzenie, że rzeczywistość wygląda "nieco" mniej fajnie? Że fakty są nieco inne niż opowieści furmanów? I że tak naprawdę w każdej relacji człowiek (pan) – zwierzę (poddany) musi wejść w drogę niehumanitarne traktowanie?
Raporty przygotowywane od kilku lat przez rozmaite organizacje prozwierzece (m.in. Fundację Viva!, zabiegającą o likwidację transportu konnego w Morskim Oku) wciąż wykazują drastyczne zaniedbania lub niewłaściwości w traktowaniu zwierząt wożących turystów na popularnej trasie. Konie ciągną ciężar przekraczający normę, normy zresztą bywają źle wyliczane, a po "rozleniwieniu" zwierzęta wcale nie trafiają na zieloną łączkę, tylko do rzeźni, gdzie w podzięce za ciężką pracę są zarzynane.
Władze TPN-u, od kilku lat regularnie naciskane przez organizacje walczące o poprawę dobrobytu koni wożących turystów na trasie do Morskiego Oka, twierdzą, że podjęły działania, aby polepszyć warunki pracy zwierząt. Kilka już razy zmieniony został regulamin przewozów: zmniejszono liczbę osób na wozie z ponad 20 do 12, wprowadzono obowiązkowe badania dla koni na początku sezonu, postoje i pojenia. Między innymi ten właśnie wątek był poruszany na konferencji prasowej w Tatrzańskim Parku Narodowym, która miała miejsce przed kilkoma dniami.
Po konferencji zarząd parku wydał oświadczenie o następującej treści: "Mimo że dotychczasowe badania nie wykazały przeciążeń koni, a opinie specjalistów przeczą tezom o przemęczeniu koni, wyszliśmy naprzeciw osobom, które uważają że praca dla koni na tej trasie jest zbyt ciężka i rozpoczęliśmy prace nad wspomaganiem elektrycznym wozów. Prototyp takiego wozu, wspomagającego pracę koni silnikiem elektrycznym, przechodzi właśnie fazę testów. Mamy nadzieję, że jeśli uda się to rozwiązanie wprowadzić w życie, rozwieje to już na dobre wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy konie w Morskim Oku pracują ponad siły".
Czy rzeczywiście?
Sytuacja się nie zmieni
"Musieliśmy patrzeć na to przez 3 dni. Tłumy pseudoturystów biegnących do wozów na wyścigi. Dochodziło nawet do sytuacji, że awanturowali się o to, że nie mogą jechać wozem, bo koń jest kulawy. Albo nie chcieli zsiąść z wozu do którego był zaprzężony koń z niewydolnością krążeniowo-oddechową! Nic ich to nie obchodziło" – pisze administrator facebookowego profilu Kampania przeciwko transportowi i ubojowi koni w komentarzu do opublikowanego filmu. Najsmutniejsze jest to, że na wideo nie widać nic, co wykraczałoby poza zwykłą, codzienną rzeczywistość zaprzężonych zwierząt. Tak po prostu wygląda ich życie.
Nie dodamy zbyt wiele od siebie wiele. Bo o złych praktykach dotyczących traktowania zwierząt na trasie do Morskiego Oka napisano i powiedziano już mnóstwo (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło "konie w Zakopanem", by dotrzeć do raportów i filmów, które pozwolą wyrobić sobie opinię na sprawę). Pewne jest jedno: problem wyzysku zwierząt, bez względu na piękne deklaracje, wciąż nie został rozwiązany. I nie zostanie, dopóki wciąż do przejażdżki wozem będą ustawiać się długie na kilometr kolejki turystów. Naprawdę wciąż nie możemy zrozumieć, dlaczego ci wszyscy młodzi, zdrowi, piękni ludzie wolą stać w palącym słońcu, czekając na (bynajmniej nie złotą) karetę, niż ruszyć przed siebie, pobyć w otoczeniu natury, rozruszać kości i poodychać świeżym powietrzem.
PS. Dorożki to alternatywa dla osób starszych, niepełnosprawnych, schorowanych? Naprawdę chcielibyśmy zobaczyć, jak osoba na wózku wsiada na ten wóz!